Potyczki z naturą

Edward Kabiesz

GN 4/2023 |

publikacja 26.01.2023 00:00

Film Jennifer Peedom i Josepha Nizeti pokazuje rzeki w skali i z perspektyw, jakich nigdy wcześniej nie wykorzystano.

Operatorzy „Rzeki” uchwycili kamerą niesamowite, baśniowe nieraz krajobrazy. Against Gravity Operatorzy „Rzeki” uchwycili kamerą niesamowite, baśniowe nieraz krajobrazy.

Zanim obejrzymy „Rzekę”, która właśnie wchodzi na ekrany naszych kin – a ze względu na kapitalne zdjęcia właśnie tam należy ją oglądać – warto przypomnieć sobie wcześniejsza „Górę”, którą również reżyserowała Jennifer Peedom. Obie stanowią części cyklu pełnometrażowych filmów dokumentalnych przedstawiających relacje pomiędzy człowiekiem a naturą.

Zbierają kliki w internecie

Oba dokumenty łączy nie tylko wspaniała strona wizualna, ale także osoba narratora, którym jest Willem Dafoe, i ścieżka muzyczna z udziałem Australijskiej Orkiestry Kameralnej. „Góra” opowiada o fascynacji człowieka górami, starając się połączyć w harmonijną całość muzykę z obrazem i komentarzem, by pobudzić wyobraźnię i emocje widza.

Kiedyś ludzie woleli się od gór trzymać z daleka, wędrowali po nich tylko z konieczności. Robili to najczęściej w celach handlowych lub militarnych, pokonując przeszkody, wydawałoby się, nie do pokonania. Góry były niebezpieczne, nie dostrzegano w nich piękna. Z upływem czasu wszystko się zmieniło. Mieszkańcy miast, tęskniąc za naturą, coraz liczniej przybywali tam w celach wypoczynkowych, a także leczniczych. Dla innych góry były wyzwaniem. W filmie nie brak przykładów szokujących, a nawet przerażających wyczynów, które wydają się wykreowane za pomocą efektów specjalnych, ale są jak najbardziej autentyczne. „Szukamy wrażeń, mierząc się z dziką naturą. Igramy z niebezpieczeństwem i często drogo za to płacimy, ryzyko stało się nagrodą samą w sobie. Wspinaczka dostarcza adrenaliny. Cieszysz się smakiem życia, bo w każdej chwili możesz zginąć. Mierzymy się z niebezpieczeństwem, by poznać własne możliwości. Amatorzy wspinaczki szukają coraz mocniejszych wrażeń… Znajdują przyjemność w przełamywaniu strachu. I zbierają kliki w internecie” – słyszymy w komentarzu zza kadru. To przełamywanie strachu często przybiera formy ekstremalne. Dla osób cierpiących na lęk wysokości „Góra” będzie miejscami trudna w odbiorze.

Film składa się z szeregu scen, ale nie znajdziemy informacji, gdzie zostały wykonane zdjęcia, a wspomniane wyżej intencje reżyserki dokumentu o harmonijnym połączeniu obrazu, muzyki i poetyckiego komentarza nie do końca znalazły odzwierciedlenie na ekranie. Atutem filmu są znakomite zdjęcia Renana Ozturka, natomiast komentarz wydaje się banalny, a muzyka miejscami zbyt ekspresyjna, co w filmie nie jest zaletą. Trudno też doszukać się jakiegoś przesłania; tak naprawdę w pamięci widza pozostają tylko niektóre obrazy. W filmie pada zdanie, że są tacy, którzy uważają alpinistów za szaleńców. To oczywiście przesada, chyba że mamy na myśli alpinistów czy himalaistów cyrkowców, których wyczyny oglądamy podczas projekcji „Góry” i dla których ekstremalny sport stał się bożkiem.

Bach i Radiohead

O ile „Góra” była opowieścią o ludziach, którzy szukają ryzyka i wyzwań na dużych wysokościach, o tyle „Rzeka” opowiada historię bardziej uniwersalną, bo jak mówi Jennifer Peedom, „potrzeba dostępu do wody jest wspólna dla wszystkich ludzi”. Ten uniwersalizm akcentuje zamieszczony w czołówce filmu fragment wiersza W.H. Ardena. Film jest dziełem reżyserki „Góry” i Josepha Nizeti, australijskiego scenarzysty i kompozytora. Ważną rolę w „Rzece” odgrywa właśnie muzyka, a ścieżka dźwiękowa jest o wiele ciekawsza i lepiej zharmonizowana z całością niż w „Górze”. Nie było dziełem przypadku, że w Australii dokument był pokazywany zarówno w kinach, jak i podczas koncertów na żywo w ramach trasy z Australijską Orkiestrą Kameralną. Muzyka w wykonaniu orkiestry zawiera utwory klasyczne, w tym „Chaconne”, piątej i ostatniej części II Partity d-moll na skrzypce Bacha w transkrypcji na orkiestrę Leo­polda Stokowskiego. Stanowi ona oprawę muzyczną dla pojawiającej się na początku filmu sekwencji przedstawiającej życie dzikich rzek, ukazującej wody wypływające z lodowcowych roztopów, mknące po skalnych ścianach, by w końcu wpaść do morza. Znalazły się tu też kompozycje Vivaldiego, Mahlera, Sibeliusa i Ravela, a także zespołu rockowego Radiohead. Muzyka klasyczna została wykorzystana do zilustrowania piękna dzikiej przyrody, natomiast napisana specjalnie dla filmu partytura podkreśla, przynajmniej w założeniu, skutki działań człowieka związanych z przemysłowym wykorzystaniem rzek. Dźwięki elektroniczne i perkusyjne dodają muzyce w tej części filmu mechanicznego brzmienia.

Autorami wspaniałych, realizowanych na sześciu kontynentach zdjęć jest wielu doświadczonych operatorów filmowych. Obraz pokazuje rzeki w skali i z perspektyw, jakich nigdy wcześniej nie wykorzystywano. Oglądamy m.in. zaskakujące wizualizacje rzek wykonane z dużej wysokości dzięki zaawansowanym technologicznie dronom. Twórcy dokumentu skorzystali także ze zdjęć satelitarnych NASA, które obrazują, jak działania człowieka wpływają na świat.

Są kapryśne, czasem sieją zniszczenie

Rzeki, nad którymi powstawały ludzkie osady, użyźniały glebę, pozwalały rozwijać się społecznościom, dla wielu były warunkiem przetrwania, z czasem stały się szlakami handlowymi, powstawały nad nimi wielkie miasta. „Ale nic sobie nie robią z ludzkich marzeń i planów. Są kapryśne, sieją zniszczenie podczas powodzi, a podczas suszy mogą zupełnie zniknąć” – mówi narrator w filmie. Uchwycone przez kamerę bajkowe często krajobrazy ustępują z czasem obrazom zniszczeń dokonanych przez nieprzemyślane działania człowieka.

Ogromne tamy pozbawiają wpływającą do nich wodę mułu, co zubaża glebę w dolnym biegu rzek; wijące się pierwotne koryta wodnych cieków zostają skierowane w zupełnie innym kierunku, a masy plastikowych odpadów duszą rzeki, które niosą je do morza. Oczywiście tamy przynosiły też korzyści, ale często ogromnym kosztem. W filmie znalazła się dramatyczna scena pokazująca bezowocne wysiłki ryby, która niesiona prądem rzeki wpadającej do tamy usiłuje przeskoczyć ścianę zapory. Kolejnym zagrożeniem są zanieczyszczenia, które trują rzeki i jeziora, powodując też masowe pojawianie się toksycznych glonów.

Z filmu wynika, że skala realizowanych projektów przemysłowych związanych z rzekami przerosła ludzkość. Obraz ma wyraźne proekologiczne przesłanie dotyczące otaczającej nas przyrody, ale bez zacietrzewienia czy fanatyzmu prezentowanego przez niektóre radykalne organizacje ekologiczne. Znajdujemy w nim też nadzieję, że możemy odwrócić sytuację, naprawić popełnione błędy, bo rzeki – jeżeli dać im szansę – mają niesamowitą moc samouzdrawiania i szybko wraca do nich życie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.