Podróż sentymentalna

GN 46/2021 |

publikacja 18.11.2021 00:00

Tak jak można się było spodziewać, nowa płyta Abby, wydana po prawie czterech dekadach milczenia, nie przynosi rewolucji.

Zespół Abba pół wieku temu cieszył się wielką popularnością  na całym świecie. THE HOLLYWOOD ARCHIVE /PAP Zespół Abba pół wieku temu cieszył się wielką popularnością na całym świecie.

Długo zapowiadana nowa (i wiele wskazuje na to, że ostatnia) płyta Abby w końcu ujrzała światło dzienne. Nie jest wielką niespodzianką, bo dwa utwory: „I Still Have Faith in You” i „Don’t Shut Me Down” poznaliśmy już na początku września, a trzeci, „Just a Notion” (nie do końca nowy, bo pochodzi z lat siedemdziesiątych, tylko nie ukazał się wcześniej na krążku) – pod koniec października. Już po tych trzech utworach można było wnioskować, że nie będzie tu rewolucji, a raczej powrót w starym, dobrym stylu. Po wysłuchaniu całości da się w zasadzie potwierdzić ten sąd, choć z tą drobną adnotacją, że jednak nie wszystkie stare patenty wytrzymują próbę czasu.

Płytę otwiera wspomniane „I Still Have Faith in You”. Jest to niewątpliwie strzał w dziesiątkę – także w sensie dosłownym, bo utworów na krążku opublikowano właśnie dziesięć, a ten okazuje się spośród nich najlepszy. Napisana z rozmachem podniosła ballada, przywołująca na myśl takie hity jak „I Have a Dream” czy „Chiquitita”, z całą pewnością może konkurować z największymi osiągnięciami grupy. Niestety, nie da się tego powiedzieć o większości pozostałych nagrań umieszczonych na „Voyage”. W tym zestawie najlepiej bronią się utwory spokojniejsze, zwłaszcza finałowa „Ode to Freedom”, urokliwe, świąteczne już nieco „Little Things” czy „I Can Be That Woman”, kojarzące się trochę z „Listen to Your Heart” innej szwedzkiej „maszyny” do produkcji murowanych przebojów – Roxette. Natomiast piosenki szybsze (może z wyjątkiem żywiołowego „No Doubt About It”) wydają się znacznie bardziej „plastikowe”, przesłodzone, a przede wszystkim wtórne względem wcześniejszych dokonań Abby.

„Voyage” będzie zatem głównie podróżą sentymentalną dla najwierniejszych fanów szwedzkiej grupy, którzy mogą odkrywać takie smaczki, jak cytat z piosenki „SOS” w „Keep an Eye on Dan” czy nawiązujące do „Fernando” brzmienia w przygrywce „Bumblebee”. To dobre preludium do zapowiadanej na wiosnę serii koncertów… awatarów Abby (za tym wydarzeniem stoi firma reżysera „Gwiezdnych wojen” ­George’a Lucasa). Jednak ci, którzy oczekują po tej płycie czegoś świeżego od strony muzycznej, mogą się nieco rozczarować.

Szymon Babuchowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.