Siła jałmużny

Leszek Śliwa

publikacja 11.11.2010 07:17

Ci dwaj święci nie stoją obok siebie przypadkowo. Marcin (z lewej) i Mikołaj zasłynęli przede wszystkim jako niedoścignione wzory dobroczynności.

Św. Marcin z Tours i św. Mikołaj z Bari Archiwum GN Św. Marcin z Tours i św. Mikołaj z Bari
Mistrz z Uttenheim, tempera i złoto na desce, ok. 1475, Galeria Sztuki Południowej Australii, Victoria

Mikołaj do dziś kojarzy się nam z bezinteresownymi podarunkami. Dla ludzi średniowiecza jeszcze bardziej wymowny był przykład Marcina, który w zimny, grudniowy dzień podzielił się z żebrakiem swym płaszczem, przecinając materiał mieczem.

Obraz ma abstrakcyjne złote tło – w kolorze symbolizującym świętość. Żebrak na pierwszym planie nie jest jednak abstrakcyjny. Ten dotknięty kalectwem człowiek bez pomocy z zewnątrz nie byłby w stanie się utrzymać. Obraz przypomina o tym, że najubożsi zawsze mogą liczyć na dobroczynność ludzi Kościoła.
Średniowiecze dziś jest symbolem zacofania i okrucieństwa.

To krzywdzący obraz. Zapomina się bowiem, że w żadnej innej epoce działalność dobroczynna nie była tak bardzo rozbudowana. W średniowiecznych miastach z pomocy charytatywnej korzystała jedna trzecia ludności. Na wsiach klasztory przeznaczały jedną czwartą dochodów na pomoc ubogim.

Patronami tych wszystkich działań byli święci Mikołaj i Marcin. Artyści chętnie przedstawiali ich razem. Wprawdzie obaj byli biskupami, ale Marcin został nim dopiero pod koniec życia. Wcześniej był żołnierzem, zwykle więc malowano go jako rycerza. Biskup i rycerz reprezentowali uprzywilejowane pod względem pozycji społecznej grupy społeczeństwa. Ich szlachetne gesty stanowiły zachętę i dobry przykład do naśladowania. Obraz namalował nieznany dziś z nazwiska artysta z miejscowości Gais-Uttenheim we włoskim Tyrolu Południowym.