publikacja 30.09.2021 00:00
– To mocna historia nie tylko dla publiczności katolickiej, ale także dla niewierzących – mówi Marco Pontecorvo, reżyser „Fatimy”.
Claudio Iannone /monolith films
Reżyser Marco Pontecorvo i Stephanie Gil jako młoda Łucja na planie zdjęciowym filmu „Fatima”.
EDWARD KABIESZ: Realizował Pan zdjęcia do wielu głośnych filmów i seriali telewizyjnych. Jakiś czas temu porzucił Pan pracę operatora i zajął się reżyserią. Skąd ta zmiana?
MARCO PONTECORVO: Zająłem się reżyserią, bo chciałem opowiadać o rzeczach, które były dla mnie ważne i które jednocześnie pozwalałyby mi poszerzyć swoje twórcze możliwości. Jako operator mam prawo wyłącznie do strony wizualnej filmu. Natomiast jako reżyser mogę tworzyć własną wizję we współpracy ze scenarzystami oraz aktorami, mając także wpływ na inne elementy filmu, czyli scenografię, kostiumy, muzykę… Wówczas mam możliwość opowiadania wymyślonej przez siebie historii, którą kocham i która może być też ważna dla kogoś innego. Oczywiście nadal lubię to, co robiłem wcześniej, ale uważam, że jest prawie niemożliwe zajmowanie się jednocześnie reżyserią i realizacją zdjęć.
Pana ojciec, znakomity reżyser, autor głośnej „Bitwy o Algier”, chciał nakręcić film o Jezusie. Pan przeczytał ten scenariusz po jego śmierci. Czy miało to jakiś wpływ na Pana zainteresowania i życie?
Tak naprawdę trudno dokładnie określić, jaki wpływ na nasze życie wywiera to, co czytamy, zwłaszcza jeżeli autorem jest ojciec. Spodobał mi się napisany przez niego scenariusz. Prezentował on nowe spojrzenie na historię, którą wszyscy znamy. Byłoby interesujące ponowne odczytanie tego scenariusza i sprawdzenie, czy ma potencjał na drugie życie.
O Fatimie nakręcono już kilka filmów fabularnych. Kiedy i dlaczego zainteresowała Pana ta historia?
Podobnie jak większość Włochów znam tę historię od dzieciństwa. Tak jak wy żyjemy w kraju katolickim, więc jest to część naszej kultury. Otrzymałem scenariusz od producentów. Temat bardzo mi się spodobał, ale doszedłem do wniosku, że scenariusz wymaga zmiany, tak by film przedstawiał wydarzenia z bardziej obiektywnego punktu widzenia i trafił do wszystkich. Wiedziałem, że to bardzo interesująca, mocna historia, nie tylko dla publiczności katolickiej, ale także dla niewierzących, szczególnie tych zainteresowanych duchowością. Mój film opowiada także o ludzkim dramacie, o sile wiary. Wybrzmiewa w nim mocne przesłanie przeciwko wojnie. Pragnąłem wejść w świat dzieci i ich szczególną relację z Matką Bożą, ale chciałem też wejść w trudne relacje między matką a córką i pokazać, jak to się odnosi do Maryi. Te elementy zaintrygowały mnie najbardziej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.