Zaczynając od kleksa

GN 12/2021 |

publikacja 25.03.2021 00:00

Który miesiąc jest bardziej „maryjny” od reszty z całej dwunastki? Maj czy październik? A może są jeszcze inne, na przykład styczeń, rozpoczynający się uroczystością Świętej Bożej Rodzicielki?

Ks. Jan Twardowski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych kapłanów-poetów. Andrzej Swietlik /Forum Ks. Jan Twardowski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych kapłanów-poetów.

Kwestia zdaje się nierozwiązywalna albo przynajmniej tak skomplikowana jak dyskusja nad wyższością Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia. Nie miał tego typu wątpliwości ks. Jan Twardowski, zmarły piętnaście lat temu kapłan-poeta, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich twórców. Drugi tom jego rozważań na uroczystości, święta i wspomnienia Najświętszej Maryi Panny, zatytułowany „Matka dla wszystkich”, ukazał się nakładem wydawnictwa Bernardinum w Pelplinie. Motta poszczególnych świąt, co podkreśla Aleksandra Iwanowska, autorka wyboru i opracowania, zostały zaczerpnięte z „Polskiej litanii” pisanej przez poetę kilkadziesiąt lat. „Żywa wiara autora wyrażona tu została językiem codzienności. Jej głębia pozwala uniknąć błędów, z którymi boryka się »zawodowo« współczesna teologia uniwersytecka” – dopowiada autor posłowia, ks. Sławomir Kunka.

Nie rozstrzygając kwestii, komu bardziej przyda się ten tomik: kaznodziejom, do których Jan Twardowski apelował, żeby nie dręczyli „babek, dziadków czcigodnych, oblubienic w kapeluszach modnych rozmodlonych przed poślubną podróżą”, czy raczej ich słuchaczom, babkom, dziadkom, oblubienicom i wszystkim, którzy nie tylko pod ambonami się spotykają, by posłuchać Pana Boga, powiem krótko: warto po niego sięgnąć. „Jeżeli chodzi o nas, to zawsze zaczynamy od kleksa. Przychodzimy na świat trochę na niby, trochę na gapę, trochę na kredyt” – tak rozpoczyna się rozważanie Twardowskiego na święto „Najlepszego Ludzkiego Początku” (czyli Narodzenia Matki Bożej). „Trudno prościej wytłumaczyć tajemnicę Niepokalanego Poczęcia” – pomyślałem, napotkawszy to rozważanie we „wrześniowym” rozdziale. I to nie był jedyny moment zdziwienia, zachwytu, aplauzu, który mi się przy tej lekturze przytrafił.

„Proszę o prozę” – mówi Maryja w jednym z tekstów z 1966 roku, zamieszczonym w rozdziale „Styczeń”. I dopowiada: „żebym nie marzła w antologii wierszy o sobie”. Oj, ten Twardowski to potrafił puentować... Kapelusze i birety z głów spadają same. Ale pozostawiając je na boku, pozwolę sobie jedynie na krótkie nawiązanie do tego drugiego tomu z cyklu „Mama, Mamusia, Matka” wydawanego w Pelplinie. Gdzie jak gdzie, ale w tych niepozornych, a eleganckich tomikach Matka Boża nie marznie. Wręcz przeciwnie. Otoczona jest takim ciepłem troskliwego wydawcy, że możemy być o Nią spokojni. I sięgać do tych rozważań jak najczęściej, żeby samemu się ogrzać.

ks. Adam Pawlaszczyk

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.