Ksiądz Tadeusz i jego wielka pasja

jj

publikacja 22.06.2020 11:28

Wśród jego dzieł są kopie znanych obrazów m.in. El Greca czy Wyspiańskiego, ale na ścianie domowej galerii znajduje się także portret Violetty Villas.

Ostatnie dzieło ks. Tadeusza - Matka Boża z Tarnawatki. Justyna Jarosińska /Foto Gość Ostatnie dzieło ks. Tadeusza - Matka Boża z Tarnawatki.

Ksiądz Tadeusz Stasiak jest proboszczem parafii Wniebowstąpienia Pańskiego w Jabłonnie. Urodził się w 1961 r. w Wierzchowiskach. To tam zachwycił się Panem Bogiem, ale także malowniczym krajobrazem, który zapragnął uwieczniać.

- Pamiętam z czasów dzieciństwa Basię Kowal, wtedy studentkę ASP w Krakowie - wspomina ks. Tadeusz. - Siedziała nad stawem przy sztalugach i utrwalała to, co w Wierzchowiskach najpiękniejsze. To była chyba iskra, która wyzwoliła we mnie pragnienie malowania i rysowania.

W późniejszych latach spotkał jeszcze dwie inne ważne osoby: Honoratę Górę i Mirosławę Mudrak - które uczyły go malować. Swój pierwszy olejny obraz namalował w wieku 17 lat. - Pamiętam, to był, jeszcze wówczas sługa Boży, Honorat Koźmiński. 

Tak rozpoczęła się jego przygoda z malarstwem, która trwa do dziś. Pan Bóg wygrał, ale przez ten czas powstało ponad 300 obrazów o różnej tematyce, głównie religijnej. Wśród dzieł ks. Tadeusza są też pejzaże, martwa natura, a nawet portrety - także znanych ludzi. 

Swoje obrazy głównie rozdaje, ale ma też w domu małą galerię. - Jestem też zapraszany na różnego rodzaju wernisaże z moimi obrazami - mów kapłan. 

Ksiądz Tadeusz i jego wielka pasja

Jego wielką dumą jest obraz, który znajduje się w kościele WNMP w Kraśniku. - Tam kiedyś proboszcz ks. Jurek Zamorski poprosił mnie, żebym namalował mu św. Stanisława Kaźmierczyka. Chciał, żeby to była taka rzeczywista postać. Nigdy tak nie malowałem. Postanowiłem poprosić kościelnego z tamtej parafii i ołówkiem odrysowałem sobie na płótnie jego ramiona i głowę. Było mi łatwiej. 

Duszpasterz - artysta zajmuje się głównie kopiowaniem, ale bardzo często w tych obrazach dodaje coś od siebie. - W dobie koronawirusa, szczególnie na początku, jak mnie ktoś pytał co robię, to mówiłem, że MMS-uję - śmieje się ks. Stasiak - czyli modlę się, maluję i śpię. 

Ostatnie trzy miesiące były dla niego szczególnie owocne. - W tym czasie udało mi się namalować niezwykle trudny obraz Matki Bożej z Tarnawatki. - Kupiłem nawet specjalne złocenia, żeby było jak na oryginale.