Lubiła go królowa Bona, być może mieszkał tu syn króla Anglii. Jakie tajemnice skrywają ruiny zamku w Czersku?

Roman Koszowski ,Jakub Jałowiczor ,tekst ,zdjęcia

GN 23/2023 |

publikacja 08.06.2023 00:00

Co mają ze sobą wspólnego włoskie koronki i angielski wiwern? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w zamku leżącym 35 km od centrum Warszawy.

Budowa ruszyła około 1380 r. Miał on stanowić część systemu obronnego powstrzymującego wyprawy Krzyżaków. Budowa ruszyła około 1380 r. Miał on stanowić część systemu obronnego powstrzymującego wyprawy Krzyżaków.

Miesiąc pracy po 5 godzin dziennie i serwetkę można zrobić – mówi Marianna Król, pokazując swoje prace. – Tak powstawały ozdoby, które nosiła królowa Bona – dodaje. To właśnie księżna Bari, żona Zygmunta Starego, przywiozła do Polski zwyczaj zaplatania koronki zwanej klockową. Rozpowszechnił się na ziemi czerskiej, ponieważ należała ona do tzw. oprawy wdowiej Bony. Rządy królowej były dla Czerska prawdziwym złotym wiekiem, ale historia zamku jest o wiele dłuższa.

Królowa koronek

Nazwa koronki klockowej pochodzi od klocków, czyli małych szpulek, na które nawinięte są nici – lniane, bawełniane albo jedwabne. Oprócz tego potrzeba dużego, wypchanego sianem wałka. Na nim narysowany jest wzór. Dwa klocki w prawej ręce i dwa w lewej – obracamy, przekładamy w odpowiedniej kolejności, ściągamy, bierzemy kolejne klocki. Każdy wypleciony fragment przypinamy szpilką do wałka, żeby tkanina się nie pruła. Koronka klockowa bywa nazywana królową koronek, bo jest ozdobą niezwykle elegancką. Jest też wyjątkowo pracochłonna. Marianna Król przygotowała kiedyś na wystawę 30 koronkowych obrazków przedstawiających figury taneczne. Praca trwała 2 lata. Warunki pracy współczesnych koronczarek i tak są bardziej komfortowe niż ich koleżanek po fachu z czasów królowej Bony. Wtedy artystki tkały w wilgotnych piwnicach, bo w suchych i ciepłych pomieszczeniach jedwab się kurczył. Jednak wytwarzanie koronek klockowych stanowi dziś raczej hobby i sposób na podtrzymanie tradycji niż zawód. Wykonana w ten sposób serwetka jest o wiele droższa od zrobionej na szydełku, nie mówiąc o wykonanej maszynowo, więc zbyt nie jest duży. Niewielu jest też chętnych, by uczyć się tej odmiany rękodzielnictwa.

Marianna Król prowadzi naukę haftu i wycinanek, ale o adeptów sztuki tkania koronek klockowych nie jest dziś w okolicach Czerska łatwo (choć w innych częściach kraju można znaleźć kursy). Sama też nie uczyła się tkania od lokalnych koronczarek. Ponad 20 lat temu przypadkiem spotkała artystkę ludową z Małopolski i poszła do niej na kurs. Dziś tka przejrzystą gipiurę, paski zwane płócienkami i służącą do zapełniania dużych powierzchni siekankę.

Pani na zamku

Ziemia czerska zawdzięcza królowej Bonie nie tylko pojawienie się pięknych tkanin. Włoska królowa Polski po śmierci męża osiadła na Mazowszu. Czersk należał do jej ulubionych miejsc. Królowa Sforza rozwinęła miasto i rozbudowała tutejszy zamek. Na okolicznych polach wspierała uprawę marchwi, pietruszki, selera i pora (czyli włoszczyzny). Prawdopodobnie to ona kazała zasadzić winnicę na południowym zboczu wzgórza zamkowego, choć możliwe, że winorośl rosła tu już wcześniej.

Za czasów Bony w Czersku powstały warsztaty sukiennicze i kilkadziesiąt browarów. W obrębie murów zamku zbudowano Pałac Parysa, czyli nazwaną imieniem architekta rezydencję królowej. Wieże obronne, mające wcześniej wysokość murów, podwyższono teraz do ponad 20 m i dodano hurdycje, czyli wystające poza obręb murów i znajdujące się wysoko nad ziemią ganki, z których można było w razie potrzeby strzelać do atakujących. Nigdy się do tego nie przydały. Mazowiecka warownia nie była przez nikogo oblegana. Inaczej było w przypadku grodu znajdującego się wcześniej w jej miejscu.

Angielski smok

Pierwsze słowiańskie osady powstały w tej okolicy w VII w. po Chr. Możliwe, że przynajmniej część z nich znajdowała się na wyspach wiślanych. Bieg rzeki był wówczas inny niż obecnie. Prawdopodobnie do późnego średniowiecza Wisła płynęła tuż obok zamku. Według jednej z hipotez po jakiejś powodzi nie wróciła do dawnego koryta. Dziś poniżej wzgórza zamkowego znajduje się jedynie podłużne jezioro. Pierwsze znane osiedle położone na wzgórzu powstało w IX wieku. W XI wieku zbudowano gród. Prawdopodobnie doszło w nim do pożaru, ale zabudowania odtworzono. Zbudowano też romański kościół. Gród był przystosowany do obrony przed zdarzającymi się co pewien czas najazdami Rusinów, ale w 1142 r. lub rok później został zniszczony. Był to czas rozbicia dzielnicowego. Książę senior Władysław Wygnaniec toczył wojnę z buntującymi się braćmi, w tym z władającym na Mazowszu Bolesławem Kędzierzawym. Wsparte przez Rusinów wojska Władysława puściły z dymem Czersk. Gród stał się cmentarzyskiem – dosłownie. Podczas wykopalisk prowadzonych w XX w. znaleziono tu 800 grobów, należących nie tylko do ofiar najazdu Wygnańca. Wyróżniały się dwa z nich. W jednym, urządzonym zgodnie z obyczajami wywodzącymi się z Bizancjum, leżała zamożna starsza kobieta. W drugim grobie znajdowało się ciało ok. 60-letniego mężczyzny. Miał 1,8 m wzrostu, był potężnie zbudowany, na ciele miał wiele ran, które za życia zdążyły się zagoić, a do jego okutej trumny włożono różne elementy wyposażenia wojownika konnego, w tym miecz i włócznię. Sposób pochówku może wskazywać na anglosaskie pochodzenie, m.in. dlatego, że miecz leżał na ramieniu, a nie u pasa, jak w przypadku wojów słowiańskich. Stąd przypuszczenie, że zwłoki należą do Magnusa, syna króla Anglii Harolda, pokonanego przez Normanów pod Hastings. Magnus bezskutecznie próbował odzyskać ojcowiznę. Po pewnym czasie znalazł się w Polsce. Jak zaznacza Halina Świrska z działu edukacji zamku w Czersku, losy księcia są na poły legendarne. Gall Anonim wspomina o noszących to imię komesach Wrocławia oraz Mazowsza. Ten drugi (chyba, że chodzi o tę samą osobę) miał pobić Pomorzan. Urząd miał nadać Magnusowi Bolesław Krzywousty. Najpewniej to anglosaski komes ufundował romański kościół w Czersku.

Część brytyjskich badaczy uważa, że w rzeczywistości po nieudanej próbie odzyskania Anglii Magnus spędził resztę życia w pustelni w Sussex. Jednak i ta wersja jest bardzo słabo udokumentowana. Wątpliwości wyjaśniłby być może test porównawczy DNA ciała z Czerska i któregoś z krewnych Harolda, ale nie udało się tego zrobić. Badania wykazały jednak, że wojownik z Mazowsza żył w tym czasie co Magnus, a w młodości jadał słonowodne ryby, co z pewnością nie kłóci się z życiorysem pochodzącego z wysp księcia. Nie ma zatem dowodów na to, że w czerskim grobie spoczywał syn króla Anglii, ale brak też informacji, która wyraźnie by temu zaprzeczała. Nietypową wskazówką jest smok pojawiający się w mazowieckich herbach co najmniej od czasów księcia Trojdena (żył 100 lat po Magnusie). To motyw w zasadzie niespotykany w średniowiecznej heraldyce. Smok był symbolem szatana i zła. Wyjątek stanowiły Wyspy Brytyjskie – w legendach arturiańskich smoki pojawiają się w pozytywnym kontekście. W dodatku stwór z mazowieckiego godła to wiwern, smok o dwóch łapach i dwóch skrzydłach, typowy dla historii rodem z Anglii.

Malownicza ruina

Późniejsze losy Czerska są lepiej udokumentowane. Miasto było stolicą południowego Mazowsza. Istniała tu kolegiata – dopiero później godność tę nadano obecnej katedrze św. Jana w Warszawie. Z inicjatywy księcia Janusza ok. 1380 r. ruszyła budowa zamku. Miał on stanowić część systemu obronnego powstrzymującego wyprawy Krzyżaków. Jednak w 1408 r. książę przeniósł urzędy do Warszawy, więc miasto zaczęło tracić na znaczeniu. 2 lata później ukończono budowę, ale właśnie wtedy doszło do klęski zakonu pod Grunwaldem, więc tworzone przeciw Krzyżakom twierdze nie były już tak potrzebne jak wcześniej. Dopiero rządy królowej Bony dały Czerskowi impuls do rozwoju, ale później nastąpił potop szwedzki. Najeźdźcy przebywali na zamku zaledwie dwa dni, ale zdążyli wysadzić jego zabudowania i zniszczyć wszystkie 5 czerskich kościołów. Zaraz potem ludność okolicy zdziesiątkowała epidemia. Po rozbiorach rząd Prus w zamian za jedną lub dwie wsie dał Kościołowi prawo do wykorzystania cegieł z zamku do budowy świątyni. Mimo późniejszych prób odbudowy twierdza pozostała, jak nazywała ją XIX-wieczna prasa, malowniczą ruiną. Zamek księcia Janusza być może nie wygląda tak monumentalnie jak Malbork czy Książ, ale jego historia jest nie mniej barwna. Dziś odbywa się tu wiele pokazów i rekonstrukcji historycznych. Być może także tradycja czerskich koronek kiedyś się odrodzi. W kilku krajach zachodniej Europy koronczarstwo w XX w. zanikło całkowicie, ale dzięki odnajdowanym dawnym dokumentom udało się je znów rozwinąć. W Czersku może być podobnie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.