Stale Mu dziękuję

GN 47/2019 |

publikacja 21.11.2019 00:00

O sile delikatności i wdzięczności oraz o tym, czy „borejkopodobni” przetrwają czasy przyrośniętych do dłoni smartfonów, opowiada Małgorzata Musierowicz.

Stale Mu dziękuję archiwum małgorzaty musierowicz

Marcin Jakimowicz: „Nasza zakorzeniona w miłości bezbronność tylko pozornie wydaje się kapitulacją i bezradnością” – usłyszałem u małych sióstr Jezusa w Częstochowie. To nie jest baaardzo pobożna metafora? Cały świat krzyczy, że to nieprawda…

Małgorzata Musierowicz: …a ja się zupełnie nie przejmuję tym, co cały świat krzyczy. Krzyki do mnie nie trafiają. Argumenty – tak. Nie wchodzę w kontakt ze złymi emocjami, dobre natomiast zawsze do mnie znajdują drogę. Myślę, że to w nich jest siła. Dobro nie jest ani bezbronne, ani bezradne, niesie w sobie zadziwiająco potężną energię, naprawdę zmieniającą świat. A dlaczego? Dlatego, że znajduje odzew w ogromnej większości ludzkich dusz. I to jest ta potęga.

Widziałem wielokrotnie, z jaką tęsknotą turyści robią sobie selfie przy Roosevelta 5 w Poznaniu i dziwią się, że w spisie lokatorów nie znajdują żadnego Borejki. Mam wrażenie, że to nie zwykła moda, ale tęsknota za bezpieczną przystanią… Często piszą do Pani ludzie z rozbitych rodzin? Często czyta Pani: „zazdroszczę”?

Nie, to nie jest zazdrość. Tak, to jest tęsknota. Odpowiedziałam na nią, tworząc obraz dobrej, kochającej się rodziny, ale także w życiu prywatnym zrobiłam wszystko, by taką rodzinę stworzyć (współtworzyć) naprawdę. To jest, notabene, doskonały sposób na zbudowanie bezpiecznej przystani: samemu się nią stać, dla innych.

Jeżycjada to opowieść o przebaczeniu. Moja znajoma obroniła nawet magisterkę: „Problem przebaczenia w twórczości Małgorzaty Musierowicz”. Naprawdę jest ono uzdrawiające?

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.