Nasze drogowskazy – z rozmów dziennikarzy „Gościa”

GN 37/2023 |

publikacja 14.09.2023 00:00

Jako dziennikarze „Gościa” przeprowadziliśmy tysiące wywiadów, mnóstwo poruszających rozmów. Każdy z nas usłyszał podczas nich zdania, które w nim rezonują i które zapamięta do końca życia.

Marcin Jakimowicz

Kończąc rozmowę z Donaldem Turbittem, zadałem pytanie, czy podczas osobistej modlitwy w domu ma wrażenie, że rzuca grochem o ścianę. „Everyday!” – odparował z błyskiem w oku emerytowany nowojorski strażak. „To kiedy masz doświadczenie tego, że Bóg działa z mocą?” – zapytałem założyciela Mężczyzn św. Józefa. „Wtedy, kiedy wychodzę służyć”. To zdanie poustawiało mi wiele spraw i wielokrotnie przydawało się w posłudze.
 
Andrzej Grajewski

Odwiedzałem naszego ówczesnego szefa ks. Stanisława Tkocza w szpitalu, razem z ks. Markiem Łuczakiem. Ksiądz Tkocz był już wtedy ciężko chory, zostało mu kilka dni życia. Opowiadaliśmy mu, że redakcja otrzymuje wiele listów, telefonów od zatroskanych o jego zdrowie czytelników. Słuchał tego ze smutnym uśmiechem i powiedział: „Widać, że nie cały umrę”.

Piotr Sacha

To wielka tragedia, jeśli ktoś nie widzi świata poza sobą. To – zdawać by się mogło banalne – zdanie powiedział mi bardzo niebanalny człowiek. Karol Nahlik urodził się z zespołem Downa, dlatego nie od razu można było go zrozumieć. Mówił cicho i niezbyt wyraźnie, ale to, o czym mówił, zapadało bardzo głęboko w pamięć. Mieszkał we wspólnocie Arka, w domu nazwanym Effatha, czyli „otwórz się”. Dał się poznać z daru szczerej modlitwy i błyskotliwych powiedzonek. „To wielka tragedia, jeśli ktoś nie widzi świata poza sobą” – wyznał w którymś momencie. A po chwili dodał: „Co o tym myślisz?”. Karol odszedł kilka lat temu. Zostawił mnie z tym pytaniem.

 

Franciszek Kucharczak

Autorem niezwykle ważnych dla mnie słów jest ks. Arkadiusz Wuwer, który udzielił mi wypowiedzi do jednego z tekstów. Odnosząc się do popularnego sloganu, że „granicą mojej wolności jest twoja wolność”, stwierdził: „To nie tak! Granicą mojej wolności jest twoja godność!”.

 

Jarosław Dudała

Dotykały mnie bardziej spotkania niż pojedyncze frazy. Jedne z najważniejszych słów wypowiedział karmelita o. Serafin Tyszko. „Załóżmy, że zgodzę się pójść dalej (w życiu duchowym). Co będzie dalej?” – zapytałem. „Dalej będzie większa prostota i głębsze zjednoczenie, ale bardziej z Osobą aniżeli z działaniami Osób Boskich, bynajmniej Ich nie odrzucając. Będzie głębsze doświadczenie, ale już niekoniecznie doznaniowe, przeżyciowe. Wtedy dokonuje się paschalne »odkręcenie się« od samego siebie, a kręcenie się wokół Niego. Silniejsze stają się wiara, nadzieja i miłość jako najistotniejsze elementy życia Bożego we mnie. I zaczynam bardziej prowadzić życie w Duchu Świętym niż religijno-pobożnościowe, religijno-moralne. Jestem gotów na dobre paschalne cierpienia. Jestem gotów na bardziej ofiarną, ale roztropną służbę. Jestem bardziej gotowy na całkowite wydanie się Jemu: „zdobądź mnie, przejmij mnie, ja nie chcę już należeć do siebie, chcę należeć do Ciebie”.

Szymon Babuchowski

Nie lubię bojować, ponosić ofiar, brakuje mi wytrwałości. Może dlatego tak dotykają mnie słowa ks. Jerzego Szymika, w których moje duchowe lenistwo przegląda się jak w zwierciadle. Potrzeba mi takich słów – proroczych, rozdzierających, budzących z letargu: „życie bez zrozumienia, iż jest ono »bojowaniem«, może stać się bezkształtną breją, w której dobro zniknie, wessane w bylejakość jak w bagno. Rzecz jasna, że to miłość jest celem i żadne jej podróbki nie są w stanie nasycić ludzkiego serca. Ale właśnie bez wytrwałości, zdolności ponoszenia ofiar czy zadziorności dobra wobec zła – miłość jest niemożliwa, jest nie do ocalenia”.

 

Agnieszka Huf

Natalia Wiśniewska jest żoną i mamą czwórki dzieci. Najstarszy – Jaś – obarczony był wadą letalną i zmarł w jej łonie w trakcie porodu. Opowiadała mi o oczekiwaniu na powitanie, które będzie jednocześnie pożegnaniem. „Planowaliśmy, że z naszym dzieckiem będziemy chodzić karmić kaczki na łąki niedaleko naszego domu. I chociaż miałam świadomość, że niedługo rozstanę się z moim synem, to powtarzałam sobie: on teraz tu jest, potem może go nie być, ale teraz jest! ”. Ten obraz rodziców karmiących kaczki ze swoim nienarodzonym dzieckiem został w moim sercu. Przypomina mi, że życie ma sens od pierwszej do ostatniej chwili, że w najtrudniejszej sytuacji można znaleźć dobro.

Barbara Gruszka-Zych

W chwilach pisarskiego zwątpienia przypominam sobie pytanie, jakie zadał mi mój „gościowy” rozmówca i mentor Czesław Miłosz, którego traktowałam niemal jako życiową wyrocznię: „Czy gdybym pani powiedział, żeby przestała pisać, posłuchałaby mnie pani?”. Odparłam, że nie. „Otóż to!” – ciągnął dalej. „Każdy sam musi zdecydować, co chce w życiu robić”. Potem ja mu zadałam pytanie, czy sam miewał w życiu chwile zwątpienia dotyczące tego, co robił. Przyznał, że wielokrotnie zdarzało mu się to podczas 30 lat na emigracji w Berkeley. Konsekwentnie pisząc w ojczystym języku, miał wtedy bardzo ograniczone grono czytelników i zwyczajnie czuł się samotny. „Ale żadne cierpienie, bo niewątpliwie to było cierpienie, nie idzie na marne” – powiedział mi. „Tylko nie można ulegać zwątpieniu i trzeba wierzyć w to, co się robi. Gdyby nie tamten trudny czas, nie powstałyby moje krakowskie tomy, które napisałem po powrocie do Polski. Byłyby inne, a cieszę się, że są właśnie takie”.

Edward Kabiesz

Grający rolę Chrystusa w „Pasji” Gibsona James Caviezel powiedział mi: „Jeżeli zapytasz ludzi, dlaczego nie idą do szpitala odwiedzić cierpiącego członka rodziny, który umiera w szpitalu, odpowiadają, że to jest dla nich zbyt trudne. Pytam, kto więc bardziej cierpi. Ten człowiek w szpitalu czy ty? Wiara jest ciągłym umieraniem dla siebie. Pan powołuje wszystkie swoje dzieci, by były blisko Niego, ale nie wszystkie tego chcą. Po tym, jak zagrałem Jezusa, wiem, jak się czuje taki ksiądz, bo moją koloratką jest moja twarz. Nie mogę tej koloratki zdjąć”.

 

Jacek Dziedzina

Październik 2011 r. Rozmawiam z dr Barbarą Kopczyńską, szefową chorzowskiego hospicjum. O przywracaniu śmierci do życia. To może najważniejszy dla mnie wywiad w ciągu blisko 18 lat pracy w GN. Parę tygodni po rodzinnym pogrzebie. W miejscu niesłusznie nazywanym „umieralnią” słucham najbardziej budujących i pełnych światła historii. „Pijemy sobie spokojnie kawę, a tu obok ludzie umierają. Można tak?” – zagajam rozmowę. Pani Barbara nie zastanawia się długo nad odpowiedzią: „Hospicjum to też życie. Trzy dni przed śmiercią pan Janek obchodził w hospicjum urodziny. Byli przy nim jego siostra, wolontariusz, wolontariuszka i ja. I piliśmy kawę. Pan Janek po raz pierwszy od wielu dni wypił aż pół filiżanki kawy. Trzy dni później zmarł. Pacjent nie przychodzi tu po to, żeby umrzeć, tylko żeby żyć, na ile się da, dobrze do końca”. „Czego uczy się Pani od umierających?” „Cenić to, co mamy. Taka sytuacja: jestem na pierwszej wizycie u pani Dorotki, pacjentki z rozsiewem raka jajnika; przyjechała ze szpitala, bez włosów, po chemioterapii, z zapaleniem jamy ustnej, zacewnikowana, ze sztucznym odbytem, z bólami piekącymi kończyn, leży w małym mieszkanku, na tapczaniku. Obok mąż. Starsze małżeństwo, jedyna córka za granicą, ale są wnukowie, którzy przynoszą węgiel… i ja pytam ją o jakość życia. Mówię, żeby wszystko wzięła pod uwagę: przyjaciół, rodzinę, zdrowie itd. I pani Dorotka wybiera opcję: bardzo dobra. Aż się wyprostowałam. I pytam: ten dobry mąż przeważył to wszystko? Ona tylko kiwa głową. Mąż miał łzy w oczach”.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.