Akcja „Rodu smoka” toczy się niecałe dwa wieki przed wydarzeniami przedstawionymi w „Grze o tron”. To czas świetności rodu Targaryenów, którzy rządzą całym Westeros i mają do dyspozycji siedemnaście smoków. Najważniejszym wątkiem pierwszego odcinka okazuje się sprawa dziedzictwa tronu w sytuacji, kiedy panujący król Viserys nie ma męskiego potomka. Musi więc wybierać pomiędzy córką, którą jako kobietę nie wszyscy wielcy lordowie chcą zaakceptować, a sprawiającym kłopoty brutalnym bratem. Jak można domniemywać, zapowiada to sieć dworskich intryg, spisków i krwawych walk.

Serial rozgrywa się w świecie fantazji, ale podobnie jak w powstających obecnie serialach historycznych twórcy nie mogą oderwać się od współczesności, w której za największy problem uważają patriarchat i nieludzką opresję kobiet. Nie dość, że kobiety są traktowane jak niewolnice i zmuszane do rodzenia dzieci, to jeszcze morduje się je w czasie porodu, bo ważniejsze jest urodzenie potomka niż ich życie. Scena, jaką fundują nam twórcy, kiedy król każe uśmiercić swą żonę, by ocalić dziecko, rzeczywiście jest szokująca. Jedna z producentek „Rodu smoka” podkreśla, że serial skupia się na „ukazaniu przemocy wobec kobiet, która jest nieodłącznym elementem systemu patriarchalnego”. Serial posiada też wiele innych „zalet”, z jakich zasłynęła „Gra o tron”, czyli brutalność, bestialskie „rycerskie” pojedynki i sceny na granicy pornografii. Czy przemocą wobec kobiet nie jest przypadkiem też wymuszanie „dobrowolnego” odgrywania takich scen na planie?

Ród smoka, reż. Ryan J. Condal i Miguel Sapochnik, wyk.: Paddy Considine, Matt Smith, Emma D’Arcy, Steve Toussaint, USA 2022