Wagon pełen fortepianów

Szymon Babuchowski

GN 27/2021 |

publikacja 08.07.2021 00:00

W USA nazywano go „królem pianistów”, „największym ze wszystkich”, „mistrzem”, „czarodziejem klawiatury”. On jednak swoją popularność postanowił przekuć w służbę Polsce. 80 lat temu zmarł Ignacy Jan Paderewski.

Ignacy Jan Paderewski opuszczający obrady konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 roku. UPPA/Photoshot/pap Ignacy Jan Paderewski opuszczający obrady konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 roku.

To wszystko wymyślił sobie już w dzieciństwie. W „Pamiętnikach”, podyktowanych w latach 30. Amerykance Mary Lawton, wspominał: „Moim prawdziwym pragnieniem było zostać artystą. Nie uświadamiałem sobie jeszcze tego wyraźnie, ale działał już we mnie jakiś wewnętrzny impuls. Byłem pewien, że wybiję się w życiu, muszę tu jednak zaznaczyć, że już w wieku lat siedmiu głównym moim celem było stać się użytecznym ojczyźnie. (...) Miałem nadzieję, że zostanę kimś, kimś wybitnym, aby w ten sposób pomóc Polsce – i to było ponad moimi artystycznymi inspiracjami”.

Palcem po pianinie

Przyszedł na świat w małej wiosce Kuryłówka na Podolu w 1860 r. Wraz ze starszą siostrą wychowywany był wyłącznie przez ojca, Jana Paderewskiego. Matka, nosząca dość oryginalne imię – Poliksena, zmarła zaraz po urodzeniu Ignacego. Jan do czasu powstania styczniowego zarządzał wielkimi majątkami, jednak za pomoc powstańcom został uwięziony na rok, a następnie pozbawiony tej funkcji. Znakomity pianista i polityk wspominał ojca jako osobę odznaczającą się „wybitnym smakiem artystycznym i zamiłowaniem do wszelkiej sztuki”. Jan zajmował się malarstwem i rzeźbą, m.in. tworzył małe figurki świętych do kościołów. „Rzeźbił je powodowany głębokim uczuciem religijnym. Zawsze był czymś zajęty, zawsze wesoły i chętny do pracy. Nie przypominam sobie ojca próżnującego” – czytamy w „Pamiętnikach”.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.