„Strzępy” – filmowa opowieść, jak rozwija się choroba Alzheimera

Edward Kabiesz


GN 38/2023 |

publikacja 21.09.2023 00:00

Film „Strzępy” w pewnym momencie staje się kompendium wiedzy na temat choroby Alzheimera.

Gerard (Grzegorz Przybył) pracuje na politechnice. Tam w czasie jednego z wykładów dochodzi 
do niepokojącego incydentu. TVP Gerard (Grzegorz Przybył) pracuje na politechnice. Tam w czasie jednego z wykładów dochodzi 
do niepokojącego incydentu.

Film Beaty Dzianowicz, a z pewnością jego zakończenie, nie pozostawi nikogo obojętnym. Wzbudzi być może nawet więcej emocji niż „Ojciec” Floriana Zellera ze znakomitą kreacją Anthony’ego Hopkinsa, który kilka lat temu gościł na naszych ekranach. W filmie Zellera pierwszoplanową postacią był tytułowy bohater, który w miarę postępującej demencji coraz mniej rozumie otaczający go świat. W jego głowie przeszłość miesza się z teraźniejszością, a on sam popada w coraz większy zamęt i wściekłość. W miarę trwania seansu tracimy pewność, czy to, co oglądamy na ekranie, dzieje się w rzeczywistości, czy też obserwujemy wydarzenia z punktu widzenia bohatera filmu. Reżyserowi przynajmniej częściowo powiódł się ambitny zamiar pokazania na ekranie, jak człowiek naznaczony straszną chorobą funkcjonuje w coraz bardziej obcym dla niego świecie. Był to również film o wpływie, jaki choroba wywiera na najbliższych, czyli córkę, która musi się zająć ojcem, i o problemach, z jakimi muszą się zmierzyć wszyscy w jakiś sposób związani z chorym. 


Szczęśliwa rodzina 


„Strzępy” Beaty Dzianowicz i „Ojciec” to jednak dwa bardzo różne obrazy, chociaż podejmują podobny temat. Film Dzianowicz jest o wiele bardziej brutalny, a nawet okrutny w drobiazgowym przedstawianiu realiów, w jakich funkcjonują chory i jego rodzina. Produkcje różni także wybór pierwszoplanowego bohatera – jest nim nie chory, ale jego syn, osoba mu najbliższa. Warto zapamiętać pierwsze sceny filmu, bo stanowią one jakby klamrę spinającą akcję. W narracji zresztą ważną rolę odgrywa cala rodzina, mieszkająca w dużym mieście gdzieś na Śląsku, chociaż akurat miejsce ich zamieszkania nie ma dla fabuły żadnego znaczenia – ta historia może rozegrać się gdziekolwiek. Sielankowe sceny na początku sugerują, że Paterakowie są spokojną, kochającą się rodziną, która wraz z dziadkiem Gerardem zgodnie żyje we wspólnym gospodarstwie. Potrafią razem spędzać czas, bawić się i rozmawiać z sobą. To rzadkie w polskim filmie, w którym najczęściej oglądamy rodziny na krawędzi rozpadu. Jednak to szczęście zakłóci choroba, która pozornie dotyka tylko najstarszego członka rodziny, Gerarda. Tak naprawdę doświadcza ona wszystkich, którzy z nim mieszkają, czyli jego syna Adama, synową Bognę i wnuczkę Zoję. 


Gerard jest profesorem, pracuje na politechnice, a chociaż wykładany przez niego przedmiot nie należy do najłatwiejszych, dzięki poczuciu humoru potrafi zainteresować słuchaczy, którzy darzą go sympatią. Lubi góry, wspiął się na wiele szczytów, a jego hobby jest fotografia. Jest wdowcem, cieszy się miłością rodziny, która mieszka z nim od dawna. Adam uczy historii w szkole średniej, często towarzyszy ojcu w jego wyprawach w góry. Łączą ich bardzo mocne, serdeczne więzi. Bogna, żona Adama, jest dyrektorką szkoły, potrafi doskonale łączyć zawodowe obowiązki z życiem rodzinnym, kocha rodzinę i dba o nią. Zoja, ich szesnastoletnia córka, jest jak na swój wiek bardzo dojrzała, nie sprawia rodzicom kłopotów i też bardzo kocha dziadka. Wszyscy są, jeżeli można to ująć krótko, wrażliwymi i dobrymi ludźmi. 


Bezlitosna diagnoza


Drobne, niemal niezauważalne sygnały zmian w zachowaniu Gerarda nie budzą początkowo niepokoju pozostałych członków rodziny. Inni też ich nie dostrzegają. Diagnoza lekarzy jest jednak bezlitosna i przerażająca. Gerard zachorował na alzheimera, a choroba ma wyjątkowo gwałtowny przebieg i czyni błyskawiczne postępy. Sytuacja, w jakiej znalazła się rodzina, staje się dramatyczna. Wybuchy agresji Gerarda, będące jednym z objawów choroby, w pewnym momencie stwarzają fizyczne zagrożenie dla jej członków. 


Nagrodzone na festiwalu w Gdyni „Strzępy” są drugim filmem fabularnym reżyserki, która wcześniej zrealizowała wiele dokumentów. Zresztą w całej produkcji da się wyczuć rękę dokumentalistki. Dzianowicz precyzyjnie przedstawia etapy rozwijającej się choroby, wobec której medycyna pozostaje bezradna. Poszczególne jej fazy oraz wpływ, jaki wywiera ona na wszystkich członków rodziny, poznajemy w kolejnych częściach filmu, podzielonego na rozdziały zgodnie ze zmieniającymi się porami roku. Tytuł „Strzępy” można interpretować na kilka sposobów. Narracja biegnie jednokierunkowo, ale poznajemy tylko fragmenty, a właściwie strzępki życia bohaterów, czyli chwile, w których w ich życiu dzieje się coś ważnego w związku z zaostrzeniem się objawów choroby Gerarda. Tytuł można też odnieść do tragicznych skutków, jakie powoduje choroba, gdy doświadczający jej człowiek żyje strzępami pamięci i traci kontakt z rzeczywistością. Film w pewnym momencie staje się swego rodzaju kompendium wiedzy na temat choroby Alzheimera, która dotyka najczęściej ludzi w wieku powyżej 65 lat. Prawdopodobieństwo zachorowania jest wyższe u osób, których krewni pierwszego stopnia cierpieli na tę chorobę, więc Zoja i Adam wiedzą, że oni również są zagrożeni. To właśnie przekonanie – chociaż wbrew powszechnej opinii tylko około od 1 do 5 proc. przypadków tej choroby uznaje się za dziedziczne – wpływa na wybory dokonywane przez syna Gerarda. 


Chorują wszyscy


W miarę postępów choroby Gerard wymaga nieustannej opieki najbliższych. Cała rodzina stara się pomagać choremu, ale z czasem jego nieprzewidywalne, agresywne reakcje zagrażają zdrowiu, a nawet życiu opiekunów. Tym bardziej że Gerard jest silnym mężczyzną, choroba nie pozbawiła go sprawności fizycznej. Najwięcej czasu poświęca ojcu Adam, który kocha go bezgraniczną miłością. Rodzina żyje w nieustannym napięciu i niepewności, co przyniesie kolejny dzień, a decyzje podejmowane przez syna prowadzą do sytuacji, w której szczęśliwa dotąd rodzina staje na krawędzi rozpadu. Wydaje się, że w ich sytuacji nie ma dobrego wyjścia, tym bardziej że syn nie chce oddać ojca do placówki opiekuńczej. Film znakomicie przedstawia, jak nieuleczalna choroba sprawia, że wszyscy bliscy chorego sami zaczynają chorować, chociaż każdy inaczej. Osobom z zewnątrz, które nie miały podobnych doświadczeń, trudno będzie zrozumieć, z czym musi zmierzyć się rodzina chorego. Film przynajmniej częściowo nam to przybliża i w tym tkwi jego największa wartość. Wiem, że w recenzji nie powinienem ujawniać zakończenia, ale w tym przypadku zaskakujący finał, z którym wiąże się przesłanie, jakie film niesie widzom, stoi w opozycji wobec tego, co dotychczas oglądaliśmy. Brzmi fałszem i jest niewiarygodny. Decyzja Adama, by zabić ojca i samemu pójść jego śladem, burzy nasze dotychczasowe przekonanie na temat więzów, jakie łączyły rodzinę. Ten wybór sprawia, że porzuca on swoich najbliższych, czyli żonę i córkę, na pastwę losu, nie licząc się z konsekwencjami swojej decyzji. To nie pierwszy obraz, w którym pojawia się problem eutanazji, z tym że najczęściej filmy te opowiadały o ludziach, którzy walczyli o prawo do śmierci na własne życzenie, jak np. „W stronę morza”. W „Strzępach” ofiara została pozbawiona prawa głosu. Szkoda, że autorka tego świetnie zagranego przez śląskich aktorów filmu wpisuje się w przybierający na sile – co widzimy we wprowadzanych przez kolejne państwa ustawach legalizujących eutanazję na życzenie – ruch wspierający akceptację tego przerażającego procederu, sprzecznego ze stanowiskiem Kościoła. •


Strzępy, reż. Beata Dzianowicz, wyk.: Michał Żurawski, Grzegorz Przybył, Agnieszka Radzikowska, Pola Król, Dariusz Chojnacki, 
Polska 2023

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.