Z książką na koniec świata

Szymon Babuchowski

publikacja 16.02.2011 07:04

Choć ponad połowa Polaków w ogóle nie wyjeżdża na wakacje, książki podróżnicze zajmują w rankingach księgarskich najwyższe miejsca. Jak wytłumaczyć ten fenomen?

 Z książką na koniec świata MAREK PIEKARA/Agencja GN Pasja, z jaką Wojciech Cejrowski opowiada o egzotycznych krajach, przysparza mu wielu czytelników

Na szczytach książkowych list przebojów: Cejrowski, Pawlikowska, Wojciechowska… Twarze znane z telewizji, ale przecież nie tylko to jest przyczyną powodzenia ich publikacji. Niejedna telewizyjna gwiazda książkę już wydała i niekoniecznie musiało to iść w parze z uznaniem ze strony czytelników. Tymczasem oni są czytani i podziwiani. Może dlatego, że za ich twórczością stoi prawdziwe przeżycie? A może to kwestia osobowości piszącego?

Bilet za lodówkę
O tym, że Wojciech Cejrowski jest silną osobowością, nikogo przekonywać nie trzeba. W programach publicystycznych z jego udziałem emocje sięgają zenitu. Jednak nawet ci, którzy nie trawią stylu dyskusji Cejrowskiego, na ogół doceniają jego pasję podróżnika i umiejętność opowiadania o egzotycznych krajach. On sam zresztą także wyżej ceni swoją twórczość podróżniczą niż tę doraźną, felietonową. Dlaczego? „Też kiedyś czytał książki podróżnicze i marzył o dalekich lądach. Pewnego dnia wstał z fotela, zarzucił sobie na plecy lodówkę i poszedł na pobliski bazar. Wkrótce potem wrócił, wytarł kurz w pustym miejscu po lodówce i zaczął pakować plecak. Głęboko w kieszeni miał mały zwitek pieniędzy i świeżą rezerwację na samolot” – opowiada autor w swojej ulubionej książce „Gringo wśród dzikich plemion”.

Widać, książki podróżnicze mają niezwykłą moc. Zmieniają marzenia w rzeczywistość. Tak było w przypadku Cejrowskiego, który teraz sam porywa nas z fotela w dorzecze Amazonki i inne mało znane rejony świata. Nie udałaby mu się jednak ta sztuka, gdyby za kolejnymi stronami książki nie stało doświadczenie podróżnika, który wszystkiego musi sam doświadczyć, dotknąć, posmakować. Autor nie ogląda świata Indian z bezpiecznego dystansu, przez lornetkę, tylko mieszka wśród nich, a nawet przejmuje ich zwyczaje: chodzi boso i w przepasce biodrowej zamiast majtek, a do zdobywania pożywienia służy mu dmuchawka wypuszczająca zatrute strzały.

Własną ścieżką
Książki Wojciecha Cejrowskiego czy Martyny Wojciechowskiej trudno traktować jak przewodniki po egzotycznych krajach. Nie znajdziemy tu praktycznych porad, które pomogą nam zaplanować urlop. Są bowiem pisane przez kogoś, kto podąża własną, trudną do skopiowania ścieżką. Jeśli do czegoś zachęcają, to właśnie do tego, by wstać z fotela, „sprzedać lodówkę” i podjąć ryzyko podróży. Ale dalej trzeba już iść samemu. Ta indywidualna droga uwidacznia się też w sposobie opisu poszczególnych krajów. Nie ma on nic wspólnego z porządkiem znanym z przewodników, mających ambicję ukazania większej całości w pigułce. Nasi autorzy posługują się raczej filmową techniką przedstawiania świata – najeżdżają wirtualną kamerą na wybrane obiekty. Nic dziwnego, w końcu mamy do czynienia z telewizyjnymi wyjadaczami. Od klucza geograficznego ważniejszy okazuje się klucz tematyczny – można skonstruować rozdział, wędrując śladami zrujnowanych indiańskich miast, podążając tropem fascynującego rytuału albo – jak w przypadku książek Wojciechowskiej – przedstawiając postaci niezwykłych kobiet żyjących na różnych krańcach świata.

Są też tacy, którzy nieustannie drążą jeden region: Andrzej Stasiuk penetruje Europę Południowo-Wschodnią, bo tu czuje się najlepiej. Opisuje świat z perspektywy drogi, przemierzanej samochodem, często bez konkretnego planu. „O zmierzchu porzuca się jakąś okolicę, ponieważ okazała się beznadziejnie nudna, i rusza, powiedzmy, prosto na południe” pisze autor „Fado”. Z głównej drogi zjeżdża się czasem w bok, żeby poznać prawdziwe życie. Tu tęga kobieta wychodzi z domu z miednicą pełną mydlin, tam starsi mężczyźni wystawiają na chodnik krzesła i, paląc papierosy, grzeją się w porannym słońcu. Takich rzeczy nie wyczyta się w przewodniku, bo żeby je zauważyć, trzeba mieć duszę poety.

Smakowanie świata
– Informacje o historii, szlakach turystycznych czy hotelach można dziś znaleźć w internecie – potwierdza Jędrzej Majka, podróżnik i szef wydawnictwa Nemrod. – Natomiast to, czego poszukuję w książkach podróżniczych, to portrety ludzi żyjących w danym miejscu. Majkę interesuje Wschód, zwłaszcza kraje byłego ZSRR. Wiele z nich opisał w swojej najnowszej książce – „Pociąg do świata”. Ale są tu też obrazki z innych miejsc: Islandii, Etiopii, Iranu, Indii, Tajlandii czy Tajwanu. W każdym z nich odsłania się prawdziwa pasja i ciekawość świata. – Ciekawe jest już samo przygotowanie do podróży: czytanie, zbieranie informacji i to specyficzne napięcie, które narasta wokół naszego planu. Potem to wszystko, czego się dowiedzieliśmy, konfrontuje się z rzeczywistością podczas spotkań z ludźmi. Dlatego każdy wyjazd zawiera w sobie element spontaniczności, ale zaplecze logistyczne, choćby ograniczone do biletu powrotnego, to konieczność. Pomysł na podróż może być różny: czasem jest to chęć zobaczenia zabytku, innym razem spróbowanie jakiegoś lokalnego specyfiku, bo dla mnie kuchnia i bazary stanowią istotną część podróżowania – opowiada Jędrzej Majka.

Zamiast podróży?
Jego zdaniem współczesna literatura podróżnicza różni się od tej, którą tak chętnie poznawaliśmy jeszcze kilka lat temu, np. od reportaży Ryszarda Kapuścińskiego: – To były książki do czytania, a dziś mamy często do czynienia z albumami z małą ilością tekstu. One świetnie nadają się na prezent, ważną rolę odgrywają tu zdjęcia, ale wiedza bywa ograniczona do paru zdań na stronie. Coś za coś – podsumowuje pisarz. Rzeczywiście, zwłaszcza książki telewizyjnych gwiazd są wydawane wyjątkowo starannie, a ilustracje często stanowią fotosy z programów. Być może to jest właśnie jedna z przyczyn, dla których tak chętnie kupujemy dziś książki podróżnicze. Dzięki sugestywnym ilustracjom możemy poczuć się trochę tak, jakbyśmy przenosili się w odległe miejsce. Czy jednak, tak jak Cejrowski, w którymś momencie wstaniemy z fotela i odważymy się na rzeczywistą podróż? Czy też, przeciwnie, będziemy nadal traktować albumowe wydawnictwa jako coś, co ma nam zastąpić prawdziwą wyprawę? Badania socjologiczne wskazują, że Polacy podróżują mało głównie ze względów finansowych. Ale odkąd istnieją tanie linie lotnicze, świat bardzo się do nas przybliżył. Być może wkrótce nie będziemy musieli nawet sprzedawać lodówki, żeby wybrać się w dalekie kraje.