Nie tylko pandemia

Andrzej Grajewski

GN 25/2020 |

publikacja 18.06.2020 00:00

Być może nigdy wcześniej przemysł górniczy nie znalazł się w tak dramatycznej sytuacji. Epidemia może zniszczyć miejsca pracy, a społeczny ostracyzm – prestiż i etos górnika.

Do końca czerwca rząd ma przedstawić plan dla górnictwa. Szymon Zmarlicki /Foto Gość Do końca czerwca rząd ma przedstawić plan dla górnictwa.

W związku z szerzącą się wśród górników pandemią rząd zdecydował, aby na okres od 12 czerwca do 3 lipca zamknąć dwanaście kopalń. To zakłady: Bolesław Śmiały, Piast, Ziemowit, Halemba, Pokój, Chwałowice, Marcel, Rydułtowy, Mysłowice-Wesoła oraz Wujek z Polskiej Grupy Górniczej (PGG), a także Knurów-Szczygłowice i Budryk z Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Wicepremier Jacek Sasin, który ogłosił tę decyzję w Katowicach, przekonywał, że była ona podyktowana troską o bezpieczeństwo załóg górniczych. Łącznie od początku epidemii do ubiegłej niedzieli zaraziło się ponad 5,6 tys. pracowników kopalń. Zdecydowana większość z nich przechodziła zakażenie bezobjawowo.

Decyzja wzbudziła jednak stanowczy sprzeciw górniczej i śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Związkowcy obawiali się, że może doprowadzić do sytuacji, w której ponowne uruchomienie kopalń nie będzie możliwe. Nikt im nie wyjaśnił, dlaczego zamknięto kilka zakładów, w których nie stwierdzono żadnych zakażeń, a inne, gdzie koronawirus jest, nadal pracują. W swoim piśmie do premiera Morawieckiego związkowcy z Solidarności jednoznacznie ocenili wicepremiera Sasina, pisząc, że brakuje mu „podstawowych kompetencji i umiejętności do sprawowania prawidłowego nadzoru właścicielskiego nad sektorem wydobywczym”. Zażądali, aby premier przejął osobisty nadzór nad górnictwem. Spotkanie związkowców z premierem, do którego doszło w Katowicach 9 czerwca, część wątpliwości wyjaśniło.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.