Góralki przyprowadziły Cisiec, Kamesznicę i Milówkę do Maryi na Grapkę

Urszula Rogólska

publikacja 20.07.2020 22:49

Przyjaciółki Genowefa Śleziak z Ciśca i Elżbieta Wędzel z Kamesznicy postanowiły odrodzić dawną tradycję pieszego pielgrzymowania do kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej na Grapce!

Genowefa Śleziak z Ciśca (z prawej) i Elżbieta Wędzel z Kamesznicy postanowiły odrodzić tradycję pielgrzymowania do na odpust ku czci Matki Bożej Szkaplerznej. Urszula Rogólska /Foto Gość Genowefa Śleziak z Ciśca (z prawej) i Elżbieta Wędzel z Kamesznicy postanowiły odrodzić tradycję pielgrzymowania do na odpust ku czci Matki Bożej Szkaplerznej.

Zabytkowa kaplica Matki Bożej Szkaplerznej w Kamesznicy na Grapce co roku na uroczystość odpustową przyciąga nie tylko mieszkańców parafii, ale i sąsiednich miejscowości - zwłaszcza Milówki i Ciśca. Tak było też w niedzielę 19 lipca. Sumie odpustowej przewodniczył tu ks. Robert Kurpios - dyrektor diecezjalnej Caritas, a razem z im przy ołtarzu stanęli: ks. prałat Władysław Nowobilski - emerytowany proboszcz parafii w Ciścu, ks. Stanisław Joneczko - kamesznicki proboszcz, i ks. Jerzy Kajzar - wikary w tutejszej parafii.

Nie zabrakło przedstawicielek kół gospodyń wiejskich, które przyszły na Grapkę niosąc feretrony z wizerunkami Matki Bożej, jak i pocztów sztandarowych: kamesznickich strażaków, oddziału Górali Żywieckich Związku Podhalan, a także Rycerstwa Niepokalanej z Ciśca. To właśnie dzięki członkiniom cisieckiego Rycerstwa Niepokalanej po kilkunastu latach przerwy ożyła tradycja pieszego pielgrzymowania do kamesznickiej Matki Bożej z Góry Karmel

Już rankiem, przed kościołem w Ciścu zebrała się grupa pątników, a wśród nich Rycerki Niepokalanej: Genowefa Śleziak, Sabina Szokiel i Jadwiga Sołtysek.

Pielgrzymi w drodze z Ciśca do Kamesznicy.   Urszula Rogólska /Foto Gość Pielgrzymi w drodze z Ciśca do Kamesznicy.

- Kiedyś nasi dziadkowie, babcie, niosąc obrazy na feretronach, chodzili do Kamesznicy, by prosić o deszcz, dobrą pogodę, wypraszać łaski potrzebne dla naszych rodzin, dla całej miejscowości. Prosili też o to, by mógł tu stanąć ten kościół nazywany dziś przez wielu "kościołem jednej doby". Wierzymy, że został wybudowany także dzięki tym modlitwom - mówi Genowefa Śleziak, prezes cisieckiego oddziału Rycerstwa Niepokalanej. - Kilkanaście lat temu ta tradycja przygasła… Ale w tym roku, w czasie pandemii, kiedy tak po ludzku wielu z nas bało się, co to będzie z nami, rozmawiałam z moją przyjaciółką Elą Wędzel z Kamesznicy i tak trochę biadoliłyśmy. Wtedy powiedziałam jej: "Nie wiem, jak to będzie, czy przeżyjemy, ale postaram się, żebyśmy przyszli piechotą na wasz odpust na Grapce, tak jak nasi dziadkowie przed laty". Ela mnie utwierdziła, że to dobry pomysł i trzymała mnie za słowo. Niedługo przed odpustem poprosiliśmy o zgodę na pielgrzymkę naszego proboszcza ks. Marka Nieciąga i ks. Stanisława Joneczkę, proboszcza z Kamesznicy. Po ich zgodzie wszelkimi kanałami staraliśmy się dać znać parafianom i wszystkim zainteresowanym, że 19 lipca rano wyruszamy.

Wieść doszła do Milówki, skąd do Genowefy napisały: Agnieszka Bieniek i Helena Talik. - Bardzo mnie ucieszyła wiadomość od nich - mówi Genowefa. - Należą do grupy modlitewnej św. Jana Pawła II. Wiedziałam, że jemu powierzyły naszą pielgrzymkę. A dodatkowo dały znać, że będą nam towarzyszyć z gitarami! Przesłały nam teksty piosenek - wystarczyło je wydrukować i przygotować dla pielgrzymów.

W niedzielny poranek członkinie Rycerstwa Niepokalanej miały jeszcze jeden powód do radości - z Kamesznicy do Ciśca przyjechała trójka młodych pielgrzymów, którzy chcieli także towarzyszyć mieszkańcom Ciśca: kleryk Adrian Pietrasina, kleryk Piotr Talik i jego siostra Klaudia. To oni zaangażowali się w prowadzenie modlitwy w czasie półtoragodzinnej wędrówki na Grapkę.

Tuż przed wyjściem błogosławieństwa udzielił pielgrzymom ks. wikary Marek Kamiński i razem z ks. prałatem Władysławem Nowobilskim obiecali, że zabiorą ich samochodami w drodze powrotnej do domu.

Msza św. na Grapce przy kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej.   Urszula Rogólska /Foto Gość Msza św. na Grapce przy kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej.

- Wybraliśmy tradycyjną drogę - na most u Drożdżów, potem Cesarką, przy Grunwaldzie i zeszliśmy do Kamesznicy obok drogi szybkiego ruchu. Tuż przed podejściem na Grapkę na ul. Krzywej czekali na nas parafianie z Kamesznicy ze swoimi sztandarami i feretronami - opowiada G. Śleziak. - Umówiłam się z Elą, że wyjdą nam na spotkanie i razem pokonamy ostatni odcinek pod górkę.

- Postanowiliśmy, że naszymi głównymi intencjami będzie modlitwa o zatrzymanie epidemii koronawirusa. Ale chcieliśmy też przeprosić Pana Boga za podziały, jakie wyrosły w naszym polskim społeczeństwie po ostatnich wydarzeniach i prosić o odbudowanie miłości, jedności i pojednania - mówią Sabina Szokiel i Jadwiga Sołtysek z Rycerstwa Niepokalanej. - Mamy też taką szczególną intencję naszego stowarzyszenia. Marzymy o stworzeniu żłobka w budynku starej plebanii. Modlimy się o to, by udało się ten cel zrealizować…

W Kamesznicy na pielgrzymów czekał ks. Stanisław Joneczko, a także Matka Boża w wizerunku Wspomożycielki, czczonym w Kamesznicy od 1831 r. Msza św. była celebrowana na zewnątrz, przy ołtarzu polowym, a główną intencją było dziękczynienie za dotychczasową ochronę Opatrzności przed epidemią i prośba o jej zatrzymanie.

W homilii ks. Robert Kurpios zaprosił do rozważań nad niemodnym we współczesnym świecie słowem "Niebo". - Człowiek "postępowy" swój początek i koniec widzi na ziemi, a niebo wydaje mu się religijną bajką, jakąś spuścizną po przodkach, czymś nierealnym, wymyślonym. Dzisiaj dla wielu ludzi niebo jakby przestało istnieć - mówił dyrektor Caritas, zaznaczając, że choć tak się dzieje, człowiek nie przestaje tęsknić za szczęściem, bo współczesny świat, choć może dać wiele, prawdziwego szczęścia nie daje.

Parafianie z Kamesznicy, Ciśca i Milówki bardzo licznie przyszli na odpust na Grapce.   Urszula Rogólska /Foto Gość Parafianie z Kamesznicy, Ciśca i Milówki bardzo licznie przyszli na odpust na Grapce.

- Bóg zawsze chciał dawać ludziom niebo, chciał ich uszczęśliwiać. Dlatego Chrystus przyszedł na ziemię, dlatego umarł na krzyżu. I to była cena, jaką zapłacił sam Bóg, aby ludzie mogli być szczęśliwi. Bóg przygotował niebo dla wszystkich. Nikogo nie wykluczył. Wszyscy mamy jednakowe szanse, ale decyzję musi podjąć sam człowiek - mówił ks. Kurpios.

Jak mówił duszpasterz, droga do nieba prowadzi przez ziemię. Każdy człowiek musi ją przejść indywidualnie, na własnych nogach. Maryja pokazała najlepiej, jak nią iść - przyjmując i wypełniając wolę Bożą. To Ona odpowiedziała Bogu pełnym zaufaniem i wykorzystała szansę na prawdziwy sukces życiowy, jaki zaproponował Jej Pan Bóg.

- Maryja uczy nas, że Bóg również nam dam daje różne szanse na sukces. Niekiedy są to trudne propozycje i w pierwszej chwili dla człowieka niezrozumiałe; czasem budzą w nas lęk, obawy i pełen pytań niepokój, ale trzeba pamiętać, że Bóg widzi wszystko inaczej, lepiej. Bo nasze spojrzenie jest ograniczone do tu i teraz. Tylko Bóg widzi twoją przyszłość. I może właśnie życiowy sukces, zaproponowany ci przez Boga, a dzisiaj dla ciebie niezrozumiały, jutro przyniesie owoce…? Tylko jest jeden warunek: Bogu trzeba zaufać i zdać się na Jego opatrzność…

Na zakończenie Mszy św. nie zabrakło podziękowań ks. Joneczki dla wszystkich zaangażowanych w przygotowanie uroczystości, w tym członków róż różańcowych i rodzin z Kamesznicy Górnej, dzięki którym udało się przygotować dekorację groty i teren przy ołtarzu polowym dla bardzo liczniej przybyłych wiernych!

A dziękując za obecność ks. Kurpiosowi, ks. Joneczko zauważył także, że poprzez diecezjalną Caritas oraz zaangażowanie pracownikom GOPS-u i parafianek do kamesznickich potrzebujących w minionym roku trafiło ponad 15 ton żywności dostarczanej w ramach pomocy unijnej.

Uroczystości zakończyła procesja eucharystyczna do kaplicy.