publikacja 04.05.2023 12:00
Dawno nie czytałam strof autora tak pogodzonego z przemijaniem jak Jarosław Jakubowski w tomie „Dzień, w którym umarł Belmondo”.
Jarosław Jakubowski
DZIEŃ,
W KTÓRYM UMARŁ BELMONDO
Forma
Bezrzecze 2022
ss. 58
Zbiorek składa się z dwóch części o nazwach przywodzących na myśl tytuł książki Konwickiego: „Kalendarz” i „Klepsydra”. Obie sygnalizują, jak bardzo przez tę poezję płynie czas. Razem z opowiadającym przemierzamy pory roku i zmieniające się sytuacje „wyjazdowe”, wtapiając się w odkrywany przez niego krajobraz nie tylko zewnętrzny, ale i duchowy, ciekawszy, bo dotyczący zapisującego. W tej wędrówce nie ma tekstów przypadkowych, każdy jest stacją, na której warto się za zatrzymać. Już pierwszy, noszący tytuł „Kwiecień. W ciemności”, skłaniający, by choć przez moment pomyśleć o Eliocie, przypomina, że żegnamy się z życiem nieustannie, ale jeśli zgodzimy się na ten rytm, możemy odnaleźć wewnętrzną harmonię, nadającą sens każdemu dniowi. Przejmująco i prawdziwie brzmią linijki wspomnianego wiersza: „Stanąć i zapłakać nad tym, co minęło/ lecz odejść nie chce, płakać się długo, aż do wyczerpania/ pozwolić sobie na słabość tak wielką/ I nagą jak drzewo/ I więcej nie wrócić, bo nie ma powrotów (…)”.
Ileż to razy próbowaliśmy zmierzyć się z utratami? Może da się im zaradzić tylko tak spokojnie, mierząc się z przegraną stopniowego ubywania. Ale czy to jest przegrana, skoro potrafimy jeszcze o niej pisać tak, jak to robi Jakubowski? Przecież opisywanie jest czynnością ocalającą i dającą nadzieję. Choć „Czas ucieka, a wieczność czeka”, to w tych tekstach pojawia się jeszcze jeden ratunek – ukochana, będąca źródłem szczęścia i dająca wytchnienie między utratami. Nawet śmierć kultowego aktora Belmonda, opisana w tytułowym wierszu, jakoś spokrewnionym z „Wielką elegią dla Johna Donne’a” Brodskiego, nie zakłóca obrazu idealnego świata stwarzanego we dwoje. Bo opowiadający wszystko odnosi do kochanej kobiety – potwierdzającej jego obecność wśród ulotnych pór roku i wydarzeń. Parafrazując jego wiersz – pozwala sobie na słabość bycia we dwoje.
Barbara Gruszka-Zych
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.