Pieśni rozdzierającej tęsknoty

Szymon Babuchowski

GN 29/2022 |

publikacja 21.07.2022 00:00

W psalmach Nicka Cave’a modli się utrudzony grzesznik, świadomy swoich win i proszący Boga o miłosierdzie.

Pieśni rozdzierającej tęsknoty Michal Augustini /Shutterstock/east news Nick Cave

Ekscentryczny muzyk z Australii od zawsze lubił zaskakiwać słuchaczy, jednak od pewnego czasu są to zaskoczenia innego rodzaju niż te, które fundował nam jako uzależniony od narkotyków wielbiciel postpunkowego mroku. Już poprzednie albumy, z poruszającym „Ghosteen” na czele, świadczyły o przemianie, która zachodzi w duszy Cave’a. Nowa płyta „Seven Psalms” jednoznacznie wskazuje na źródło tej przemiany. Po latach oddalenia, po przeżyciu wielu osobistych tragedii Nick Cave szuka zakotwiczenia w Bogu.

Kunsztowne świadectwo

Trudno traktować „Seven Psalms” w kategoriach materiału stricte muzycznego. To raczej miniaturowy tomik poezji, opublikowany w formie dźwiękowej. Zawiera dokładnie to, co sugeruje tytuł – siedem mówionych przez autora wierszy, nawiązujących formą do biblijnych psalmów, plus prawie dwunastominutowy „psalm” instrumentalny, stanowiący drugą połowę tego minialbumu. Muzyka, stworzona w kooperacji z najbliższym od prawie trzech dekad współpracownikiem Warrenem Ellisem, na całym krążku pełni raczej funkcję służebną wobec dominującego słowa. Długie dźwiękowe plamy – czasem mroczne, czasem nieco jaśniejsze, w zależności od charakteru danego psalmu – wydają się jedynie tłem dla tego, co rozgrywa się w misternie skomponowanym cyklu utworów poetyckich. To wiersze, które oprócz tradycji biblijnej przywodzą na myśl najważniejsze dokonania angielskiej poezji metafizycznej okresu baroku. Kunsztownie operujące powtórzeniami, wariacjami stanowiącymi rozwinięcie danego tematu – zarówno w ramach pojedynczego utworu, jak i całego cyklu. Z nurtem metafizycznym łączy je też przedstawianie relacji między Bogiem a człowiekiem na wzór miłosnego związku dwojga ludzi. Jednak to, co najważniejsze w tych wierszach, dzieje się nie tylko na poziomie formy czy obrazowania. Są one bowiem zapisem autentycznych poszukiwań, wywołanych rozdzierającą tęsknotą za Stwórcą:

jak długo czekałem Twoich słów bez końca tęskniąc każdy dzień o Twój brzeg jak fala tłukł jak długo czekałem Twoich rąk bez końca płonąc Panie dłużej czekać nie potrafię już oto jeleń w triumfie pośród skał i rogiem jak gromem przebija glob wiem kiedyś na kolana przyjdzie paść w Twym majestacie jasnym złożyć broń zbudź mnie do miłości swojej Ty który śpisz każdy dzień o Twój brzeg uderza znów obudź mnie dotykiem swoim Ty który śpisz Panie dłużej czekać nie potrafię już

(„How Long Have I Waited?”)

Czas duchowej schizofrenii

Te poszukiwania zaczęły się jeszcze w czasie, gdy wydawało się, że Cave jest na samym dnie. Narkotyki brał niemal od początku lat 70. Jednak podczas pobytu w Berlinie Zachodnim, gdzie przeprowadził się z Londynu w pierwszej połowie lat 80., zafascynował się Biblią. W zestawieniu ze stylem życia, który wówczas prowadził, wydawało się to duchową schizofrenią. Ale uparta lektura świętej księgi robiła swoje. Kiedy Cave pracował nad swoją pierwszą powieścią „Gdy oślica ujrzała anioła”, zaczęło się dziać coś nieoczekiwanego: „Każdego dnia pisywałem po jakieś dziewięć godzin, ale coraz częściej łapałem się na tym, że robię to jednak tylko przez trzy godziny, a przez pozostałe sześć czytam Biblię. Kiedy zaczynałem, był to rodzaj łączności intelektualnej, ale nie wydaje mi się, aby można było czytać tę księgę przez dłuższy czas, nie będąc jednocześnie poruszonym tym, co jest w niej napisane. Na mnie wiele z tych przekazów oddziaływało bardzo silnie” – wyznawał muzyk na łamach „Evening Standard”.

Biblia przenikała coraz silniej do twórczości Cave’a, a jednocześnie stopniowo zaczęła wpływać na jego codzienność. Na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku muzyk przeszedł odwyk i podjął próby porządkowania swojego życia. Jednak dawne nawyki dawały o sobie znać. Wikłanie się w przelotne romanse uniemożliwiało budowanie trwałych relacji z kolejnymi partnerkami. Pod tym względem ustatkował się dopiero wtedy, gdy związał się z brytyjską modelką Susie Bick. Para wzięła ślub w 1999 r. i pozostaje razem do dziś. Ale droga artysta do wiary miała być jeszcze długa i naznaczona tragicznymi wydarzeniami. W 2015 r. jeden z jego synów, 15-letni Arthur, spadł z klifu w brytyjskim Ovingdean. Badania lekarskie wykazały w jego organizmie obecność LSD i marihuany. Z kolei dwa miesiące temu Cave’a spotkała kolejna tragedia: zmarł jego drugi syn, Jethro. 31-latek dwa dni wcześniej wyszedł z więzienia. Jethro miał – jak utrzymuje jego prawnik – schizofrenię.

Echa dramatów

Śmierć kolejnego syna jest tragicznym kontekstem dla nowego albumu, mimo że utwory na nim zawarte powstały wcześniej – w szczytowym okresie pandemii. Cave opowiada, że pisał swoje psalmy podczas lockdownu przez tydzień, codziennnie tworząc jeden. Razem złożyły się one – według słów muzyka – na „jedną długą medytację”, „kontemplacyjną ofiarę zrodzoną z niepewnego czasu”. Niewątpliwie ujawnia się na płycie duch pokutny – w wielu wersach modli się utrudzony grzesznik, świadomy swoich win i proszący Boga o miłosierdzie. Znaleźć tu można także – w nieco zawoalowanej formie – echa wcześniejszych rodzinnych dramatów, tak jak w tym poruszającym wyznaniu:

o Panie litość miej, zgrzeszyłem, wiem najczystsze dźwięki fałszywie we mnie brzmią i słychać spustoszenia smutną pieśń tu i tam i we wszystkim co w krąg własne dzieci pożarłem a dom przodków spaliłem w proch tłukłem trupy o skalisty brzeg niosłem plagi, rodziny wygnałem na ziąb zawróciłem wszystkich zegarów bieg jestem twórcą cieni, cisnę się przez tłum tam gdzie przechodzę pozostawiam rzeź najczystsze dźwięki zmieniam w zgliszczy huk więc litość dla mnie miej, do domu weź

(„Have Mercy on Me”)

Od rozpaczy do nadziei

Płyta „Seven Psalms” brzmi jak silne wyznanie wiary artysty, który do tej pory unikał w tej kwestii jednoznacznych deklaracji. Mimo fascynacji chrześcijaństwem przez wiele lat określał siebie raczej jako agnostyka, a jeszcze w 2009 r. na pytanie, czy wierzy w osobowego Boga, odpowiedział: „Nie”. Z czasem to „nie” stawało się jednak coraz mniej definitywne, artysta przyznawał się do wewnętrznych zmagań z wiarą i niewiarą, a szala coraz bardziej przechylała się w stronę tej pierwszej. Już o poprzedniej płycie „Ghosteen” (2019) Marcin Jakimowicz pisał na łamach GN: „(...) muzyk balansuje między paraliżującym uczuciem rozpaczy a nadzieją, że śmierć nie jest ostatnim słowem. Przychodzi łagodne pocieszenie. Światło delikatnie prześwieca przez tekst, a imię Jezus pada w niemal co drugiej piosence. Nie, nie chcę przez to powiedzieć, że to muzyczne credo 62-latka. Ale na pewno krzyk tęsknoty, szukanie przystani, odpowiedzi. Przeorany przez życie, świętujący czterdziestolecie kariery rockman próbuje rozpocząć dialog z niebem. Stoi pod krzyżem, spoglądając na martwe ciało Mesjasza. Czy przeczuwa, że zmartwychwstanie jest blisko?”.

Dziś wydaje się ono bliżej niż kiedykolwiek, zwłaszcza gdy słucha się słów takich jak te:

wędrowałem poprzez bezkres mych dni gubiąc Twą lśniącą postać pośród gwiazd przez zaułki i pustym gościńcem nie mając prócz modlitwy nic w zanadrzu szukałem Cię poprzez bezkres mych dni śpiąc wśród pól pod złotym baldachimem gwiazd prześwitywała Twoja twarz z porannej mgły siłą mej modlitwy zatrzymana i choć nic już nie mam prócz modlitwy wszystkiego dowiem się lada dzień więc modlę się: twarz swoją ukaż mi i do pałacu swego wprowadź mnie

(„I Have Wandered All My Unending Days”)

Wszystkie wykorzystane w artykule przekłady utworów są mojego autorstwa – Sz.B.

Nick Cave
Seven Psalms
Cave Things/Mystic Production 
2022   Nick Cave Seven Psalms Cave Things/Mystic Production 2022

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.