publikacja 21.05.2020 00:00
Gustaw Morcinek jako poseł interweniował w wielu trudnych sprawach, ale promował też dekret o przemianowaniu Katowic na Stalinogród.
Działalność poselska Gustawa Morcinka,
czyli katalog ludzkiej biedy
oprac. Krystyna Heska-Kwaśniewicz,
Lucyna Sadzikowska
IPN Szczecin 2019
ss. 248
Wybór dokumentów dotyczących poselskiej działalności Gustawa Morcinka z lat 1952–1956, opracowanych przez prof. Krystynę Heską-Kwaśniewicz i Lucynę Sadzikowską, jest ważnym uzupełnieniem biografii pisarza oraz przyczynkiem do dziejów inteligencji w czasach PRL. Książka składa się z analizy sejmowej aktywności Morcinka oraz wyboru listów, jakie otrzymywał w czasie posłowania z okręgu nr 55 do Sejmu. To nieznane, a bardzo ciekawe źródło, zarówno do biografii pisarza, jak i – jeszcze bardziej – do tamtych czasów. Wynika z niego, że pisarz podejmował się interwencji w wielu trudnych, a czasem nawet beznadziejnych sprawach. Całość uzupełniają trzy niepublikowane listy Morcinka oraz jego publicystyka o pracy w Sejmie.
We wstępie autorki charakteryzują okoliczności, które skłoniły znanego i lubianego – nie tylko na Górnym Śląsku – pisarza najpierw do wstąpienia do Stronnictwa Demokratycznego, a później do ubiegania się o mandat stalinowskiego Sejmu, najgorszego nawet w dziejach peerelowskiego parlamentaryzmu. W ocenie autorek „Morcinek wyboru nie miał więc żadnego”. Musiał być posłem, skoro partia tego chciała. Nie podzielam tej opinii. Mógł odmówić, choć musiałby za to zapłacić niemałą cenę – nawet czasowym zakazem publikacji.
Wiele uwagi w pracy poświęcono najbardziej kontrowersyjnemu momentowi w poselskiej działalności Morcinka – przemówieniu z 27 kwietnia 1953 r., kiedy promował dekret Rady Państwa o przemianowaniu Katowic na Stalinogród. Wielu miało do niego później o to pretensje. Autorki książki traktują go łaskawiej. Cóż mógł zrobić – zdają się powtarzać za prof. Kazimierzem Wyką, wówczas posłem, także głosującym za tym wnioskiem. Mógł zachować się porządnie, ale postąpił inaczej, zapisując kolejny akapit dziejów inteligencji w PRL, który Jacek Trznadel nazwał kiedyś „hańbą domową”. Poza tym chciał być lubiany przez wszystkich, a nawet pomagać ludziom, jak wynika z treści kierowanych do niego próśb o interwencję.
Andrzej Grajewski
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.