publikacja 05.03.2020 00:00
27 lutego zmarł Paweł Królikowski. Odszedł niewątpliwie wielki aktor, ale nie tylko. Odszedł po prostu dobry człowiek. Wielowymiarowy i prawdziwy.
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Paweł Królikowski (1961–2020).
Bardzo trudno napisać krótko o wielkim człowieku: „Nie żyje, zmarł 27 lutego po ciężkiej chorobie”. Trudno pisać takie słowa o człowieku, który był bliski, z którym się żartowało, ale i sprzeczało. Którego się po prostu ogromnie lubiło i ceniło za błysk w oku, wszechstronne zdolności, ambicje, dowcip i jakieś ciepło, które było głębokie, nie powierzchowne. Który przy zwykłej kawie mówił o życiu, wierze w siebie, który zagrzewał do działania i rozwoju. I cieszył się z sukcesów – a to nie jest częsta umiejętność…
Paweł Królikowski urodził się 1 kwietnia 1961 roku w Zduńskiej Woli. Jego prababcia pochodziła z Czech. Dlatego Czechy i współpraca polsko-czeska były mu bliskie. I dlatego zapewne kilka lat temu stworzył cieszący się coraz większym prestiżem, „CZ–PL festival” w Kudowie-Zdroju – festiwal przybliżający kulturę polską, czeską i pogranicza.
W 1987 roku ukończył studia na Wydziale Aktorskim filii krakowskiej PWST we Wrocławiu i związał się z Teatrem Studyjnym’83 im. Juliana Tuwima w Łodzi. Podczas studiów poznał swoją przyszłą żonę Małgorzatę Ostrowską. Aktorska para wzięła ślub i zamieszkała we Wrocławiu. Królikowski podjął pracę we wrocławskim ośrodku telewizyjnym, gdzie przez 13 lat tworzył młodzieżowy program „Truskawkowe studio”, do którego pisał piosenki. Jednocześnie występował na scenach wrocławskich teatrów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.