Urwana dedykacja

GN 5/2022 |

publikacja 03.02.2022 00:00

W nowym zbiorze wierszy Barbary Gruszki-Zych zmarli nieustannie na nowo ożywają, nie tylko wskrzeszani wspomnieniami.

Barbara Gruszka-Zych
Dla
Śląsk
Katowice 2021, ss. 96 roman koszowski /foto gość Barbara Gruszka-Zych Dla Śląsk Katowice 2021, ss. 96

Króciutki, trzyliterowy zaledwie tytuł nowego tomiku Barbary Gruszki-Zych brzmi jak urwana dedykacja. „Dla” – czytamy i każdy może dopowiedzieć w myśli adresata. Bo też wiersze te mają charakter uniwersalny i wielu z nas mogłoby się w nich odnaleźć. A jednocześnie żaden nie poruszałby tak mocno, gdyby nie wyczuwalny głęboko osobisty ton intymnego wyznania, wypowiedzianego często cichym głosem. Także dlatego, że wiele z tych tekstów poświęconych zostało bliskim osobom, które już odeszły do wieczności. To kolejny powód owego „urwania”, niedopowiedzenia, zawieszenia głosu, ujawniającego się także w braku tytułów poszczególnych utworów. No bo jak nazwać to, co się stało: że ktoś był i nagle nie ma go z nami? „w tym roku/ nic nie napiszę o zmarłych/ tylu ich jest/ że jak chleb powszedni życia/ smakuje im śmierć” – deklaruje poetka. Jest jednak paradoks w tym wyznaniu, uczynionym w zbiorze wierszy, w którym zmarli nieustannie na nowo ożywają, wskrzeszani nie tylko wspomnieniami. Autorka wyraźnie czuje ich duchową obecność, skoro „przechadzają się niewidzialni/ fala za falą/ coraz bliżej brzegu/ bliżej naszych spraw”. A z drugiej strony pozostaje po nich także „ciężar nieobecności” – tęsknota trudna do udźwignięcia, z której utkane są te wiersze.

Są też utwory, których dedykacja staje się jawna, bo pojawiają się imiona konkretnych osób. Wśród nich najmocniej porusza mnie wiersz dedykowany „dziadkom Helenie i Stanisławowi Szkocom”, w którym poetka wraca do swojego dzieciństwa. „nigdy nikt tak nie umościł dla mnie/ takiego gniazdka na zmęczonych/ kolanach surowych ascetycznych/ tyle ciepła zgarniętego pode mnie/ z ich całego życia uzbierana/ pewność że jestem kochana” – czytamy w nim. A zaraz potem pojawiają się utwory, które autorka poświęciła własnym wnukom, pokazując, że nić życia ciągnie się dalej: „co pokolenie uczą się latać/ w wesołym miasteczku/ w samolotach na krawędzi nieba/ które nachyla się/ do wyczekujących na zabawę dzieci”. Czytając nowe wiersze Barbary Gruszki-Zych, też mamy wrażenie, że niebo nachyla się do nas.

Szymon Babuchowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.