„Na rozstaju dróg…” i w klasztorze

Joanna Mazurek

publikacja 20.04.2011 07:48

Chociaż jest ich prawie pięćdziesiąt, nie ma dwóch identycznych. Od blisko ćwierć wieku gromadzenie przedstawień rozmyślającego Pana Jezusa jest pasją o. prof. Leona Dyczewskiego.

„Na rozstaju dróg…” i w klasztorze   GOŚĆ NIEDZIELNY Figury pochodzą z Litwy, Białorusi, Ukrainy i Polski Pierwszego Chrystusa Fra­sobliwego   podarowała mi mama na jubileusz 25-lecia kapłaństwa. Od tego zaczę­ła się kolekcja. Znajomi wiedzieli, że to mój   ulubiony motyw, więc jeśli ktoś chciał sprawić mi przy­jemność,  ofiarowywał figurkę - wspomina o. Leon Dyczewski, franciszkanin i socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Zbiór, który gromadzi , w swoim pokoju w klasz­torze, robi ogromne ważenie: różnej wielkości i kolorów rzeźby wiszą na ścianach i stoją na półkach. I Każda z nich jest wykonana ręcznie, więc przedstawia charakte­rystyczną dla danego artysty wizję Zbawiciela. Pochodzą nie tylko   Polski. Są figury z Litwy, Białorusi i Ukrainy, a nawet z... Afryki.

- Ta afry­kańska nie przedstawia Chrystu­sa Frasobliwego, ale ma podobną formę - zwraca uwagę o. Dyczewski. – Usłyszałem kiedyś, że figury Chrystusa Frasobliwego właści­wie zajęły miejsce figur bożka sło­wiańskiego Światowida. To mnie zainteresowało i zacząłem to ba­dać. Okazało się, że rzeczywiście takie przedstawienie Pana Jezusa trudno spotkać w kulturze Zacho­du. Jest tam Pan Jezus cierpiący, ale nie frasobliwy - tłumaczy.

Pierwotnie Chrystus Frasobli­wy był przedstawiany bez oznak cierpienia, czyli korony ciernio­wej na głowie czy trzciny w ręku. - Na naszych terenach to Jego przedstawienie trochę przypo­minało polskiego chłopa, którego dola nie była łatwa, więc zastana­wiał się nad swoim życiem, szu­kał rozwiązań swoich problemów, cierpień, ubóstwa, niedoli. Postać Chrystusa Frasobliwego ma u nas taką właśnie formę: siedzi przy drodze i frasuje się, zastanawia. Nie jest to cierpienie, ale pogłębio­na refleksja - tłumaczy socjolog.

Oprócz figur Chrystusa Fraso­bliwego o. prof. Leon Dyczewski zbiera też postaci aniołów i... sów. Ale o tym obiecał opowiedzieć czy­telnikom innym razem.