Anielskie pocieszenie

Leszek Śliwa

publikacja 05.11.2010 07:07

Przed Soborem Trydenckim (1545–1563) artyści, malując świętych, przedstawiali zwykle anegdotyczne opowieści z ich życia.

Św. Franciszek podtrzymywany przez anioła Archiwum GN Św. Franciszek podtrzymywany przez anioła
Orazio Lomi de Gentileschi, olej na płótnie, ok. 1607, Muzeum Prado, Madryt

Wyczerpany św. Franciszek znajduje wytchnienie w opiekuńczych objęciach anioła. Ważniejsze jest jednak to, co stało się chwilę wcześniej, a co artysta sugeruje bardzo dyskretnie, eksponując lewą dłoń świętego z wyraźnym śladem po gwoździu. Przed chwilą Franciszek doznał mistycznego doświadczenia stygmatyzacji.

Stało się to w 1224 roku, prawdopodobnie 14 września rano. Święty Franciszek modlił się na górze La Verna (znanej w Polsce pod łacińską nazwą Alvernia). Nagle ujrzał na niebie wiszącego na krzyżu Jezusa. Zbawiciel przybrał postać Serafina, mającego sześć skrzydeł. Po chwili ból przeszył ręce, nogi i bok świętego – złote promienie połączyły Chrystusa i Franciszka. Biedaczyna z Asyżu otrzymał stygmaty – znaki męki Syna Bożego.

Przed Soborem Trydenckim (1545–1563) artyści, malując świętych, przedstawiali zwykle anegdotyczne opowieści z ich życia. Rozwój reformacji, walczącej z kultem świętych, sprawił, że potrzebne stały się inne obrazy – takie, które pokazywałyby naśladowanie przez nich Chrystusa. Sobór Trydencki wzmocnił te tendencje w sztuce. Pod koniec XVI i na początku XVII wieku coraz więcej było więc obrazów wskazujących zarówno na Bożą inspirację w życiu świętych, jak i na pełną akceptację przez Boga ich działalności.

Gentileschi, przedstawiając Franciszka w objęciach anioła, odwołuje się do modlitwy Zbawiciela w ogrodzie oliwnym. Franciszek – jak Syn Boży – jest pocieszany przez anioła. Artysta pokazuje więc w jednym dziele zarówno naśladowanie Chrystusa przez Franciszka, jak i przychylną reakcję Boga, pocieszającego świętego przez swego posłańca.