Siedem

Piotr Drzyzga

publikacja 17.02.2020 10:52

Czarny kryminał? Mroczny moralitet? Brutalny, postmodernistyczny film religijny?

Siedem mat. prasowy "Siedem" Finchera to kawała kina, acz dla widzów o wyjątkowo mocnych nerwach.

Ów nakręcony w 1995 roku przez Dawida Finchera obraz to kino nietypowe, jak na hollywoodzkie standardy, choć w obsadzie niemal same gwiazdy: Morgan, Freeman, Brad Pitt, Gwyneth Paltrow i Kevin Spacey.

Dwaj pierwsi wcielają się tu w parę policyjnych detektywów, którzy próbują złapać wyjątkowo inteligentnego przestępcę, dokonującego jednak niebywale okrutnych morderstw. Po czasie okazuje się, że każdy mord dokonany został niejako za karę. Karę za grzechy. Tych głównych zaś, jak wiemy z Katechizmu, jest siedem: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo.

To właśnie do nich odnosi się zarówno tytuł, jak i cała fabuła filmu. A każdy kolejny mord, to swego rodzaju kara za kolejny grzech. Absurd?

Na straży moralności i dobra staje zwyrodniały psychopata, popełniający morderstw w obronie Boga!

- zauważał Tomasz Raczek w rozmowie z Zygmuntem Kałużyńskim, który wcześniej zwrócił uwagę, iż:

…ów szaleniec realizuje program katechizmu, niejako czynnie potępiając siedem grzechów głównych! Dochodzi do paroksyzmu moralnego, ponieważ prowadzi go to do arcyzbrodni, która jest zaprzeczeniem całej moralności, ludzkości i religii.

Jak widać z dyskusji zamieszczonej w I tomie „Leksykonu filmowego na XXI wiek” film Finchera gęsty jest od dylematów moralnych, teologicznych i etycznych. A przy tym to znakomicie skonstruowany kryminał, momentami mogący kojarzyć się z kinematograficzną, postmodernistyczną grą. I nie chodzi tu tylko o liczne cytaty i odwołania do Apokalipsy św. Jana, czy twórczości Dantego, ale także o fakt, że morderca prowadzi swoistą grę z policją, a i reżyser raz po raz pogrywa z oczekiwaniami i przyzwyczajeniami widzów (bardzo nietypowa rola Kevina Spacey).

A przecież to jeszcze nie wszystko. Z filmu wyłania się też bardzo pesymistyczny obraz amerykańskiego (zachodniego?) społeczeństwa, które reżyser analizuje, diagnozuje, wytyka mu nie tylko jego grzechy i przewiny, ale przede wszystkim hipokryzję (rzeczy popełniane w ukryciu są dopuszczane; udajemy, że pewnych spraw nie widzimy).

Podsumowując: kawała kina, acz dla widzów o wyjątkowo mocnych nerwach.

*

"Siedem" można oglądać na Netflixie.

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów

  7