Michael W. Smith i Hillsong United w Gliwicach. Kim są największe gwiazdy sceny muzyki chrześcijan?

Marcin Jakimowicz

GN 14/2023 |

publikacja 06.04.2023 00:00

Do Gliwic przyjadą największe światowe gwiazdy sceny muzyki chrześcijańskiej: Michael W. Smith i Hillsong United. To nie wszystko! Na lipcowe uwielbienie „Chwała Mu” na stadionie we Wrocławiu organizatorzy przygotowali aż 30 tysięcy biletów!

Zespół Hillsong United ma w swoim dorobku 17 milionów sprzedanych płyt. Abrahamvf /wikimedia Zespół Hillsong United ma w swoim dorobku 17 milionów sprzedanych płyt.

Czekaliśmy na to kilkanaście lat. Kto by przypuszczał, że to Gliwice staną się polskim centrum uwielbienia? W niedzielę 16 kwietnia w ogromnej hali Arena Gliwice odbędzie się jedyny w Polsce koncert Michaela W. Smitha, a dzień po Bożym Ciele zaśpiewa w niej Hillsong United.

Ręce do góry!

Nosi najpopularniejsze nazwisko świata Zachodu, jest „amerykańskim Kowalskim”. Zdobył niezliczoną liczbę wyróżnień i statuetek, w tym aż trzy nagrody Grammy, 45 Dove Awards, American Music Award. Dotychczas sprzedał ponad 18 milionów płyt, na koncie ma 14 złotych albumów i pięć platynowych. Michael W. Smith jest niekwestionowaną gwiazdą muzyki CCM. Do Gliwic przyjedzie na jedyny koncert w Polsce.

Jego piosenki weszły do żelaznego repertuaru wspólnot modlitewnych. Również nad Wisłą. Pod strzechy trafiły piosenki „Surrounded” („Jestem zewsząd otoczony”), „Here I Am to Worship” („Jestem tu, by wielbić”), „Awesome God” („Nasz Bóg jest potężny”) czy „Way Maker” („Taki jesteś Ty”).

Jego płyta „Worship” została (słusznie!) okrzyknięta najpiękniejszym albumem uwielbienia. „Amerykański artysta to niesamowity showman, który potrafi przeobrazić swój występ w niezwykle intensywne i spontaniczne spotkanie z publicznością” – zachwalają organizatorzy.

Dlaczego jego piosenki tak poruszają? Dlaczego przyciągają takie tłumy? Jasne, są znakomicie wykonane, wzbogacone o nowoczesne aranżacyjne smaczki, a koncerty to prawdziwa „widowiskowa Liga Mistrzów”. Ale przecież nie to jest kluczem jego sukcesu. Jest nim słowo „szczerość”. Ten człowiek naprawdę wie, o Kim śpiewa. To widać, słychać i czuć.

Ratunku!

„Kocham odwiedzać grupy młodzieżowe i znajdować kogoś, kto czuje się przegrany, jakiegoś dzieciaka, który siedzi w kącie i czuje się jak odrzutek” – opowiada artysta. „Kocham podchodzić do niego i obejmować go. Mógłbym to robić przez resztę mojego życia. Pierwszą piosenkę zagrałem na perkusji, gdy miałem 5 lat, potem śpiewałem w chórze małego baptystycznego kościoła. Moje serce szczerze poszukiwało Pana Boga. Wszystkim, czego pragnąłem, było to, by wziąć gitarę i śpiewać pieśni uwielbienia. Bóg miał powołanie dla mojego życia, a muzyka miała być tylko jego częścią. To wszystko było dla mnie niezwykle ważne. Po okresie wewnętrznych zmagań pojawiło się coś bardzo, bardzo czystego i przeniknęło do głębi mojego serca. Wiedziałem, po co żyję. Gdy miałem 17 lat, moi przyjaciele wyjechali do college’u, a ja przeprowadziłem się do Nashville. Grałem po godzinach w barach, od 1.30 do 5.30. Tam wpakowałem się w kłopoty. Zacząłem ulegać złudzeniu, że można igrać z ogniem, a jednak się nie sparzyć. Nie wiedziałem jeszcze, że wkrótce znajdę się na dnie. Zapaliłem pierwszego skręta i miałem z tego powodu ogromne poczucie winy. Potem sięgnąłem po kokainę, LSD, zacząłem robić różne głupie rzeczy. To wszystko wessało mnie i utkwiłem w tym, ale z jakiegoś powodu ciągle to usprawiedliwiałem. Tracisz orientację, twój wewnętrzny kompas jakby zniknął, znajdujesz się nagle w zupełnie innym świecie, nie uświadamiając sobie, co się dzieje, i nagle… jest już za późno. Przypomniałem sobie okres, kiedy miałem 15 lat i gdy naprawdę słyszałem głos Boga: »Mam powołanie dla twojego życia«. Wiedziałem, do Kogo należy, ale nie byłem w stanie się z tego bagna wydostać. Miałem totalną depresję. Trwało to jakieś trzy lata. W końcu przeżyłem doświadczenie z pogranicza śmierci. Po kokainie dosłownie umierałem. Potrzebowałem ratunku. I wtedy wszystko zaczęło się zmieniać. W listopadzie 1979 roku zostałem uratowany, 30 minut po północy w mojej kuchni w domu pod Nashville. Leżałem na podłodze i zacząłem się trząść, rozkleiłem się jak dziecko i płakałem, płakałem, płakałem, głośno wołając do Boga. A On, Pan wszechświata, przyszedł i płakał na tej podłodze razem ze mną. Nigdy już nie byłem taki sam. Wszystko się zmieniło. Zdecydowałem, że wezmę odpowiedzialność za życie, zmieniłem środowisko. Nagle jedna rzecz następowała po drugiej: podpisałem umowę na pisanie piosenek (płacono mi 200 dolarów na tydzień), otrzymałem kontrakt płytowy, spędzałem 14 godzin dziennie w studiu, zacząłem otwierać koncerty Amy Grant, a potem ruszyłem w moje własne tournée. Nigdy nie byłbym w stanie samemu tego zrealizować. Bóg jest wierny. Sprzedawanie milionów płyt nie daje pokoju serca. Dziś wiem, w czym należy pokładać nadzieję. Największy pokój duszy przynosi to, że wiem, kim jestem: synem Najwyższego”.

Bezkonkurencyjni

Dzień po uroczystości Bożego Ciała do Gliwic przylecą członkowie słynnego zespołu Hillsong. To dzięki nim słowo „United” nie kojarzy się już jedynie z nazwą klubu z Manchesteru. Mają na koncie niemal 17 milionów sprzedanych płyt.

Gdyby nie śpiewali o Duchu Świętym, ich piosenki nie schodziłyby z czołówek list przebojów. Członkowie Hillsong United nie chcą jednak zmieniać tematu. Od lat opowiadają o Bogu, którego mocy doświadczają na co dzień.

Porywa już sama estetyka teledysków, koncertów, stron internetowych, nagrań unplugged. Hillsong działa na kilku muzycznych scenach i funkcjonuje w różnych „pokoleniowych” odsłonach. Jest i Hillsong Worship, i Hillsong Young and Free, i właśnie najbardziej rozpoznawany, obsypany nagrodami Hillsong United (to oni przylecą 9 czerwca do Gliwic!). Wszystkie te „odcienie” wypuściły już niemal setkę albumów (licząc ze składankami), tłumaczone są na ponad 60 języków. Ich znakiem rozpoznawczym stało się pełne ognia uwielbienie, a utwory takie jak „Oceans” (samo wykonanie tej piosenki w Izraelu ma już 190 milionów odtworzeń na YouTube), „Mighty to Save”, „I surrender” na dobre zagościły w wielu polskich wspólnotach. Z okien wielu salek i kaplic słychać refren: „W ogniu ze mną był ktoś jeszcze, stał tu, obok mnie”.

Ferrari wśród maluszków

„Muzyka grupy Hillsong zmieniła moje życie” – nie owija w bawełnę dziennikarz Piotr Żyłka. „Kiedy pierwszy raz usłyszałem kawałek w ich wykonaniu, byłem w szoku. Wcześniej muzyka chrześcijańska kojarzyła mi się raczej z kiczowatością, wykonaniami pozostawiającymi wiele do życzenia, kiepską jakością. A jak już trafiałem na coś dobrego, to zdecydowanie nie były to moje klimaty. A tu strzał w dziesiątkę. Zawsze mi się marzył chrześcijański zespół robiący kawałki, których jakości nie powstydziłby się Coldplay czy U2. Hillsong to potrafi. Australijczycy są bardzo profesjonalni. Jakość piosenek, wykonania na żywo, koncerty, nagrania wideoklipów, kampanie promujące płyty i trasy koncertowe, wizualizacje graficzne, obecność w mediach społecznościowych – wszystko na absolutnie najwyższym poziomie. Dla mnie to ważne, bo zbyt często to, co chrześcijańskie, kojarzy się z przaśnością, bylejakością i prowizorką. W tym kontekście Hillsong United to zupełnie inna planeta. Ferrari wśród starych maluszków. Myślę, że ich najmocniejszą stroną, tym czymś, co sprawia, że tak mocno oddziałują na chrześcijan na całym świecie, oraz źródłem ogromnego ładunku emocji, który można usłyszeć w ich muzyce, jest fakt, że nie jest to zwykły zespół, ale grupa ludzi, których głównym celem jest uwielbienie Boga”.

Nakręcono o nich wyprodukowany przez Warner Bros film: „Hillsong Movie – Let Hope Rise” („Niech powstanie nadzieja”). Opowiada historię założonego w 1998 r. zespołu uwielbieniowego, którego sukces zaskoczył absolutnie wszystkich. Gliwickie koncerty Michaela W. Smitha i Hillsong United organizuje Adam Guzdek (przygotowuje co roku między innymi Betlejem w Spodku czy mysłowickie Bądź jak Jezus).

Chwała Mu!

To nie wszystko! 28 sierpnia ubiegłego roku, podczas koncertu „Chwała Mu”, tłum wypełnił dziesięciotysięczną halę sportową w Łodzi, a Atlas Arena zamieniła się w miejsce sześciogodzinnego uwielbienia. Modlitwę animowała ze sceny absolutna ekstraklasa artystów sceny tworzonej przez chrześcijan: Michał Król, muzycy TGD, Fisheclectic i grupa PAW. Kilkudziesięcioosobową orkiestrą dyrygował Adam Sztaba (współpracował m.in. ze Stingiem, Chrisem Bottim, Michaelem Boltonem i był jednym z dyrygentów i aranżerów podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie). Zaaranżowane przez niego pieśni wykonywali m.in. Agnieszka Musiał, Gabi Gąsior, Mateusz Ziółko czy Julia Stolpe. Nie, nie sami, towarzyszył im wielotysięczny chór zebranych na hali ludzi i nikt nie musiał zachęcać: „Cała sala śpiewa z nami”. W tym roku Marcin Zieliński, pomysłodawca wydarzenia, zaprasza na kontynuację tego projektu do Wrocławia. 8 lipca Tarczyński Arena Wrocław przez sześć godzin wypełnią hymny uwielbienia, a organizatorzy przygotowali aż 30 tysięcy biletów!•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.