Odkrywanie i niszczenie świata

GN 51/2021 |

publikacja 23.12.2021 00:00

O istocie sporu cywilizacyjnego, jaki toczy się w świecie zachodnim, jego praktycznych przejawach i miejscu Boga w tym sporze mówi Bronisław Wildstein.

Odkrywanie i niszczenie świata Albert Zawada /pap

Bogumił Łoziński: W dziele „Bunt i afirmacja”, będącym niejako podsumowaniem Twoich refleksji nad cywilizacją zachodnią, przedstawiasz mechanizm zasadniczego sporu, jaki się w niej toczy. Co jest jego istotą?

Bronisław Wildstein: Chodzi o przeciwstawienie postaw, które staram się oddać w tytule. Afirmacja to zrozumienie realności i człowieka, który jest w niej usytuowany; przyjęcie, że świat jest nam dany wraz z naturą rzeczy i relacjami między nimi. Miejsce człowieka jest wpisane bez reszty w tę rzeczywistość, która sama się człowiekowi narzuca. Narzuca się mu ład rzeczy, który on powinien rozpoznawać. Z postawy afirmacji wynika nasza kultura, która jest odkrywaniem porządku rzeczy i próbą zorganizowania naszego świata wedle tego porządku. Dokładnie przeciwstawną postawę stanowi fundamentalny, metafizyczny bunt. To jest wyobrażenie, że jesteśmy panami świata i możemy go dowolnie kształtować, rzeczy nie mają natury, są masą plastyczną. To prometejskie przekonanie, że możemy zająć miejsce Boga, a świat ukształtować zgodnie ze swoją wolą.

Jak rozeznać, czy procesy cywilizacyjne są buntem, czy afirmacją? Na przykład do której kategorii zaliczyłbyś XIX-wieczny feminizm, który domagał się dla kobiet prawa do edukacji, do dziedziczenia czy praw politycznych na równi z mężczyznami? Takie postulaty uważane były za rewolucyjne, burzące dotychczasowy porządek społeczny, a z drugiej strony można powiedzieć, że to był proces odkrywania naturalnej równości kobiety i mężczyzny.

Afirmacja nie zakłada biernej zgody na wszystko, co jest. Nie uznaje fatalizmu. Wręcz przeciwnie. To rozpoznanie świata pozwala nam stawić czoła złu, niesprawiedliwości, rozmaitym negatywnym pierwiastkom, które nam towarzyszą i będą towarzyszyły, ponieważ afirmacja to również zrozumienie, że ludzki świat nigdy nie będzie doskonały. Stale powinniśmy korygować błędy i nieprawości, które wiecznie będą nam towarzyszyły. Uznanie, że kobieta ma mieć takie same prawa jak mężczyzna, wydaje się oczywiste. Natomiast zakwestionowanie tego, że istnieje fundamentalna różnica między kobietą a mężczyzną, to już jest bunt metafizyczny, stwierdzenie, że płeć nas nie determinuje. Zabawne w tym jest to, że ci buntownicy, którzy zwykle deklarują się jako materialiści, negują jednocześnie naturalny, biologiczny porządek rzeczy.

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.