publikacja 24.10.2019 00:00
Trudno przecenić wpływ, jaki na postawy wobec aborcji mają filmy w rodzaju „Unplanned”.
Rafael Film
Abby Johnson (w tej roli znakomita Ashley Bratcher) wraz z mężem przeszła na katolicyzm. Mają siedmioro dzieci.
Film „Nieplanowane” (Unplanned) zyskał rozgłos na długo przed premierą. Z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że podejmował temat, który od lat polaryzuje amerykańskie społeczeństwo. Po drugie, ponieważ producentem było studio realizujące filmy o chrześcijańskim przesłaniu. To ostatnie wystarczyło, by uznać „Nieplanowane” za chrześcijańską propagandę. Przecież takiego filmu nie można rozpatrywać w kategoriach artystycznych – sugerowano.
Medialna burza
W mainstreamowych mediach filmy o wymowie antyaborcyjnej skazane są nie na rzeczową ocenę, ale na potępienie. Podobnie jak filmy czy programy, w których znajdzie się chociaż cień krytyki wobec małżeństw jednopłciowych, nachalnej promocji ruchów LGBT czy działań mających na celu destrukcję tradycyjnych wartości rodzinnych. Każdy z przeciwników takich działań zyskuje miano fanatyka czy faszysty. O tym, jaki powinien być stosunek do tych problemów, świadczy prawdziwa erupcja telewizyjnych seriali, w których każda perwersja, może z wyjątkiem pedofilii, urasta do rangi cnoty. A tę należy chronić za wszelką cenę. Nie mam wątpliwości, że to nie marsze równości, ale propaganda płynąca z masowo oglądanych produkcji rozrywkowych kształtuje dzisiaj świadomość młodego pokolenia, czego skutki są już dziś widoczne. Czy jest szansa, by ten trend zahamować?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.