Święto katolickiej książki wróciło do Warszawy. Jaka jest sytuacja na rynku publikacji katolickich?

Agata Puścikowska

GN 17/2023 |

publikacja 27.04.2023 00:00

120 wystawców z Polski, Ukrainy, Białorusi i Włoch zaprezentowało ponad 15 tys. tytułów.

Podczas tegorocznych Targów Wydawców Katolickich 120 wydawnictw zaprezentowało ponad 15 tys. tytułów. Rafał Guz /pap Podczas tegorocznych Targów Wydawców Katolickich 120 wydawnictw zaprezentowało ponad 15 tys. tytułów.

Święto katolickiej książki – jak od dawna nazywane są Targi Wydawców Katolickich – po pandemicznych latach wróciło zarówno na swoje stałe miejsce, jak i do stałego wiosennego terminu. W drugi weekend po Wielkanocy, między 20 a 23 kwietnia, w Arkadach Kubickiego Zamku Królewskiego, 120 wystawców z Polski, Ukrainy, Białorusi i Włoch zaprezentowało ponad 15 tys. tytułów. Były to nowości książkowe, albumy, ale też dzieła multimedialne zarówno dla dorosłych, jak i dla młodzieży oraz dla dzieci. Wystawcy prezentowali chyba wszystkie możliwe gatunki literackie – od tekstów naukowych, teologicznych, przez wydawnictwa popularnonaukowe, publicystykę, poezję, powieść chrześcijańską, a nawet komiksy.

Ważne słowo drukowane

– Targi tradycyjnie służą promocji słowa drukowanego – mówił na konferencji prasowej przed wydarzeniem ks. Roman Szpakowski SDB, wieloletni dyrektor targów i prezes Zarządu Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. – Będą to przede wszystkim spotkania z samą książką i autorami. Jest dziś wydawanych mnóstwo książek elektronicznych, ale wierzę, że książka papierowa nie umrze, zawsze będzie istnieć – zapowiadał.

Chyba faktycznie książka papierowa ma się dobrze, bo mnogość tytułów i jakość ich wydania, o czym za chwilę, trzymają poziom i pozytywnie zaskakują. Co warte odnotowania: mimo że pandemia we wszystkich wydarzeniach typu targi książki poczyniła spustoszenie, jeśli chodzi o liczbę odwiedzających, to na Targach Wydawców Katolickich nie odcisnęła wielkiego i negatywnego piętna. A raczej – po chwilowym dołku – warszawska impreza odrabia straty. Jej rzecznik prasowy podaje, że tegoroczne targi odwiedziło blisko 37 tys. osób. Dla porównania: w roku 2022 frekwencja wynosiła 32,5 tys., a w roku 2021 jedynie 25 tys. Przed pandemią natomiast targi odwiedzało 39 tys. osób, zauważalnie jednak ubyło wystawców. W 2019 r. prezentowało się na targach 190 z nich, w ubiegłym ok. 150, a obecnie – tylko 125. Rzecznik prasowy targów Paweł Waszczyk tak komentuje sytuację: – To efekt zawirowań organizacyjnych i pogarszającej się sytuacji ekonomicznej części rynku wydawców publikacji religijnych. Decyzję dotyczącą braku udziału w tegorocznych targach wydawcy najczęściej argumentowali niedoborami personalnymi i wynikającymi z nich trudnościami organizacyjnymi. Decydującym argumentem była również trudniejsza sytuacja ekonomiczna – przede wszystkim wzrost kosztów codziennej działalności wydawnictw, w tym kosztów logistycznych, jak usługi transportowe czy noclegowe. Na mniejszą liczbę wystawców wpływ miały także, wymuszone sytuacją pandemiczną, zmiany terminów targów we wcześniejszych latach. Zdarzali się wydawcy, którzy zapomnieli o komunikowanym od dawna powrocie do tradycyjnego wiosennego terminu wydarzenia i zaplanowali w tym czasie inne aktywności.

Czy wieszczy to poważny kryzys i – jak niektórzy twierdzą – w niedalekiej przyszłości śmierć (katolickiej) książki drukowanej? Niewątpliwie wydawcy muszą obecnie dwoić się i troić, by nie ponosić strat i przeczekać kryzys ekonomiczny. Ale stanowczo za wcześnie na ogłaszanie zagłady katolickich książek czy mediów w ogóle. Odbiorca szukający treści katolickich to dość specyficzny, nieco inny od przeciętnego widz, słuchacz, ale też czytelnik. Mimo burz i naporów związanych z kryzysem ekonomicznym czytelnik książek katolickich pozostaje (na tyle, na ile to możliwe) wierny konkretnym wydawnictwom i autorom. Co można było zauważyć po liczbie odwiedzających targi gości. Dlaczego? Zapewne dlatego, że pozostaje wierny bardzo konkretnym wartościom, szuka ich w przestrzeni publicznej, stara się pogłębiać wiedzę, formację intelektualną i duchową.

Tegoroczne targi, co podkreśla większość obserwatorów i zwiedzających, to – jeśli chodzi o nowości wydawnicze i ich warstwę tematyczną oraz autorów – powrót do źródeł, do tradycji, do znanych nazwisk. Autorów takich jak Janusz Rosikoń, Grzegorz Górny, ks. prof. Waldemar Chrostowski, ks. prof. Piotr Kieniewicz czy... Benedykt XVI nikomu przedstawiać nie trzeba. A właśnie po ich książki w czasie spotkań autorskich czy tematycznych ustawiały się długie kolejki czytelników. Na spotkanie z kard. Gerhardem Müllerem i ks. prof. Skrzypczakiem – promującym książkę Benedykta XVI pt. „Co to jest chrześcijaństwo? Testament duchowy” – przybyło tak wielu chętnych, że Sala Wielka Zamku Królewskiego nie pomieściła wszystkich. Oczywiście można próbować szukać drugiego dna takiego obrotu sprawy i twierdzić na przykład, że zainteresowanie „klasyką” jest duże, bo... nic innego – równie dobrego, ale nowocześniejszego – nie powstaje. I że w czasie kryzysu lepiej może postawić na stare i sprawdzone, niż ryzykować. To teza tyleż popularna, co nie do końca logiczna. Ostatecznie to czytelnik, dokonując wyboru, wskazuje wydawcom rzeczywiste potrzeby i wytycza kierunek, za którym podążają. Jeśli więc założyć, że sprzedaje się wszystko, co klasyczne, tradycyjne, rzeczowe, to obrazuje to dość ciekawy trend i powinno dać wielu do myślenia. Nie tylko wydawcom. Jednocześnie – co też warto odnotować – było na targach miejsce i dla publicystyki religijnej, i dla poezji czy powieści. Pojawiło się sporo świetnych autorek, kobiet piszących zarówno o religii czy sztuce, jak i tworzących powieści chrześcijańskie – także dla młodzieży (doskonale się w tym zresztą poruszają) oraz książki zawierające świadectwa czy wywiady. Tu warto wspomnieć o młodej, debiutującej z przytupem Weronice Pawlak. Studentka polonistyki napisała i wydała trylogię – powieści dla młodzieży, dla młodych kobiet. Jej książki w mig zdobyły uznanie i tysiące wiernych czytelniczek. Pawlak została dostrzeżona przez kapitułę nagrody Feniks, która przyznała jej wyróżnienie w kategorii książka dla młodzieży za powieść „Poślub mnie nad rzeką”.

Co do Feniksów...

Nagroda Feniks przyznawana jest przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich od 26 lat. Do tegorocznej nagrody zgłoszonych zostało ponad 300 pozycji w 19 kategoriach. Część z nich to wyróżnienia edytorskie. Nagrodzone dzieła są najczęściej przepięknie wydane, świetnie zredagowane. I niewątpliwie każdy czytelnik, niezależnie od upodobań, zainteresowań, znajdzie w nich coś dla siebie.

Kapituła nagradza też szczególnymi Feniksami osoby zasłużone dla popularyzacji książki, autorów, redakcje. Nagrodę główną – Feniksa Złotego – otrzymał w tym roku kard. Gerhard Müller. Nagroda, jak napisano w uzasadnieniu, „jest dowodem wielkiego uznania i wdzięczności Stowarzyszenia Wydawców Katolickich dla wielkiego i oryginalnego Teologa, który umiejętnie przedstawia w tych trudnych czasach poważne kwestie dogmatyczne przekazu wiary Kościoła m.in. w światowym bestsellerze »Dogmatyka katolicka«, przełożonym na wiele języków świata. (...) W obecnych trudnych czasach, zarówno dla Kościoła, jak i naszej Ojczyzny, Kardynał Gerhard Ludwig Müller pozostaje trwałym filarem, niepodważalnym i autentycznym autorytetem, przede wszystkim zaś duchowym przewodnikiem dla potrzebujących wsparcia ludzi Kościoła”.

W tym roku tzw. Małymi Feniksami zostały wyróżnione red. Weronika Kostrzewa i red. Małgorzata Ziętkiewicz, natomiast redakcja „Gościa Niedzielnego” – w stulecie działania pisma – otrzymała Małego Feniksa Specjalnego. Przyznano również aż osiem Feniksów Specjalnych – autorom, wydawnictwom, ale i na przykład twórczyniom Marszu Papieskiego w Warszawie. Nagrodę otrzymała też Jolanta Fajkowska, która rokrocznie jest konferansjerką gali nagród.

Według części obserwatorów targi i związane z nimi nagrody to świetna okazja, by nagradzać i odnotowywać wiele inicjatyw, miejsc, ludzi, instytucji, które służą katolickiemu czytelnictwu. Z drugiej strony warto zastanowić się nad ewentualnymi negatywnymi skutkami takiej „hojności” w „specjalnym” nagradzaniu, która z boku może się wydawać nieco chaotyczna i niezrozumiała. Oby po prostu nie okazało się, że sama nagroda traci znaczenie i prestiż, gdyż przeróżnych wyróżnień przybywa, a kryteria ich nadawania wydają się płynne. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.