Dom weselny w każdej wsi

Aleksandra Kozicka-Puch

publikacja 12.10.2010 06:48

Mieszkańcy wsi przerabiają stodoły, obory, chlewy na nowoczesne domy weselne. Czy za kilka lat drobni rolnicy będą się jeszcze zajmowali uprawą roli?

Dom weselny w każdej wsi Jakub Szymczuk/Agencja Gn We wsi Parzniew niedaleko Warszawy dom weselny prowadzi rodzina Zalewskich, właścicieli popularnego, polskiego cyrku

Motorem przemian są stosunkowo wysokie zyski. Ale decydującą rolę odgrywają dotacje unijne. Rolnicy mogą liczyć na całkiem spore pieniądze, gdy rezygnują z dotychczas prowadzonej działalności lub uzupełniają ją o typowy, wielkomiejski biznes. – Unii, która cierpi na nadprodukcję żywności, zależy na rozwijaniu na wsi działalności gospodarczej – mówi prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz, kierownik katedry rozwoju obszarów wiejskich warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Ale żeby otworzyć taki dom, trzeba spełnić szereg, czasem bardzo skomplikowanych przepisów sanitarnych, przeciwpożarowych i budowlanych. – Chociaż to prawdziwa droga przez mękę, interes raczej się opłaca – twierdzi Piotr Drohomirecki, współwłaściciel domu weselnego „Korona” ze wsi Strzeniówka w okolicach Warszawy.

Jak grzyby po deszczu
„Weselny” sposób zarabiania na wsi jest stosunkowo nowy, dlatego statystyki wyłącznie jemu poświęcone nie są jeszcze prowadzone. Można opierać się na szacunkach osób zarządzających portalami internetowymi, prowadzącymi bazy tego typu obiektów. W serwisie Twojasala.pl jest zarejestrowanych 1200 domów. W tym roku przybyło około 150. Na Gdziewesele.pl figuruje blisko 900 tego typu obiektów, do czerwca br. przybyło ich 130–140. W Saladlaciebie.pl jest 150 domów. W tym roku przybyło ich około 40. Zdaniem osób kierujących portalami, można oszacować, że w całym kraju znajduje się ok. 5 tys. domów weselnych. Tylko w ciągu ubiegłego roku przybyło ich blisko 750. Przeciętnie, jak uważają specjaliści, na wynajęcie domu trzeba czekać od roku do półtora. – Aby popyt zrównał się z podażą, powinno działać w naszym kraju ok. 10–15 tys. domów, czyli dwa, trzy razy więcej niż dzisiaj – uważa Albert Ksel z portalu Gdziewesele.pl. – Wtedy z rezerwacją nie byłoby kłopotu.

Zmiana mentalności
Skąd wziął się taki boom na domy weselne? Po pierwsze jest stały i niesłabnący popyt. Jak twierdzą eksperci, mimo że wiele osób uważa inaczej, to jednak społeczeństwo z roku na rok coraz bardziej się bogaci, więc zmieniają się i weselne zwyczaje. Dzisiaj nie wystarczy już zorganizowanie skromnej imprezy we własnym gospodarstwie. To musi być wydarzenie zarówno dla pary młodej, jak i zaproszonych gości.

Po drugie, wynajęcie sali na taką imprezę wychodzi taniej niż zorganizowanie wesela samemu. Koszt wesela wynosi od 85 zł za osobę w dużych miastach, gdzie jest spora konkurencja hoteli, pensjonatów i restauracji, do 130–160 zł na „imprezowych pustyniach”. Szczegółowa opłata zależy od ilości tzw. atrakcji dodatkowych. Może to być ceremonia powitania weselnym chlebem i solą, wielki jak młyńskie koło tort weselny, możliwość wynajęcia apartamentu dla nowożeńców, zniżki na poprawiny, limuzyna do dyspozycji, pokaz sztucznych ogni itp. Obsługa domu zapewnia przede wszystkim wyżywienie składające się z szeregu dań głównych, półmisków i przystawek.

Po trzecie, trudno wyobrazić sobie lepsze pozarolnicze zajęcie dla osób, które wcześniej zajmowały się jedynie prowadzeniem gospodarstwa rolnego. Otwarcie sklepu jest ryzykowne, bo rynek jest już nasycony. Na usługi domów weselnych jest natomiast stały i rosnący popyt. A prowadzenie tego rodzaju obiektu charakteryzuje się stosunkowo wysoką marżą. Wystarczy zorganizować cztery wesela dla około 100 osób w miesiącu, aby mieć całkiem przyzwoity obrót. Do tego dochodzą imprezy organizowane w tygodniu (np. osiemnastki). Z jednej czysty zysk (po opłaceniu podatków i odliczeniu kosztów) wynosi od 30 do 40 proc.

Za unijne pieniądze
Ale prawdziwym katalizatorem przemian są dotacje unijne. Rolnicy mogą starać się o pieniądze z programu „Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstw” Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Jeżeli w uruchamianym domu zostaną utworzone trzy miejsca pracy, można otrzymać maksymalnie 300 tys. zł. Za dwa miejsca – 200 tys. zł, za jedno – 100 tys. zł. Dotacja może pokryć połowę kosztów uruchomienia mikroprzedsiębiorstwa, więc drugie tyle trzeba wyłożyć z własnej kieszeni lub wziąć kredyt. Pieniądze mogą także pochodzić z programu „Różnicowanie w kierunku działalności gospodarczej”. Tutaj maksymalnie można otrzymać 100 tys. zł. Drugie tyle trzeba wyłożyć samemu. Ale są także i mniejsze dotacje. Z programu Kapitał Ludzki można zdobyć do 40 tys. zł. Z powiatowych urzędów pracy, jako wsparcie dla bezrobotnych, po ok. 20 tys. zł. – Nie jestem pewna, czy Unii rzeczywiście zależy na tym, by w Polsce powstawało tak dużo domów weselnych – zastanawia się prof. Katarzyna Duczkowska-Małysz. – Ale to dobrze, że polscy rolnicy różnicują swoją działalność. Przyszłość polskiego rolnictwa leży w dużych gospodarstwach. Mniejsi nie wygrają z nimi konkurencji.

Sanepid kontroluje
Otwarcie domu weselnego to jednak nie bułka z masłem. Jak twierdzą właściciele, najwięcej kłopotów sprawia urządzenie, wyposażenie i dostosowanie kuchennej „linii produkcyjnej” do surowych wymagań sanepidu. Zgodnie z przepisami, kuchnia musi mieć dwa wejścia na salę bankietową. Jednym kelnerzy mają wnosić gotowe potrawy, drugim – wracać z pustymi talerzami. Oddzielne toalety muszą mieć goście, oddzielne personel. Przechowywanie produktów przeznaczonych do przetworzenia także podlega rygorystycznym przepisom. Nie wolno przechowywać w tym samym miejscu np. artykułów sypkich i warzyw. Także te produkty, które przechowywane są w lodówkach, muszą mieć oddzielne urządzenia. Konieczne jest także kupienie profesjonalnej zmywarki do naczyń, która myje i suszy załadowane do niej garnki, talerze, sztućce zaledwie w dwie minuty (jedno takie urządzenie kosztuje 20 tys. zł). Te wydatki nie zrażają jednak przed zaangażowaniem się w weselny biznes również znanych osób. Na łamach jednego z tygodników popularny piosenkarz Krzysztof Krawczyk zapowiedział, że lada miesiąc taki dom otworzy. Jeśli będzie zapotrzebowanie, to będzie nawet występować jako wodzirej.