Mamy szczepionkę na malarię

Tomasz Rożek

GN 42/2021 |

publikacja 21.10.2021 00:55

Ta wiadomość powinna być podawana w głównych serwisach na całym świecie. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zatwierdziła pierwszą na świecie szczepionkę przeciwko malarii.

Obraz mikroskopowy pierwotniaka wywołującego malarię, atakującego  czerwone krwinki  człowieka. ISTOCKPHOTO Obraz mikroskopowy pierwotniaka wywołującego malarię, atakującego czerwone krwinki człowieka.

Każdego roku w około 100 krajach na świecie (w strefach tropikalnej i subtropikalnej) na malarię zapada 200–250 milionów ludzi. Umiera około miliona. W samej Afryce każdego roku malaria jest powodem śmierci około 300 tysięcy dzieci poniżej 5. roku życia. To najbardziej śmiertelna choroba pasożytnicza na świecie. O tym, że wywołuje ją pasożyt, pierwotniak, o tym, jaki jest jego cykl rozwojowy, wiadomo od około 130 lat, jednak do dzisiaj proste przeciwdziałanie i skuteczna terapia antymalaryczna były nieosiągalne.

Warto przy okazji wspomnieć, że osobą, która bardzo zasłużyła się poznaniu zarodźca malarii, był pochodzący z Polski, choć pracujący w USA mikrobiolog i bakteriolog dr Wojciech Krotoski. Napisał o tej chorobie wiele książek i kilkadziesiąt prac naukowych. Po jego śmierci (w 2016 roku) rodzina dowiedziała się, że dr Krotoski był nominowany do Nagrody Nobla.

Kilka pomysłów

Dlaczego mimo wielu lat badań tak trudno było opracować skuteczną szczepionkę? Cykl rozwojowy zarodźca malarii jest bardzo skomplikowany, także dlatego, że przebiega w dwóch różnych miejscach. Żywicielami zarodźca są człowiek i komar. Co ciekawe, zarażać może komar, ale zarażać (komara) może też człowiek. Tyle tylko, że komarom malaria nie szkodzi, a ludziom tak, bo u komarów zarodziec znajduje się w przewodzie pokarmowym, a u człowieka – w krwionośnym. Charakterystyczne dla malarii objawy, czyli dreszcze, wysoka gorączka, bóle głowy, wymioty, a czasami wykańczająca chorego biegunka, są spowodowane rozpadem czerwonych krwinek (erytrocytów), w których namnaża się pasożyt. Krwinki są niszczone (rozrywane) w wątrobie chorego.

Komar kąsający człowieka wraz z jego krwią wprowadza do swojego ciała pierwotniaki. W jego przewodzie pokarmowym dochodzi do kolejnych etapów cyklu rozwojowego, a kąsając osobę zdrową, wraz ze swoją śliną przekazuje zarodźca dalej. Zasługą wspomnianego już dr. Krotoskiego było wskazanie mechanizmu stojącego za nawrotami choroby. Bo te mają miejsce, nawet jeżeli człowiek nie zostanie ukłuty przez komara – nosiciela. Są za to odpowiedzialne znajdujące się w wątrobie tzw. hypnozoity, czyli uśpione formy zarodźca.

W przeszłości badania mające na celu zwalczenie choroby były prowadzone na wielu frontach. Szukano leku. W części się to udało, ale preparaty antymalaryczne są bardzo toksyczne dla organizmu, a z czasem zarodziec uodpornia się na nie. Zdają częściowo egzamin w przypadku kogoś, kto do strefy malarycznej przyjeżdża co jakiś czas (np. turysta), ale ich używanie przez ludzi mieszkających w niej stale nie wchodzi w grę. Podobnie jak silne antybiotyki, które zaleca się turystom jadącym do strefy tropikalnej i subtropikalnej. Ich zażywanie trzeba rozpocząć kilka dni przed wyjazdem i kontynuować jeszcze przez dłuższy czas po powrocie. Także to nie jest opcją. Badana była również możliwość uderzenia w nosicieli, czyli w komary. Tyle tylko, że i to rozwiązanie ma duże wady. Komary są elementem cyklu pokarmowego innych zwierząt. Te padną, gdy komary znikną. Tym bardziej że nie sposób „zlikwidować” samych komary, najpewniej więc ucierpiałyby także inne gatunki owadów. Ponadto malaria występuje na ogromnym obszarze, na którym żyje miliard ludzi. Ile może tam żyć komarów? Ich wytępienie czy zmodyfikowanie genetyczne byłoby kosmicznie drogim przedsięwzięciem, a wciąż nie ma pewności, czy zakończyłoby się sukcesem.

Badania komarów czy poszukiwania leków z całą pewnością będą kontynuowane, ale dzisiaj – przynajmniej zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia – zrobiliśmy pierwszy krok do wygranej na innym polu: szczepionek. Szczepionka RTS,S/AS01 zakończyła cały cykl badań klinicznych oraz uzyskała pozwolenia na wprowadzenie do obrotu. Badania kliniczne III fazy prowadzono w kilku krajach afrykańskich na grupie 15 000 dzieci w wieku 5–17 miesięcy. Z tych badań wynika, że skuteczność szczepionki wynosi około 40 proc, jeżeli chodzi o malarię objawową, oraz 30 proc. w przypadku ciężkiego przebiegu choroby. Te poziomy skuteczności są osiągane w przypadku podania czterech dawek szczepionki.

WHO wydała rekomendację powszechnego stosowania szczepionki od 5. miesiąca życia. I mimo że nie ma ona bardzo wysokiej skuteczności, dzisiaj jest jednak jedynym sposobem na to, by ograniczyć zachorowalność i umieralność na malarię. Innych narzędzi nie mamy wcale, a patrząc na liczbę osób (w tym dzieci), które chorują, nawet 30–40 proc. skuteczności pozwoli uratować wiele ludzkich istnień. Tym bardziej że podawanie szczepionki razem z lekami antymalarycznymi podnosi tę skuteczność do 70 proc. (jeżeli chodzi o liczbę występujących zgonów). Skuteczność szczepionki została potwierdzona w trzech krajach – Ghanie, Kenii i Malawi – w których prowadzono pilotażowy program szczepień. Tam zaszczepiono ponad 800 tysięcy dzieci.

Niejedyna

Nad szczepionką przeciwko malarii pracują także naukowcy z Oxfordu. Kilka miesięcy temu poinformowali, że rozpoczynają III (czyli ostatnią przed rejestracją) fazę badań klinicznych. Z dotychczasowych badań wynika, że jej skuteczność ma wynosić od 71 do 77 proc., w zależności od podawanej dawki.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.