Naukowcy przeciw panoszeniu się "kultury unieważniania"

PAP |

publikacja 16.01.2021 20:31

Ten atak przykleja każdemu etykietkę rasy, religii, płci lub gender.

Stempel foturo from Pixabay Stempel
Sposób na dyskusję

"Kultura unieważniania" staje się coraz bardziej odczuwalna we Francji - na wyższych uczelniach i w kulturze. Przeciw nowej formie ostracyzmu, na jaki skazuje się ideowych przeciwników, zmobilizowało się 77 naukowców z "Obserwatorium postkolonializmu i ideologii tożsamościowych".

Historyk Pierre-Andr, Taguieff nazwał postkolonializm "starczą chorobą współczesnej lewicy intelektualnej", a filozofka Monique Canto-Sperber wezwała do oporu przeciwko "ultra-sekciarzom, przekonanym, że we wszystkim mają rację". "Wygrać można tylko, jeśli stawia się opór" - nawołuje w artykule zamieszczonym przez dziennik "L'Opinion".

"Stoimy wobec niemającej precedensu fali ideologii tożsamościowych na wyższych uczelniach i placówkach badawczych" - stwierdzają naukowcy w swym apelu dotyczącym "kultury unieważniania" (Cancel Culture, Call-out Culture). "Ten atak prowadzony jest w imię dekolonizacji i intersekcjonalności (jak określa się zjawisko krzyżowania się ze sobą, nakładania i zazębiania różnych kategorii społecznych, wzmacniających dyskryminację grup i jednostek) i przykleja każdemu etykietkę rasy, religii, płci lub gender". Ma na celu zniszczenie zachodniej demokracji, gdyż w tej narracji, która myli naukę z propagandą, Zachód określany jest jako miejsce "systemowego rasizmu" - piszą naukowcy zrzeszeni w "Obserwatorium".

W imię "antyrasizmu politycznego" postrzega się ludzi wyłącznie poprzez pryzmat ich "białości" czy też brak "białości" - piszą, podkreślając, że stwarza to podstawy dla tzw. postępowego rasizmu.

Autorzy apelu przytaczają przypadki "cenzury, onieśmielania i dyskryminacji politycznej", które powodują, że doktoranci na uczelniach "dopasowują swe projekty badawcze do nowych mandarynów", gdyż inaczej nie dostaliby pracy na uczelni. I zauważają, że ta coraz mocniejsza "hegemonia kulturowa" widoczna jest także w mediach.

Taka wykrzywiona specjalizacja środowisk uniwersyteckich, połączona a nieznoszącym sprzeciwu aktywizmem, powoduje, że część środowiska stała się "ślepa na rzeczywistość i zwalcza wszelkie formy dominacji - tak rzeczywistej, jak wymyślonej" - pisze komentator tygodnika "Le Point".

Historyk Pierre-Andre Taguieff tłumaczy na portalu miesięcznika "L'Incorrect", że idea postkolonializmu dąży do "całkowitego zerwania z historią Francji i Zachodu, redukując ją do historii rasizmu, handlu niewolnikami i imperializmu".

A autor komentarza w "Le Figaro" podkreśla, że koryfeusze kultury unieważniania, która polega na całkowitym zanegowaniu i ignorowaniu głosu kogoś, kto powiedział lub zrobił coś, co dana grupa uważa za obraźliwe, postanowili "oczyścić kulturę zachodnią" i "bez wytchnienia prowadzą nagonkę przeciwko tym, którzy wyłamują się z narzuconego przez nich porządku moralnego". "Na próżno szukamy szczepionki przeciw tej epidemii, która zagraża naszej kulturze" - kończy swój artykuł publicysta dziennika "Le Figaro".