publikacja 05.09.2019 00:00
Ogień. Jak innym słowem opisać to, co wylewało się z głośników nad Popradem? W ostatnich dniach sierpnia słupy wyznaczające północną granicę Bałkanów postawiono na Sądecczyźnie.
ROMAN KOSZOWSKI /foto gość
Pod sceną zmieniają się nastroje. Łzawe, pastelowe pieśni przechodzą w utwory przypominające gejzer. Nogi same rwą się do tańca.
Maria Todorova, urodzona w Sofii publicystka wykładająca historię regionu na amerykańskich uczelniach, w swych „Bałkanach wyobrażonych” cały obszerny rozdział poświęciła granicom tego regionu. Gdzie leżą? Pamiętam święte oburzenie Chorwatów, którym kilkukrotnie sugerowałem, że należą do kultury Bałkanów. Protestowali, wskazując ręką wschód. Todorova nie przewidziała jednego: w ostatnich dniach sierpnia słupy graniczne Bałkanów postawiono nad Popradem. Na Sądecczyźnie. Na historycznym europejskim szlaku wędrówek ludów z południa na północ.
Pojedynek na trąbki
Klimaty rodem z roztańczonej, obleganej przez tysiące ludzi serbskiej Guczy? Dzikość serca przemieszana z nostalgią? Feeria barw i dźwięków? Kąpiel w wartkim Popradzie (niemal jak nad rzeką w „Czasie Cyganów”) i nieśmiertelne „Ederlezi” obok tęsknoty skrzypiec i wulkanu orkiestr dętych? Takie klimaty tylko w Barcicach pod Starym Sączem. Na niezwykłej imprezie Pannonica Folk Festival – miejscu spotkań i celebrowania kontaktu z żywą kulturą nowej Europy w jej licznych odmianach: węgierskiej, bałkańskiej, cygańskiej i karpackiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.