Nie odwracaj wzroku

Edward Kabiesz

GN 25/2020 |

publikacja 18.06.2020 00:00

Jednym z wątków filmu „Obrazy bez autora” jest problem odpowiedzialności za zbrodnie dokonane w czasie wojny przez ludzi, których obowiązkiem było leczyć chorych.

Narada zorganizowana dla lekarzy SS, którzy mają eliminować „jednostki bezwartościowe dla społeczeństwa”. aurora films Narada zorganizowana dla lekarzy SS, którzy mają eliminować „jednostki bezwartościowe dla społeczeństwa”.

Florian Henckel von Donnersmarck rzadko kręci filmy. Jego nagrodzony Oscarem debiut „Życie na podsłuchu” opowiadał historię funkcjonariusza Stasi, fachowca od podsłuchów, który w pewnym momencie zwątpił w sens tego, co robi. „Życie na podsłuchu” perfekcyjnie przedstawiało działalność budzącej lęk NRD-owskiej służby bezpieczeństwa, wpisując się w nurt kina rozliczającego się z totalitarnym systemem. Zrealizowany ponad dekadę później film „Obrazy bez autora” jest również rozliczeniowy, z tym że jego akcja obejmuje trzy dekady niemieckiej historii. To także film o artyście zmuszonym do dokonywania wyborów pod presją okoliczności zewnętrznych, na które nie ma wpływu. O ile drugim bohaterem „Życia…” był zasłużony dla władzy pisarz, konformista, któremu dosyć późno otworzyły się oczy, bohater „Obrazów…”, Kurt Barnert, jest malarzem na początku swej twórczej drogi. Opowieść o jego życiu rozgrywa się na tle wydarzeń historycznych, od lat 30. do 60. ubiegłego wieku.

Nie mów nikomu

Podobnie jak „Życie na podsłuchu” najnowszy film Donnersmarcka oparty jest na faktach. Reżysera zainspirowała biografia Gerharda Richtera, niemieckiego malarza, którego obrazy osiągają obecnie zawrotne ceny. Wystarczy wspomnieć, że w 2015 roku jeden z nich został sprzedany na aukcji w Londynie za ponad 30 milionów euro. Sam Richter, zapytany o komentarz na temat cen swoich obrazów, stwierdził, że „to jest taki sam absurd jak kryzys bankowy. Tego nie da się pojąć, to jakaś głupota”. Reżyser konsultował scenariusz z malarzem, ale ten nie zgodził się na wykorzystanie w filmie swojego nazwiska i, jak twierdzi, sugerował, by bohater zajął się inną dziedziną sztuki. Odmówił również obejrzenia filmu przed premierą. Ostatecznie widział tylko trailer. W rozmowie z dziennikarzem magazynu „New Yorker” zarzucił Donnersmarckowi, że ten mimo wyraźnej prośby o uszanowanie jego życzenia „w rzeczywistości zrobił wszystko, aby połączyć moje nazwisko z filmem, w czym zresztą pomogła mu prasa. Na szczęście najważniejsze gazety bardzo sceptycznie i krytycznie podeszły do tej sprawy. Niemniej jednak udało mu się nadużyć i znacząco wypaczyć moją biografię!”. W filmie nie pada nazwisko malarza, ale rzeczywiście wiele wątków pokrywa się z tym, czego dowiadujemy się z biografii. Trudno przecież przypuszczać, by media nie zainteresowały się życiem najdroższego niemieckiego malarza.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.