Chwila modlitwy

GN 51-52/2019 |

publikacja 19.12.2019 00:00

Jest wigilijny wieczór. Światło świec oświetla rozmodlone twarze dzieci. Zanim zasiądą do suto zastawionego stołu, odmówią modlitwę przed małą stajenką stojącą obok choinki.

Leopold von Kalkreuth
DZIECI PRZY CHOINCE 
olej na płótnie 
I ćw. XX w.
Muzeum Narodowe 
Warszawa Leopold von Kalkreuth DZIECI PRZY CHOINCE olej na płótnie I ćw. XX w. Muzeum Narodowe Warszawa

Ten obraz powstał w Niemczech mniej więcej sto lat temu. Dziś w krajach Europy Zachodniej z tej tradycji pozostał tylko suto zastawiony stół, a i u nas w wielu domach pod choinką nie ma już stajenki. Można powiedzieć, że tak jak przed tysiącem lat chrystianizowano pogańskie zwyczaje, tak teraz obserwujemy proces odwrotny.

Przystrajanie drzewka na święta jest tradycją niemiecką, mającą pogańskie korzenie. Przed wprowadzeniem chrześcijaństwa w VIII wieku ludy zamieszkujące dzisiejsze Niemcy wierzyły w kosmiczny związek ziemi i nieba poprzez drzewo będące osią świata. Na znak czci dla kosmicznego drzewa podczas obrzędów ozdabiano gałęzie. Ewangelizator ziem niemieckich, św. Bonifacy, starał się nadać temu zwyczajowi nową symbolikę. Zieleń drzewka zaczęła oznaczać życie wieczne, zapalone na nim świeczki – światło Chrystusa, a wieńcząca choinkę gwiazda – narodzenie Zbawiciela. Stopniowo ta symbolika się upowszechniała. U nas zwyczaj ubierania choinki przyjął się w XIX wieku. Stajenka nawiązuje oczywiście do szopki bożonarodzeniowej, urządzanej od czasów św. Franciszka.

Zgromadzeni słuchają proroctwa uważnie, zwłaszcza mężczyźni na pierwszym planie z prawej strony, którzy komentują między sobą usłyszane słowa. Prorok podpiera się laską mającą symboliczny kształt. Jej wygląd nawiązuje bowiem do krzyża, na którym trzy lata później umrze Chrystus. Nie jest również przypadkiem, że jeden spośród lecących powyżej gołębi kieruje się w stronę Jana. To znak, że jego słowa są inspirowane przez Ducha Świętego.

Ubieranie choinki i ustawianie szopki było dla dzieci nie tylko rozrywką, ale też ważną częścią procesu wychowania. Obraz Leopolda von Kalkreutha, niemieckiego hrabiego i artysty zwanego „poetyckim realistą”, dobrze oddaje emocje towarzyszące dzieciom podczas tego jedynego w roku wieczoru. Szczególny nastrój pozwalał im na bliski kontakt z Jezusem. Szkoda, że takie sceny są już coraz rzadsze, nawet w Polsce.

Leszek Śliwa

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.