Chwała Mu we Wrocławiu. „Pokolenie, które żyje przez uwielbienie”

Marcin Jakimowicz

GN 28/2023 |

publikacja 13.07.2023 00:00

Na stadionie, na którym przed dwoma miesiącami kibice WKS-u dziękowali za utrzymanie w Ekstraklasie, ponad 25 tysięcy ludzi przez sześć godzin bezinteresownie wychwalało Najwyższego. I to jak!

Z całej Polski do Wrocławia zjechały tłumy ludzi, by wielbić Boga. Maciej Rajfur /Foto Gość Z całej Polski do Wrocławia zjechały tłumy ludzi, by wielbić Boga.

Cała Polska w cieniu Śląska – śpiewają kibice w zielono-biało-czerwonych szalikach. Tym razem chodziło o inne barwy. Choć ze sceny padało hasło „królestwo niebieskie”, na Tarczyński Arenie dominowało złoto – barwy Sali Tronowej. A przywołany „cień” był towarem deficytowym, zwłaszcza na początku uwielbienia. Niemiłosiernie prażące słońce nie zniechęciło jednak tłumu, który zjechał na Dolny Śląsk ze wszystkich zakątków kraju. Ludzie od pierwszych dźwięków stali, wznosząc ręce i oddając chwałę Najwyższemu. To wydarzenia, na których nikt nie musi nawoływać: „Wszyscy wstają i śpiewają!”. Wydawało się, że tego dnia nawet wszędobylskie wrocławskie krasnale wznosiły ręce do góry w geście uwielbienia.

To dopiero początek!

„Bóg w waszym kraju czyni wielkie rzeczy. Nawet dzisiaj to, co tu się dzieje, jest dowodem Bożego poruszenia w tym narodzie. Słyszę i czuję powstający dźwięk uwielbienia Boga z tego kraju, który roznosi się na wiele krajów. A to dopiero początek – mówił gość zza oceanu Jeremy Riddle.

To Bóg był najważniejszy. To ze względu na Niego tłum zjechał z całej Polski, by wznieść ręce i ogłosić, że jest Panem panów i Królem królów. – Pozwól nam głosić nie tylko kerygmat, ale także swoje świadectwo. Nikt z nas nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Ty odmieniłeś wszystko w naszym życiu i wciąż chcesz je odnawiać. Używaj nas jako pokornych narzędzi, by przemieniać innych ludzi. Pozwól nam jak Samarytanka zostawić ciężki dzban, który jest symbolem naszych grzechów, cierpień, trudnej przeszłości. Wszystko to składamy u Twoich stóp. Teraz – modlił się ze sceny biblista ks. prof. Mariusz Rosik.

W tym roku to Wrocław wybrano na największy w Polsce koncert uwielbienia. Przed rokiem dziesięciotysięczny tłum w łódzkiej Atlas Arenie śpiewał a cappella: „Chcę być jak Ty, we wszystkim podobny do Ojca”. Tym razem ludzie spontanicznie podjęli refren: „Dzień i noc, noc i dzień, niech brzmi chwały pieśń!”. Na serio potraktowali zawołanie: „Niech powstanie pokolenie, które żyje przez uwielbienie”.

Ukryte miejsce

Pod sceną – biskupi pomocniczy archidiecezji wrocławskiej oraz bp Grzegorz Suchodolski, bp Artur Ważny i bp Andrzej Przybylski. – Jezus umarł po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Wywyższajmy dzisiaj Jezusa, by Kościół był jeszcze bardziej zjednoczony – mówił bp Artur Ważny, przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji przy Konferencji Episkopatu Polski. – To nie koncert, to wielka modlitwa. Jezus objawia dziś we Wrocławiu swoją chwałę po to, by Jego uczniowie umocnili wiarę – dodał bp Maciej Małyga.

Dobrze znam ekipę, która animowała ze sceny to uwielbienie, i jestem przekonany, że całe to gigantyczne przedsięwzięcie było opowieścią o ukrytym miejscu. O wiernym naśladowaniu Tego, który żył przez aż 30 lat w ukryciu Nazaretu, a publicznie działał jedynie przez trzy lata. To opowieść o zamkniętej izdebce, w której wygrywa się bitwy. Wszystkie wielkie rzeczy biorą się z ukrycia, intymności, zażyłej relacji.

Nawiązał do tego Marcin Zieliński, wspominający skromniutkie początki wspólnoty w Skierniewicach. Mała salka i garstka osób, które połączyło jedno: chciały płonąć dla królestwa. Bóg dopisał dalszy ciąg.

Na scenie Michał Król. Doskonale pamiętam tego młodziutkiego chłopaka z jednego ze śląskich miast, który przed laty przyjechał z gitarą do naszej audycji „Z górnej półki”, by opowiedzieć o swej podróży do Australii, gdzie uczęszczał do szkoły uwielbienia. Miał jedyny cel: chciał oddawać chwałę Bogu i przejął się do żywego maksymą, by „robić dobro dobrze”. Dziś prowadzi uwielbienia, stając w świetle reflektorów, a jego modlitewny set z nagranego podczas pandemii projektu Chwała Mu ma już 745 tysięcy wyświetleń.

Razem!

Nie chodzi jednak o „stan licznika”. To właśnie w czasie pandemii zrodził się pomysł zaangażowania ekstraklasy rodzimych zespołów oraz artystów chrześcijan i nagrania ich modlitwy dźwiękami. Zanim 28 sierpnia 2022 r. kilkudziesięcioosobową orkiestrą dyrygował Adam Sztaba, a na scenie w Łodzi stanęli m.in. muzycy TGD, Fisheclectic, grupy PAW, Agnieszka Musiał, Gabi Gąsior, Mateusz Ziółko czy Julia Stolpe, ci artyści nagrali swe uwielbieniowe projekty. – A ponieważ każda z tych ekip prowadziła uwielbienie przez około półtorej godziny, Chwała Mu to w efekcie aż dwadzieścia godzin oddawania Bogu chwały – opowiada Marcin Zieliński, inicjator i projektu, i wrocławskiego koncertu. – Wierzymy, że trzeba podnosić poprzeczkę i dawać Bogu to, co najlepsze. Dlaczego to, co robimy dla Niego, ma być słabsze jakościowo od tego, co świat robi dla siebie? Szukaliśmy przestrzeni do budowania mostów, tego, co nas, chrześcijan, łączy, a nie dzieli.

Wówczas ekumeniczny projekt połączył różne środowiska: nie tylko katolickie wspólnoty, ale i chrześcijan innych denominacji. Nie na darmo biskup Jan Chrapek, inaugurując przed laty toruński festiwal Song of Songs, rzucił: „Gdzie ekumenizm sprawdza się w praniu? W graniu!”. – Szukałem przestrzeni do budowania mostów, tego, co nas łączy, a nie dzieli – opowiada Marcin Zieliński. – Zależało nam bardzo na tym, aby nie były to koncerty, ale żywa modlitwa, by ludzie mogli wejść w nią całym sercem w swoich domach. Udało się! Dzięki Bogu!

Zamieram w bojaźni

Na nowoczesną, znakomicie zaaranżowaną scenę stadionu wychodzi Maja Sowińska. Jest dla mnie proroczym głosem „pokolenia, które żyje przez uwielbienie”. – „Boże, dziękujemy Ci za to, że możemy żyć w tak ekscytujących czasach, w których wszystko »trzeszczy w zawiasach«, że możemy wypatrywać Ciebie przez szczeliny rozpadającego się świata. Nie tylko nieprawość się wzmaga, wzmaga się też świętość!” – jak dobrze zapamiętałem jej intuicję! – „Zamieram w bojaźni, widząc piękno Twe” – śpiewa. – Z hebrajskiego jire na określenie bojaźni oznacza ekstatyczny zachwyt. Nie strach przed Bogiem, ale przed Jego utratą. Postawa czułości wobec Niego, żeby Mu się we wszystkim podobać. Bo się kocha – wyjaśnia.

Jej śpiew to również opowieść o ukrytym miejscu. Ileż godzin uwielbiała Oblubieńca poza światłami reflektorów! „Gdyby ktoś za miłość oddał całe bogactwo swe, z pewnością tylko pogardzą nim. Właśnie tak chcę żyć. Nawet jeśli każdy mówić będzie mi: »Marnujesz się, On nie słyszy nic«. Właśnie tak chcę żyć, marnować swoje życie dla Niego” – te słowa idealnie podsumowują to, co działo się we Wrocławiu. – Ktoś może powiedzieć: Bóg jest w ciszy, nie muszę jechać na stadion do tłoku i hałasu, to nowoczesne chrześcijaństwo jest jakieś komercyjne, zajawkowe – podsumowuje Maja. – A ja bym odpowiedziała: Bóg będzie i w cichym kościółku, i na tym stadionie, bo On przychodzi tam, gdzie zbierają się Jego dzieci. Nie chodzi o formę, tylko o miłość. Dlatego umiem uwielbiać i na parafialnym festynie dla kilkunastu osób, i na stadionie. Najważniejsze, że przychodzimy razem – i że On jest. I robi to, co chce. A ja chcę to oglądać. Gdy dzieją się w Nim rzeczy bez precedensu.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.