Recenzje

GN 26/2021 |

publikacja 01.07.2021 00:00

Wacław Holewiński
Krew na rękach moich 
PIW 
Warszawa 2021
ss. 316 Wacław Holewiński Krew na rękach moich PIW Warszawa 2021 ss. 316

KSIĄŻKI

Cena wolności

Wacław Holewiński, autor m.in. znakomitego cyklu powieściowego „Pogrom” poświęconego rewolucji 1905 r. i jej konsekwencjom, tym razem sięgnął do czasów powstania styczniowego. Podjął temat, któremu historycy z różnych względów poświęcili stosunkowo mało uwagi. Powieść nawiązuje do działalności tzw. sztyletników, czyli ściśle utajnionej organizacji, której członkowie, wypełniając wyroki Rządu Narodowego, dokonywali skrytobójczych zamachów na przedstawicieli władz carskich w Warszawie w czasie powstania, a nawet po jego upadku.

Dwaj główni bohaterowie – Emanuel Szafarczyk, postać autentyczna, i carski pułkownik Andrzej Różycki – stoją po przeciwnych stronach barykady. Szafarczyk rekrutuje bojowców i organizuje zamachy. Sam, ze względu na niesprawną rękę, nie bierze w nich udziału. Różycki usiłuje wytropić przywódcę sztyletników. Pochodzi z patriotycznej polskiej rodziny, ale uważa, że Polska nie ma szans, a powstanie niesie wyłącznie zło. Nie jest typem oprawcy, usiłuje złamać schwytanych spiskowców, prowadząc z nimi grę psychologiczną. W powieści pojawia się wiele historycznych postaci, w tym abp Zygmunt Szczęsny Feliński.

Choć żywa akcja sprawia, że książkę czyta się jednym tchem, Holewińskiemu udało się jednocześnie przedstawić intencje, jakimi kierują się bohaterowie, i dylematy moralne, przed jakimi stają. To chyba największy walor tej powieści. Na uwagę zasługuje też precyzja, z jaką autor odmalował Warszawę tamtych czasów. „Krew na moich rękach” to znakomity materiał na scenariusz filmowy.

Edward Kabiesz

Odkrywanie Hemara

Napisał słowa do ponad dwóch tysięcy piosenek, w tym do takich hitów jak: „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, „Czy pani Marta jest grzechu warta” albo „Jest jedna, jedyna”. W PRL-u stracił obywatelstwo i został objęty ścisłą cenzurą. Jego piosenki przeżywają u nas renesans dopiero od końca lat 80., kiedy to „odkrył” je na nowo Wojciech Młynarski. Do odkrycia jednak jest jeszcze sporo, dlatego dobrze się stało, że ukazała się ta płyta. Studenci, absolwenci i wykładowcy gdańskiej Akademii Muzycznej zaaranżowali utwory artysty w sposób brawurowy, więc tytuł „Marian Hemar – ODnowa” nie jest obietnicą bez pokrycia.

Szymon Babuchowski

PŁYTY

Made in Azerbejdżan

Płytowy debiut pianisty z Baku można śmiało postawić na półce z najciekawszymi projektami jazzowymi tego roku. Isfar Sarabski jako zaledwie 19-latek wygrał słynny Montreux Jazz Festival. Kończył nie mniej słynną uczelnię Berklee College of Music w Bostonie. Od tamtego czasu Sarabski zdobył doświadczenie – sceniczne i kompozytorskie. Przy fortepianie operuje językiem jazzu, choć biegle zna też klasykę i muzykę źródeł, co znajduje odbicie w godzinnym albumie „Planet”. Talent improwizatorski pianisty eksploduje w jazzowej przeróbce motywu z „Jeziora łabędziego”.

Piotr Sacha

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.