Druga młodość poezji

Szymon Babuchowski

GN 43/2022 |

publikacja 27.10.2022 00:00

Kto potrafi z takim wdziękiem połączyć w jednym tekście słowa „sorka” i „carpe diem”? I kto połączył pop z poezją tak, że młodzi ludzie sięgają po wiersze bez szkolnego przymusu?

Sanah, czyli Zuzanna Jurczak – piosenkarka, skrzypaczka, autorka tekstów i kompozytorka. JAKUB STEINBORN /POLSKA PRESS/DZIENNIK BALTYCKI/east news Sanah, czyli Zuzanna Jurczak – piosenkarka, skrzypaczka, autorka tekstów i kompozytorka.

To była wielka niespodzianka, nawet dla najbardziej zagorzałych fanów. 14 października, w Dzień Nauczyciela, we wszystkich serwisach streamingowych pojawiło się dziesięć nowych piosenek Sanah, napisanych do wierszy wybitnych (głównie polskich) poetów. Zaskoczenie jest tym większe, że młoda artystka dopiero co wydała płytę „Uczta” i taki ruch jawi się jako posunięcie zupełnie niekomercyjne. A przecież jest to krok przemyślany, o czym świadczą chociażby przygotowane do każdego utworu klipy – proste, ale intrygujące, idące pod prąd popkulturowym standardom przez swoje niespieszne tempo, archaiczne kostiumy, zaskakujące plenery.

Urok i styl

Jak odczytywać ten gest wokalistki, której twórczość wpisuje się w nurt pop, a przy tym jednej z nielicznych rodzimych gwiazd wypełniających w naszym kraju największe sale koncertowe (mimo że ceny biletów na jej najnowszą trasę wynoszą od 359 do 449 zł)? Czy jest to podkreślenie dystansu wobec własnej popularności, mrugnięcie okiem do bardziej wyrobionych odbiorców: ja tylko udaję przed wami słodką dziewczynkę, ale tak naprawdę w duszy gra mi co innego? Może Sanah uznała, że warto wykorzystać własną popularność do realizacji ambitniejszych projektów?

Trzeba od razu podkreślić, że Zuzanna Jurczak – bo tak się nazywa – już od ponad dwóch lat, odkąd wdarła się bezczelnie na radiowe playlisty z piosenką o szampanie, pozostaje jednym z najbardziej intrygujących zjawisk na polskiej scenie muzyki popularnej. Ta zaledwie 25-letnia piosenkarka, dyplomowana skrzypaczka (tytuł magistra na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina), autorka tekstów i kompozytorka stanowi niewątpliwy fenomen wśród rodzimych wokalistek. Niedoceniona w programach „The Voice of Poland” i „Mam talent!” (zarówno w polskiej, jak i brytyjskiej wersji), lecz zauważona przez publiczność, zwłaszcza tę młodszą, która ją pokochała.

Co cenią w niej słuchacze? Może fakt, że wydaje się zwyczajną, chyba nawet trochę nieśmiałą, a na pewno nie zmanierowaną dziewczyną. Ale i sama twórczość Sanah przykuwa uwagę: rzadko spotykaną barwą wokalu, zaskakującymi aranżacjami z ciekawie wykorzystaną elektroniką, w którą zdarza się artystce wplatać wirtuozerskie partie skrzypiec. A także pomysłowymi tekstami, w których młodzieżowy slang i nazwy współczesnych gadżetów mieszają się niespodziewanie z łacińskimi wyrażeniami i odwołaniami do klasyki. No bo kto potrafi z takim wdziękiem połączyć w jednym tekście wyrażenia „sorka” z „carpe diem” albo „szekspirowski sznyt” z byciem „fit” i „hardkorowo” padającym deszczem? Jednym wyda się to pretensjonalne, inni będą zachwyceni. Na pewno jednak jest w tym sporo uroku i własnego, niepodrabialnego stylu.

Humor i powaga

Już na wydanej w tym roku płycie „Uczta”, nagranej z udziałem wielu gości (Kwiat Jabłoni, Grzegorz Turnau, Artur Rojek, Dawid Podsiadło, Igor Herbut, Daria Zawiałow, Ania Dąbrowska i inni), zauważy się odchodzenie Sanah od popowo-tanecznych schematów. Poruszający duet z Igorem Herbutem „Mamo, tyś płakała” czy nieoczywisty, z rozmachem skomponowany „Święty Graal” dalekie są od rozrywkowych klimatów, tekstami wpisują się za to mocno w wojenną rzeczywistość. Nowy cykl, tytułowany jako „Wiersze” albo – bardziej archaicznie – „Poezyje”, również należy do poważniejszego nurtu działań młodej artystki, choć w niektórych klipach znaleźć można sporo momentów zabawnych. Na przykład gdy piosenkarka śpiewa „Warszawę” Tuwima (swoją drogą oryginalny to pomysł wpleść wiersz dla dzieci między utwory tak doniosłe jak np. „Hymn” Juliusza Słowackiego), wystylizowana na modę lat 50., siada na masce… warszawy właśnie, a w tle rozciąga się pole kukurydzy. Również krowy przechodzące w zwolnionym tempie przez rzekę w teledysku do wiersza „Nic dwa razy” Szymborskiej to akcent humorystyczny. Niemniej całe przedsięwzięcie wydaje się zagrane i zaśpiewane całkiem serio, a piosenkarka do tekstów literackich podchodzi z szacunkiem. Jeśli nawet łączy ze sobą zwrotki „Hymnu” Słowackiego w pary, a refreny zakończone słowami: „Smutno mi, Boże!” następują dopiero po takim połączeniu, to za każdym razem Sanah układa je w takiej kolejności, by zachować logikę tekstu.

Budzenie emocji

Ciekawy, nieoczywisty jest też dobór prezentowanych wierszy. Obok klasyki polskiej poezji pojawia się wiersz Edgara Allana Poe. Obok twórczości poetów sprzed wieków lub przynajmniej dekad – utwór Jacka Cygana, znanego bardziej jako autora tekstów piosenek. Sanah wybrała jego wiersz „Rozwijając Rilkego” z tomu „Boskie błędy”, zainspirowany słowami austriackiego poety: „Co zrobisz, gdy ja umrę, Panie?”. Sam Cygan dowiedział się o tym post factum i był pozytywnie zaskoczony. „Postrzegam to jako podwójną wartość, że nie tylko wybiera się wiersz oryginalny, ale też rozwijający wybitnego poetę, po którego się już nie sięga. (...) To, że Sanah sięgnęła po taki wiersz, świadczy o jej bogatym życiu wewnętrznym, ale też o odwadze, bo ten wiersz jest trudny” – stwierdził w rozmowie ze śląsko-zagłębiowskim portalem Ślązag.

Oczywiście, pojawią się i tacy, którym poezja w takim ujęciu nie przypadnie do gustu. Nie wszyscy są fanami dość specyficznej, przyznajmy, barwy głosu Sanah. Purystom językowym przeszkadzać będzie transakcentacja, inni słusznie zwracają uwagę na muzyczną monotonię, która sprawia, że w niektórych fragmentach wierszy giną znaczeniowe odcienie. Z drugiej strony – melodie mocno wbijają się w głowę, a wraz z nimi zapada w pamięć tekst, do którego można potem wracać już bez muzyki, przeżywając go po swojemu.

O tym, że Sanah budzi emocje, można przekonać się zwłaszcza na internetowych forach. Gdy jeden z dziennikarzy muzycznych prowokacyjnie porównał jej muzykę do twórczości Czesława Niemena, a teksty do tych pisanych przez Agnieszkę Osiecką i Wojciecha Młynarskiego, w sieci zawrzało od głosów oburzenia. Oczywiście, to prawda, że to nie ten kaliber, ale warto pamiętać, że także Niemen śpiewał na początku z Niebiesko-Czarnymi takie utworki jak „Mamo, nasza mamo”…

Ze szczerego ukochania

Zresztą nawet słynny „Bema pamięci żałobny rapsod” nie od razu zyskał uznanie krytyki. Tuż po jego premierze Mieczysława Buczkówna na łamach pisma „Literatura” zarzucała artyście m.in. „łamanie naturalnego toku wersyfikacyjnego”. „Taki śpiew zabija poezję skutecznie, unicestwia ją” – grzmiała poetka. Wtórował jej wówczas w miesięczniku „Filipinka” Lucjan Kydryński: „Nie wierzę w jego dobry smak. W jego nagłą wrażliwość na poezję Norwida, Przerwy-Tetmajera, Tuwima czy Asnyka. Ktoś, kto jednego dnia śpiewa, że: »Mówią, płonie stodoła, płonie, aż strach…«, może oczywiście drugiego dnia nagrać rapsod żałobny, ale na pewno nie z wewnętrznej potrzeby, ze szczerego ukochania poezji. Idzie po prostu o modę, o podparcie się autorytetem nazwiska, o pozerstwo zupełnie niepotrzebne”. Czas pokazał, jak dziennikarz bardzo się mylił.

Mam wrażenie, że nietypowy zestaw piosenek Sanah powstał właśnie „ze szczerego ukochania poezji”. I że odbiorcy to wyczuwają. „Płaczę ze wzruszenia. Ten projekt jest absolutnym arcydziełem. Jako przyszły filolog polski dziękuję, że dałaś polskiej poezji drugą młodość”. „Od dziesięciu lat mieszkam za granicą i dziś prawdziwie zatęskniłam za domem…” „Słuchając wiersza po wierszu, czuję się, jakby wołały do nas setki pokoleń, sumień i serc”. „Mam 48 lat i myślałam, że w pokoleniu moich dzieci umarła wrażliwość na tak piękną poezję. Dziękuję ci, że nie pozwalasz, by ją zapomniano. Dziękuję ci, że mogłam się wzruszyć, że młodzi śpiewają ją w »młody« sposób”. „Zuzia w jeden wieczór zrobiła więcej dla literatury polskiej niż Ministerstwo Edukacji Narodowej przez ostatnie lata”. To tylko niektóre z komentarzy pojawiających się pod piosenkami na portalu YouTube.

Również Jacek Cygan cieszy się, że dzięki swojej pozycji na rynku muzycznym Sanah uczyniła z wierszy „rzeczy powszechnie dostępne i atrakcyjne”. Tekściarz i poeta jest przekonany, że z tej sytuacji wyniknie coś dobrego: „Ludzie zaczynają obcować z poezją, może sami też do niej sięgną” – mówi z nadzieją. Jeśli takie mają być skutki słuchania „Poezyj” artystki, to jest to już całkiem sporo.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.