Zamknąć szatana w klatce

KAI |

publikacja 21.01.2011 20:00

"Kraje muzułmańskie powinny wypracować gwarancje wolności dla wszystkich, niezależnie od wyznawanej religii" – podkreśla w rozmowie z KAI Samir Ismail, przewodniczący Ligi Muzułmańskiej w RP. Wyrażając ubolewanie, że islam bywa kojarzony z terroryzmem zapowiada, że wznoszony w Warszawie Ośrodek Kultury Muzułmańskiej będzie m.in. miejscem spotkań o charakterze międzyreligijnym. 26 stycznia Kościół katolicki w Polsce obchodzić będzie Dzień Islamu.

Zamknąć szatana w klatce Robert Couse-Baker / CC 2.0

KAI: Czy Dzień Islamu obchodzony w Kościele katolickim już od 11 lat to, z Pana punktu widzenia, znaczące przedsięwzięcie?

– Tak. Bardzo miło wspominam ubiegłoroczne spotkanie, którego tematem było zwalczanie biedy i ubóstwa w świecie. Uważam, ze jeśli muzułmanie i chrześcijanie praktykują swoją religię, to mogą znaleźć rozwiązanie tego problemu. Bo w każdej z tych religii obecny jest element dobra bliźniego. Zarówno w Koranie jak i w Biblii znajdziemy wiele cytatów, które zachęcają ludzi do dokonywania dobrych czynów i ratowania ludzi od biedy i ubóstwa. Powiedziałem na spotkaniu przed rokiem, że liczę na dalszą współpracę i współdziałanie na rzecz realizowania takich pięknych wartości i ideałów, które obecne są w obydwu religiach.

W ubiegłym roku zapowiadał Pan, że – niejako na zasadzie wzajemności – w polskich meczetach obchodzony będzie Dzień Chrześcijaństwa. Kiedy możemy spodziewać się realizacji tego pomysłu?

– To jest związane z budową Ośrodka Kultury Muzułmańskiej w Warszawie, w skład którego wchodzi też sala modlitewna. Liczyliśmy, że budowa zakończy się w sierpniu ubiegłego roku, ale, niestety, sprawy trochę się przedłużyły. Mamy nadzieję, że ośrodek zostanie otwarty w ciągu kilku miesięcy. Wraz z jego otwarciem rozpoczniemy organizację Dnia Chrześcijaństwa.

Czy ta idea spodobała się polskim wyznawcom islamu?

– Otrzymałem kilka maili od muzułmanów, którzy byli tym zbulwersowani. Ale ja mam argumenty wywiedzione z nauczania Proroka Muhammada. Przecież Prorok gościł w swoim meczecie plemiona arabskich chrześcijan, którzy przyjechali do niego z miejscowości Nadżran (dziś na terenie Jemenu). I w meczecie właśnie rozmawiał z nimi na różne tematy dotyczące obydwu religii oraz tego, co w nich wspólne. Swoje argumenty wywiodłem więc z sunny Proroka a więc z muzułmańskiej tradycji. Żyjemy w kraju, gdzie chrześcijanie stanowią zdecydowaną większość, zaś my muzułmanie – kierując się obowiązkami religijnymi a nie racjami dyplomatycznymi – musimy z nimi współpracować. Dlatego nie dostrzegam niczego niewłaściwego w organizacji spotkania z chrześcijanami w meczecie.

Ale czy po takiej wypowiedzi Pańska pozycja jako przewodniczącego Ligi Muzułmańskiej w Polsce jednak nie osłabnie?

– Najważniejsze jest to, że robię to zgodnie z zasadami islamu. Mam nadzieję, że ci którzy są innego zdania, stopniowo zmienią swoje podejście, to znaczy: pogłębiając swoją wiedzę na temat Koranu, islamu i sunny czyli muzułmańskiej tradycji, uświadomią sobie, że moja inicjatywa nie jest sprzeczna z naszą wiarą.

Kiedyś zaatakowano mnie, że używam zwrotu „nasi bracia chrześcijanie”. Odpowiedziałem, że przecież w Koranie wysłannicy Boga zwracają się do niewiernych słowami „nasi bracia”. Poza tym są w Koranie wersety mówiące o tym, że wszyscy ludzie pochodzą od Adama, co stanowi argument na rzecz braterskiego traktowania innych ludzi, w tym wyznawców innych religii. Przypomnę, że w muzułmańskiej Medynie prorok Muhammad nawiązał relacje z tamtejszymi chrześcijanami i Żydami. Stworzył też konstytucję, która każdej z tych religii dała prawo obywatelstwa w Medynie. To był sygnał: wszyscy mamy takie same prawa i obowiązki, musimy współpracować dla dobra całej społeczności.

Dlaczego w takim razie, w realiach dzisiejszego świata idea ta nie może być stosowana. Myślę o sytuacji chrześcijan w krajach o większości muzułmańskiej? Nie chodzi nawet o zamachy terrorystyczne na kościoły ale prawo do swobodnego wyznawania swojej religii, co mają zagwarantowane muzułmanie w krajach szeroko rozumianego Zachodu.

– Urodziłem się i przez lata mieszkałem w Kuwejcie, w osiedlach zamieszkiwanych przez wielonarodową społeczność muzułmanów i chrześcijan. Nigdy nie dochodziło tam do ekscesów na tle religijnym. Myślę, że zdarzające się negatywne reakcje muzułmanów wobec nich mają swoje źródło w polityce, która, niestety, wykorzystuje religię w celu pogłębienia nienawiści. Reakcje te wywodzą się też z historii, z okupowania państw arabskich przez wojska zachodnie.

Niemniej realia dnia dzisiejszego wskazują na brak symetrii pomiędzy swobodami religijnymi dla muzułmanów na Zachodzie i dla chrześcijan w krajach islamskich, gdzie nie można publicznie się gromadzić, wznosić kościołów, czy rozważać Biblii. Ba, nawet na samo jej posiadanie grozi kara. Nie buduje to, niestety, klimatu zaufania do islamu...

– Mieszkałem w różnych krajach arabskich i nie dostrzegłem, by byli prześladowani. Wiele razy przebywałem w Jordanii, gdzie zresztą mieszka moja rodzina, i tam chrześcijanie mają dobrą pozycję, a ich relacje z muzułmanami są naprawdę dobre. Mój brat pracował w chrześcijańskim szpitalu.

A sytuacja Arabii Saudyjskiej, Omanie, Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich?

– W Arabii Saudyjskiej, w osiedlach zamieszkiwanych przez zachodnich robotników i inżynierów pracujących w firmach wydobywających ropę naftową – są kościoły. W Katarze ostatnio zbudowano wielką świątynię katolicką.

Ale przecież wie Pan doskonale, że generalnie w krajach islamskich trudno przyznawać się do chrześcijaństwa?

– Owszem, zdarzają się incydentalne przypadki niesprawiedliwego traktowania chrześcijan. Ale jednocześnie chcę zaznaczyć, że mniejszość chrześcijańska wciąż zamieszkuje kraje arabskie i muzułmańskie, gdzie byli zresztą jeszcze przed narodzeniem się islamu. Islam ich w żadnym wypadku nie odrzuci, absolutnie.

Ponadto w niektórych krajach muzułmańskich ustrój polityczny nie daje gwarancji wolności nie tylko chrześcijanom, ale wszystkim obywatelom. Jestem przekonany, że kraje arabskie i muzułmańskie powinny wypracować owe gwarancje wolności dla wszystkich, niezależnie od wyznawanej religii. Owszem, niektórzy muzułmanie traktują wolność jako zagrożenie dla religii. Absolutnie się z tym nie zgadzam, bo religie przyniosły ludzkości wolność.

 No więc, czy jeśli chodzi o wolność wyznawania religii pomiędzy krajami muzułmańskimi i Zachodem panuje symetria?

– Przyznaję, jest asymetria.

Czy kraje arabskie i muzułmańskie powinny wprowadzić wolność religijną?

– Tak. Kiedy byłem ostatnio u rodziny w Jordanii, moje dzieci mówiły mi: tato, bardziej widzimy islam w Polsce niż tutaj; możemy w wolny sposób praktykować naszą religię. Zachód dał wyznawcom islamu uciekającym z krajów arabskich i muzułmańskich wolność, której im brakowało. Oni chcą przebywać np. w Polsce. Znany egipski teolog muzułmański Yousuf al-Qaradawi powiedział niedawno, że wolność człowieka jest ważna tak jak prawo szariatu i że wolność jest priorytetem.

Gdyby zapanowała taka wolność, to może doczekalibyśmy się także w krajach muzułmańskich Dnia Chrześcijaństwa?

– Być może. Ale chcę mówić szczerze, bez ozdobników. Otóż w niektórych krajach arabskich widać teraz dziwne zjawisko. Na przykład w rządzie muzułmańskiego kraju pojawia się jakiś chrześcijański minister. Cóż, z jednej strony to jest może i dobre, ale czuć w tym sztuczność. Oczywiście, islam tego nie zabrania: skoro ma kwalifikacje, to ministrem może być także chrześcijanin, ale mam wrażenie, że jest to robione na pokaz, a więc nie w uznaniu kompetencji ale z powodów politycznych czy dyplomatycznych.

Marzy mi się przeniesienie ducha międzyreligijnego szacunku – czego wyrazem jest np. obchodzony w Polsce Dzień Islamu – do Pakistanu, Afganistanu, Arabii Saudyjskiej, Iraku...

– Mam podobne nadzieje, ale, szczerze mówiąc, znając specyfikę tych krajów, to... Wie pan, mieszkałem w krajach muzułmańskich i sam miałem niekiedy problemy z odnalezieniem się w tamtejszej rzeczywistości. Cóż, aż do tej pory panuje w tych krajach prawo plemienne, które bywa niezwykle surowe, nawet dla współwyznawców ale spoza wspólnoty. Możesz wyznawać islam, mówić po arabsku, ale żeby być jednym z nich – to już nie. Potrzeba czasu i zrozumienia zasad samego islamu. Przecież kiedy religia ta zapanowała w części świata to głosiła, że nie ma różnic rasowych. Dlatego chciała je likwidować wiedząc, jak silna jest wśród Arabów tradycja plemienna. Tak, ja też marzę o nadejściu takiego dnia.

Co musi się stać, aby wszystkie religie wydobyły z siebie to, co najważniejsze a zarazem najcenniejsze dla świata a więc przesłanie pokoju i aby przestały kojarzyć się z konfliktami?

– Musimy się nawzajem poznawać, rozmawiać, szanować i akceptować różnice. Musimy starać się głosić światu, że wielkie religie pochodzą od jednego źródła i są po to, żeby nas łączyć a nie rozdzielać, bo w każdej z nich są elementy, które kładą nacisk na współpracę między ludźmi. Jesteśmy na nią skazani, bo żyjemy na tej samej planecie.
 

Zamachy terrorystyczne dokonywane przez radykalnych islamistów nie spotykają się z jednoznacznym napiętnowaniem przez muzułmańskie autorytety. Dlaczego?

– Chcę zwrócić uwagę, że większość muzułmańskich uczonych uważa środowiska fundamentalistów gotowych zabijać „w imię islamu” za sektę, która odłączyła się od islamu. Bardzo ucieszyłem się, gdy mufti Arabii Saudyjskiej wydał fatwę, w której kategorycznie potępiał niedawny zamach na chrześcijański kościół w Aleksandrii i wysłał list kondolencyjny do zwierzchnika egipskich chrześcijan. Wcześniej takich reakcji nie było.

 

Czymś nowym jest także wspólna reakcja krajów Unii Europejskiej, które zaczynają występować w obronie chrześcijan prześladowanych w krajach muzułmańskich. Myśli Pan, że przyniesie to pozytywny skutek?

– A czy Pan myśli, że wszystkim przedstawicielom tych państw zależy rzeczywiście na obronie chrześcijan?

Mam nadzieję, że tak, ale nawet jeśli nie motyw religijny nie jest tu pierwszoplanowy, to chyba dobrze robią, że występują przeciwko ludziom zagrożonym prześladowaniem i śmiercią. Tak to widzę.

– Bardzo dobrze, ale mam nadzieję, że ta reakcja będzie konsekwentna, to znaczy, że nie okaże się to działaniem chwilowym, obliczonym głównie na PR. Przecież zamachy na chrześcijan nie są nowością, tymczasem przez lata nie było żadnej reakcji. Kiedy wojska izraelskie atakowały kościół katolicki w Betlejem w Palestynie, to uznano, że schronili się tam terroryści więc nie uznano tego za atak na świątynię.

Jakie nadzieje wiąże Pan ze wznoszonym w Warszawie Centrum Kultury Islamskiej?

– Że będzie stanowiło faktyczny element współpracy z innymi wyznaniami; że będzie żywym elementem życia społecznego z udziałem muzułmanów, chrześcijan i przedstawicieli innych religii Warszawy i całej Polski. Niestety, niektórzy kojarzą muzułmanów z terroryzmem.

Sam Pan to odczuł, bo przeciwko budowie Centrum organizowano manifestacje.

– Takie reakcje pojawiają się nie tylko w Polsce, ale nie można z góry osądzać ludzi. Tylko Bóg wie, czy za parę lat ktoś okaże się dobrym czy złym człowiekiem. Ośrodek zarządzany przez Ligę Muzułmańską i Muzułmańskie Stowarzyszenie Kształtowania Kultury Muzułmańskiej nie jest pierwszą taką placówką w Polsce. Pierwszy ośrodek założono w Białymstoku blisko 20 lat temu. Następne powstały we Wrocławiu, Katowicach, Poznaniu gdzie działają i nikomu nie zagrażają.

Centrum będzie otwarte na międzyreligijne debaty?

– Oczywiście. Planujemy filmy, koncerty, prezentacje książek, dyskusje z udziałem muzułmanów, chrześcijan i Żydów. Będzie też galeria a także muzeum ukazujące wkład kultury muzułmańskiej w historię Polski.

Za kilka miesięcy, 1 maja Kościół katolicki ogłosi Jana Pawła II błogosławionym. Cieszy się Pan?

– Tak, bo bardzo go ceniłem za rolę jaką odegrał w dialogu między chrześcijanami i muzułmanami. Za to, że z szacunkiem odnosił się do każdej religii. Emanowała z niego dobroć, solidarność. Jego obecność oddalała nienawiść. My muzułmanie mówimy, że niekiedy Bóg zamyka szatana w klatce. Myślę, że Jan Paweł II zamykał nienawiść w takiej klatce i nie miała ona dostępu do ludzkich serc.


Rozmawiał Tomasz Królak


Samir Ismail (ur. w 1968 r. w Kuwejcie) jest przewodniczącym Ligi Muzułmańskiej w RP, autorem wielu prac na temat islamu. Pracuje jako lekarz pediatra w jednym z warszawskich szpitali.