publikacja 23.01.2020 00:00
Marie Fredriksson, wokalistka Roxette, odeszła wcześnie. Dla wielu jej fanów – o wiele za wcześnie. Ona sama jednak dziękowała Bogu za to, że dał jej drugą szansę. Bo przecież niewiele brakowało, byśmy pożegnali ją już siedemnaście lat temu.
Boris Roessler /dpa/pap
Marie Fredriksson.
Był rok 2002. Roxette miało już za sobą okres największej popularności, który przypadł na przełom lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Jednak po krótkiej przerwie duet znów działał, nagrywał kolejne płyty i koncertował. 11 września, dokładnie rok po ataku terrorystycznym na World Trade Center, Marie poczuła się źle podczas joggingu. Nagle straciła widzenie w prawym oku. Wróciła do domu i chciała się położyć, ale upadła na podłogę w łazience. Ten upadek spowodował złamanie czaszki, Marie doznała też ataku epilepsji. Z całego zdarzenia zapamiętała tylko głos męża krzyczącego jej imię. W szpitalu lekarz postawił diagnozę: guz mózgu.
Na śmierć i życie
Nagle przyszła Zmiana Zimna jak lód i pełna strachu Nic nie mogłam zrobić Widziałam spowolnione obrazy O Tobie i o mnie W oddali usłyszałam Twój płacz Róże na moim stole powoli obumarły.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.