Łowca szpiegów

Edward Kabiesz

GN 28/2008 |

publikacja 20.07.2008 19:29

Makkartysta. To brzmi jak obelga. Dlaczego nazwisko senatora Josepha McCarthy'ego kojarzy się tak fatalnie? Skąd wzięła się jego czarna legenda?

Mam w ręku listę 57 osób, które są członkami lub sprzymierzeńcami Komunistycznej Partii USA i które niewątpliwie wpływają na naszą politykę zagraniczną – te słowa senatora Josepha McCarthy’ego, wypowiedziane 9 lutego 1950 r. w Wheeling w Zachodniej Wirginii, wywołały wstrząs. McCarthy był wtedy członkiem parlamentarnej komisji do spraw bezpieczeństwa wewnętrznego. A mówił o urzędnikach pracujących w Departamencie Stanu.

Wielka kariera
Joseph Raymond McCarthy pochodził z katolickiej rodziny imigrantów z Irlandii. Urodził się w 1908 r. na farmie w Wisconsin, po ukończeniu studiów został sędzią. W 1947 r. wybrano go na senatora. 21 grudnia 1950 roku został sekretarzem Senate Internal Security Subcommittee (Senackiego Podkomitetu Bezpieczeństwa Wewnętrznego) – komisji, która rozpoczęła serię przesłuchań urzędników podejrzanych o szpiegostwo czy powiązania z komunistami. Wkrótce w kręgu podejrzanych znaleźli się znani ludzie ze środowisk opiniotwórczych. Przewodniczącym komisji został senator Patrick McCarran, ale jej działalność coraz bardziej kojarzono z nazwiskiem charyzmatycznego sekretarza.

Od początku komisję atakowały środowiska lewicowe i liberalne, oskarżając ją o bezpodstawne „polowanie na czarownice”. Czy McCarthy rzeczywiście przesadzał, widząc zagrożenie komunistyczne w różnych sferach życia USA? Dzisiaj, po ujawnieniu wielu tajnych dokumentów można stwierdzić, że nawet nie doceniał penetracji amerykańskiej administracji, sfer gospodarczych i intelektualnych przez agentów. Fizycy pracujący nad bombą atomową (m. in. Julius Rosenberg), wysocy funkcjonariusze waszyngtońskiej administracji, jak np. Alger Hiss z Departamentu Stanu, to tylko niektórzy z ówczesnych radzieckich szpiegów. McCarthy naprawdę nie łapał jednak szpiegów. Jego podstawowym celem było odsunięcie od wpływów ludzi nielojalnych, czyli w jakiś sposób powiązanych z komunistami.

Złowrogi wizerunek
Media od razu zaczęły oskarżać McCarthy’ego o „niszczenie niewinnych ludzi”. Preparowano nawet wobec niego fałszywe oskarżenia o korupcję i homoseksualizm. Stworzono złowrogi wizerunek „faszysty”, porównywano go ze Stalinem. Stworzony i powielany przez lata obraz senatora do dzisiaj funkcjonuje w znacznej części opinii publicznej. Czasem nawet zapomina się, że komisja McCarthy’ego działała w warunkach praworządnego państwa. Składający zeznania mieli prawo do obrony. Wielu, zgodnie z Piątą Poprawką do Konstytucji USA, korzystało z prawa odmowy zeznań.

Trzy lata temu wielkie uznanie zdobył film George’a Clooneya „Good night and good luck”. Film opowiada o walce z komisją McCarty’ego, podjętą przez Edwarda R. Murrowa, wybitnego dziennikarza i pioniera nowoczesnej publicystyki telewizyjnej. W filmie Murrow nieomal samotnie doprowadza swoimi programami telewizyjnymi do upadku senatora. Murrow w latach 50. prowadził w telewizji CBS dwa programy. W „See It Now” prezentował różne kontrowersyjne tematy, natomiast w „Person to Person” prowadził wywiady ze znanymi postaciami. W marcu 1954 roku przedstawił program „Raport w sprawie senatora Josepha McCarthy’ego”. Zmontował fragmenty przemówień i publicznych występów McCarthy’ego tak, by przedstawić go w jak najgorszym świetle. Dał co prawda McCarthy’emu możliwość skomentowania audycji, ale w starciu z doświadczonym telewizyjnym wyjadaczem senator wypadł słabo.

Nawet niektórzy krytycy senatora uważali jednak, że Murrow przesadził. Jeden z nich, John Cogley, zauważył, że inny dobór i montaż materiałów mógł równie dobrze pokazać McCarthy’ego w świetle jak najbardziej pozytywnym. Jednak to nie telewizyjna kampania Murrowa zdecydowała o losie senatora. Sam Murrow zresztą nie przeceniał swojej roli. „Nie zrobiłem nic niezwykłego. Scotty Reston i mnóstwo innych dziennikarzy pisało i mówiło to samo co ja od wielu miesięcy, od wielu lat” – powiedział kiedyś. Pod nieustannym ostrzałem mediów McCarthy był ciągle. Mimo to w rankingu najbardziej popularnych polityków do grudnia 1954 roku osiągał wyniki w granicach 50 proc.

Spektakularny upadek
W grudniu 1953 roku McCarthy postanowił dobrać się do armii, co nie spodobało się prezydentowi Dwightowi Eisenhowerowi. Eisenhower zresztą już wcześniej krytykował działania senatora, który niezbyt pochlebnie wyrażał się o jego przyjacielu, generale George’u Marshallu. McCarthy badał awanse wojskowe rzekomych czy też faktycznych komunistów. Znalazł jednego, majora Peressa. Odpowiedzialność za jego awans miał ponosić generał Ralph Zwicker, weteran II wojny światowej. Senator widział w tym spisek i usiłował wzywać na przesłuchania urzędników ówczesnej administracji. Eisenhower skorzystał wtedy z przywileju pozwalającego urzędnikom na odmowę odpowiedzi. W transmitowanych od kwietnia do czerwca 1954 roku przesłuchaniach okazało się, że McCarthy nie potrafi przedstawić żadnego dowodu na infiltrację komunistyczną w armii. Zmasowany atak mediów, w tym m.in. dziennikarzy „Głosu Ameryki”, gdzie doprowadził do czystki, pogłębił jego porażkę. Senat wydał specjalną uchwałę, w której po-tępił niektóre metody jego działalności.

Odsunięty na boczny tor McCarthy zmarł w 1957 roku w wieku zaledwie 49 lat. Jego śmierć z pewnością przyśpieszyło narastające uzależnienie od alkoholu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.