Myślozbrodnia i kara

Jacek Dziedzina

GN 51/2021 |

publikacja 23.12.2021 00:00

I ty możesz trafić na listę osób „anulowanych”. Wystarczy jedno nieprawomyślne w danej grupie zdanie, zachowanie czy decyzja. To działa w kulturze, polityce, mediach i – niestety – coraz częściej w Kościele.

Myślozbrodnia i kara istockphoto

Tak w uproszczeniu można opisać zjawisko cancel culture – coraz powszechniejszej kultury wykluczenia („anulowania istnienia”) każdego, kto nie mieści się w granicach ustalonych przez „swoich”.

Nie ma „przebacz”

Do pewnego stopnia przypomina to sposób, w jaki traktowano przestępstwo „myślozbrodni” w „Roku 1984” George’a Orwella. Tam wszelki ślad po „myślozbrodniarzu”, czyli osobniku, który myślał inaczej niż Wielki Brat, był zacierany; niszczono nawet książki i gazety, w których występowało nazwisko skazanego, i wydawano je na nowo już bez niego. „Kulturze anulowania” dodatkowo towarzyszy publiczny lincz: przestajesz istnieć „dla nas”, ale jeszcze publicznie cię upokorzymy i wykażemy, że tak naprawdę nigdy nie byłeś jednym z nas. „Najbardziej niepokoi mnie, że ruch ten ma cechy quasi-religijne i absolutystyczne. Nie ma przebaczenia ani odkupienia, tylko potępienie. Paweł pozostaje Szawłem, a Maria Magdalena pozostaje na zawsze prostytutką” – napisał trafnie o naturze cancel culture Daniel Kovalik, profesor prawa na Uniwersytecie Pittsburskim w USA. Tak, amerykański profesor posłużył się stereotypowym wyobrażeniem św. Marii Magdaleny, która bywa utożsamiana z kobietą cudzołożną, choć w Biblii nie ma fragmentu, który potwierdzałby taką wersję. Co zatem robimy z profesorem Kovalikiem – uznajemy za nieprawomyślnego i skreślamy z listy możliwych autorytetów z powodu jednej błędnej figury czy skupiamy się na istocie jego wypowiedzi, w której trafnie opisał omawiane zjawisko?

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.