„Brat Słońce, siostra Księżyc” Zeffirellego

GN 33/2023 |

publikacja 17.08.2023 00:00

Zeffirelli w swoich ewangelicznych ekranizacjach starał się znaleźć współczesny punkt widzenia.

Graham Faulkner jako św. Franciszek z Asyżu. materiały prasowe Graham Faulkner jako św. Franciszek z Asyżu.

Szkoda, że jednego z najbardziej interesujących i popularnych w swoim czasie filmów Franco Zeffirellego nie znajdziemy na platformach vod. Na szczęście dla wszystkich, którzy interesują się filmami o tematyce religijnej, jest on dostępny na płytach DVD. Tytuł filmu „Brat Słońce, siostra Księżyc” został zaczerpnięty z „Pieśni do brata Słońce” autorstwa św. Franciszka, co znakomicie oddaje przesłanie obrazu. Autor pieśni wyraża w niej swoją wiarę opartą na miłości do stworzenia, które jest dobre, bo stworzone przez Bożą miłość. Jest to miłość ewangeliczna, radosna, stosująca się dosłownie do nakazów miłosierdzia, braterstwa i ubóstwa.

Zeffirelli przedstawił na ekranie taką właśnie postać świętego – młodzieńca, który po doświadczeniach wojennych przeżywa duchowy przełom, zrywa z przeszłością, rodziną i konwenansami. Co znamienne, Zeffirelli przedstawia tylko wczesny okres biografii św. Franciszka, nie odtwarza też ściśle faktów z nią związanych. W filmie ważną funkcję pełnią śpiewane przez Donovana piosenki, które komentują wydarzenia rozgrywające się na ekranie, podkreślając zarazem ich ponadczasowy wymiar. Klimat epoki przywołują efektowne zdjęcia Ennio Guarnieriego, nawiązujące do sztuki renesansu, szczególnie w obrazach Asyżu i Watykanu. Kontekst społeczno-kulturowy, w jakim miała miejsce premiera filmu, w znaczący sposób zaważył na jego odbiorze. Dostrzeżono w nim wyraźne nawiązania do młodzieżowych wystąpień skierowanych przeciw wojnie w Wietnamie, a także doświadczeń pokolenia „dzieci kwiatów”.

Zeffirelli w swojej twórczości, zarówno w tym filmie, jak i w swoim najgłośniejszym dziele, jakim był miniserial „Jezus z Nazaretu”, starał się znaleźć współczesny punkt widzenia, dochowując jednocześnie wierności ewangelicznym przekazom. Kiedyś powiedział, że „Ewangelię powinno się nie interpretować, ale ilustrować”, by przedstawić to, „co boskie w historii”. Wbrew krytykom obie ekranizacje podobały się publiczności i stały się hitami, a dla wielu widzów filmy religijne reżysera stały się źródłem autentycznych przeżyć duchowych.

Edward Kabiesz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.