Narwa – miasto, które trzeba wymyślić na nowo

Grażyna Myślińska

GN 40/2023 |

publikacja 05.10.2023 00:00

Od Rosji oddziela Narwę tylko rzeka. W regionie Ida-‑Virumaa, którego Narwa jest stolicą, rosyjski jest ojczystym językiem dla 78 procent mieszkańców. Wszystko to sprawia, że desowietyzacja przebiega w tym mieście najwolniej w Estonii.

Dwie twierdze – w estońskiej Narwie i rosyjskim Iwanogrodzie, symbole dwóch różnych światów na przeciwległych brzegach Narwy. Grażyna Myślińska Dwie twierdze – w estońskiej Narwie i rosyjskim Iwanogrodzie, symbole dwóch różnych światów na przeciwległych brzegach Narwy.

Co trzeci mieszkaniec Narwy nadal ma rosyjskie obywatelstwo. Mentalnie bliżej im do mieszkańców Sankt Petersburga niż Tallina. Geograficznie zresztą też: od Tallina dzieli Narwę 211 kilometrów, od Petersburga tylko 154.

Pod względem liczby mieszkańców Narwa jest w Estonii trzecia. Przed nią jest Tallin (400 tys.) i Tartu (101 tys.), ale Narwa ze swoimi niespełna 70 tys. jest wyjątkowa. Ze względu na mieszkańców, z których 95 procent (według innych źródeł 80 proc.) to Rosjanie, i ze względu na swoje położenie – jest wysuniętym najdalej na północny wschód miastem Unii Europejskiej. Przywiązanie narwian do sowieckiej przeszłości jest problemem dla rządu w Tallinie, który musi angażować się w desowietyzację miasta, wyręczając lokalne władze.

Jeszcze trzy lata temu Narwa miała być pomostem między Estonią i zjednoczoną Europą a Rosją. Pod takim hasłem miasto rywalizowało z Tartu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury (wygrało Tartu, które będzie stolicą w 2024 roku). Napaść Rosji na Ukrainę zniszczyła ten pomysł. Tylko betonowy most na granicznej rzece wciąż nosi nazwę „Przyjaźń”.

13 września niemrawy ruch na granicznym moście zamarł całkowicie. Tego dnia Estonia zabroniła wjazdu pojazdów silnikowych z rosyjskimi tablicami rejestracyjnymi. – Sankcje wobec Rosji mają jeden cel – zmusić kraj agresora do wycofania się do granic państwowych. Estonia uważa za konieczne wykorzystanie wszelkich środków w celu podniesienia ceny agresji dla Rosji – powiedział minister spraw wewnętrznych Lauri Läänemets.

Michaił łowi ryby przy moście Przyjaźni. Ma rosyjski paszport, bo może z nim bez wizy odwiedzać rodzinę. Ale mieszkać woli w Estonii.   Grażyna Myślińska Michaił łowi ryby przy moście Przyjaźni. Ma rosyjski paszport, bo może z nim bez wizy odwiedzać rodzinę. Ale mieszkać woli w Estonii.

Przyjaźni nie ma. Trwa wojna. Stosunki polityczne, gospodarcze i kulturalne z Rosją zostały zerwane. Rolę Narwy trzeba więc wymyślić na nowo.

A wymyślano na nowo już kilka razy. Przedostatnio za ZSRR w 1945 roku. Z jednego miasta zrobiono dwa. Lewobrzeżną Narwę, która weszła w skład Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, i prawobrzeżny Iwanogród, który stał się częścią Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Gdy w 1991 roku Estonia ogłosiła niepodległość, Narwa znalazła się w jej granicach. Iwanogród (kiedyś Jaanilinn) wszedł w skład Federacji Rosyjskiej.

Zdobyte przez Armię Czerwoną miasto leżało w gruzach. Pozostałych w Narwie przedwojennych mieszkańców Sowieci deportowali. W ich miejsce osiedlili Rosjan. Narwa zmieniła się nie do poznania nie tylko pod względem narodowości. Zmienił się całkowicie wygląd miasta. Starych kamienic nie odbudowano. Wzdłuż poszerzonych ulic postawiono czteropiętrowe bloki. W centrum stanął pomnik Lenina.

Pierwszy padł Lenin

Desowietyzacja w Estonii zaczęła się wraz z ogłoszeniem niepodległości, w sierpniu 1991 roku. Nabrała jednak impetu dopiero po pierwszej rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 roku. Obejmowała m.in. wymianę tablic z posowieckimi nazwami ulic oraz usuwanie pomników upamiętniających sowieckich żołnierzy i działaczy komunistycznych. W Narwie desowietyzacja przebiega najwolniej z powodu sprzeciwu mieszkańców i lokalnych władz.

Ratusz w Narwie. Właśnie zakończył się remont.   Grażyna Myślińska Ratusz w Narwie. Właśnie zakończył się remont.

Pomnik Lenina pierwotnie stał na centralnym placu Narwy. Był dziełem słynnego estońskiego rzeźbiarza Olava Männiegoi. Został odsłonięty w 1957 roku. Po odzyskaniu niepodległości Estonii w 1991 roku większość pomników Lenina w kraju została szybko usunięta. Jednak w Narwie, z przeważającą etniczną ludnością rosyjską i radą miejską, która wtedy nadal składała się głównie z byłych komunistów, 10-metrowy pomnik Lenina pozostał na miejscu aż do grudnia 1993 roku. Wtedy przeniesiono go z centrum miasta na dziedziniec Zamku Hermana. Miejsce zesłania pomnika nie było pozbawione ironii: przywódca rosyjskiej rewolucji został uwięziony w kamiennych murach budowli wzniesionej w celu obrony przed rosyjską inwazją.

Zamkowe muzeum stało się też właścicielem monumentu. Rozwiązanie było kompromisowe – centrum miasta zdesowietyzowano ku zadowoleniu rządu, ale Lenin był nadal w niezłym miejscu, skąd mógł patrzeć, wytężywszy wzrok, na Iwanogród, a nawet na Leningrad, czyli Sankt Petersburg. Mimo to tłumy wyszły na ulice, aby zaprotestować przeciwko usunięciu posągu. Radny Jurij Miszyn nazwał to „aktem wandalizmu”, argumentując, że „Lenin jest kochany w tym mieście”. Jednak nowy burmistrz miasta Raivo Murd uważał usunięcie posągu za szansę na zerwanie z trudną historią. Powiedział, że potencjalni inwestorzy nie wierzyli, że miasto jest za reformami, gdy widzieli pomnik Lenina.

W 2018 roku rozpoczęto remont zamkowego dziedzińca. Nowy projekt nie uwzględniał obecności Lenina na zamku. W 2023 roku został przewieziony do Tallina. Tym razem protesty były słabe, podnoszono argument, że miasto traci milion euro, bo podobno tyle warte było to odlane z brązu dzieło sztuki.

Batalia o Lenina zatrzymała desowietyzację Narwy o kilka lat. Aż do napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku.

Pomnik Paula Keresa, urodzonego w Narwie szachisty. Został zaprojektowany przez estońskich rzeźbiarzy Aivara Simpsona i Paula Mända i odsłonięty w styczniu 2016 roku z okazji 100. urodzin mistrza. Posąg, który znajduje się na środku małego placu, pozwala odwiedzającym usiąść naprzeciwko Keresa.   Grażyna Myślińska Pomnik Paula Keresa, urodzonego w Narwie szachisty. Został zaprojektowany przez estońskich rzeźbiarzy Aivara Simpsona i Paula Mända i odsłonięty w styczniu 2016 roku z okazji 100. urodzin mistrza. Posąg, który znajduje się na środku małego placu, pozwala odwiedzającym usiąść naprzeciwko Keresa.

Batalia o czołg

Z sowieckim czołgiem – pomnikiem sprawa była trudniejsza. Mijały miesiące, rosyjskie czołgi parły na Kijów, a władze Narwy udawały, że czołgu nie widzą. W sprawę zaangażowała się osobiście premier Kaja Kallas, która odwiedziła Narwę na początku sierpnia 2022 roku. 2 sierpnia 2022 roku, po doniesieniach o rychłym demontażu pomnika, ponad stu mieszkańców Narwy wyszło na ulice, aby zaprotestować. W środę 3 sierpnia rozeszła się plotka, że w czwartek wieczorem czołg zostanie zdjęty z cokołu i zabrany. Mieszkańcy Narwy wysyłali do siebie wiadomości wzywające do obrony pomnika. Tego dnia pod czołgiem zgromadziło się około 300 obrońców. W kolejnych dniach obok pomnika ustanowiono dyżury. Z miasta ciągnęły grupy mieszkańców, którzy robili sobie zdjęcia na tle T-34, składali kwiaty i palili znicze. Policja postawiła znaki drogowe zabraniające zatrzymywania się na szosie, ale nie zmniejszyło to frekwencji. Najzagorzalsi obrońcy czołgu urządzili sobie prowizoryczną wartownię, chroniącą przed deszczem, i zarządzili całodobowe warty. 16 sierpnia samozwańczy posterunek został zlikwidowany. Teren wokół pomnika odgrodziła policja. Zabytek wciągnięto na lawetę i wywieziono do Tallina.

Wywiezienie czołgu nie rozwiązało problemu. W jego miejsce powstał „pomnik ludowy” – ze zniczy i kwiatów składanych przez mieszkańców i układanych w kształcie serca. Mijały miesiące. Znowu do akcji wkroczył rząd w Tallinie. W rok po usunięciu czołgu, czyli w sierpniu 2023 roku, miasto przestało być właścicielem terenu, na którym stał pomnik. Nowy właściciel – Zarząd Policji i Straży Granicznej – poinformował, że planuje wykorzystać teren do ochrony wschodniej granicy i zamierza wybudować tam punkt obserwacyjny bezzałogowych statków powietrznych. Ponieważ teren ma zostać wykorzystany do celów obronnych, przebywanie na nim zostało zakazane. Znicze i kwiaty usunięto, „pomnik ludowy” przestał istnieć.

Walki o nazwy

Siedem komunistycznych ulic przetrwało w Narwie aż do jesieni 2023 roku. Dwie przemianowała rada miejska, pozostałe zmienił minister spraw regionalnych Madis Kallas. Najpierw pod koniec stycznia 2023 roku radni, naciskani przez władze centralne, zdecydowali się odebrać uliczne patronaty dwóm komunistom, odpowiedzialnym za masowe represje: Daumanowi i Tiimanowi. Ta decyzja nie wywołała protestów. Ants Dauman był burmistrzem Narwy od 1917 do 1918 roku, przewodniczącym Narwiańskiego Komitetu Wojenno-Rewolucyjnego i przewodniczącym Komitetu Wykonawczego Rady Deputowanych Narwiańskich Robotników i Żołnierzy. Albert-August Tiimann był przewodniczącym komitetu wykonawczego Rady Deputowanych Ludu Pracującego w Narwie. Ich podpisy widnieją na wielu wyrokach śmierci, wydanych na mieszkańców miasta. Co do pozostałych pięciu ulic radni postanowili pozostawić ich nazwy bez zmian.

Pod koniec sierpnia tego roku rząd wziął więc sprawę w swoje ręce. „Decyzja Rady Miasta Narwy o niezmienianiu nazw ulic Aleksieja Juchanowa, Arsenija Bastrakowa, Igora Grafunowa i Michaiła Gorbacha nie wpłynęła na stanowisko państwa – te ulice zostaną przemianowane” – napisał minister spraw regionalnych Madis Kallas w liście do Rady Miasta Narwy. Uznał, że argumenty rajców nie są wystarczająco przekonujące. Zgodnie z ministerialnym zarządzeniem ulica Aleksieja Juchanowa będzie nazywać się ulicą Väike-Rakvere, ulica Arsentija Bastrakowa – ulicą Masina, ulica Igora Grafowa – ulicą Madise, ulica Michaiła Gorbacha – ulicą Seedri, a ulica 26 lipca – ulicą Juuli. Koszt operacji, szacowany na około 9 tysięcy euro, pokryje państwo.

Na promenadzie nad Narwą ludzie cieszą się ciepłem sierpniowego popołudnia. Kobietę siedzącą na ławce nadchodząca zima napawa jednak niepokojem. – Od września opłaty za ogrzewanie wzrosną o połowę – wyjaśnia.   Grażyna Myślińska Na promenadzie nad Narwą ludzie cieszą się ciepłem sierpniowego popołudnia. Kobietę siedzącą na ławce nadchodząca zima napawa jednak niepokojem. – Od września opłaty za ogrzewanie wzrosną o połowę – wyjaśnia.

Co dalej?

– Narwę trzeba wymyślić na nowo – mówi Andrei Makarychev, profesor regionalnych studiów politycznych na Uniwersytecie w Tartu. – Oprócz marzenia o kulturalnym „moście” ze wschodnim sąsiadem, Narwa straciła również de facto ekskluzywny status miejsca, które wcześniej pozwalało na to, co byłoby niemożliwe w innych miastach Estonii. Mówimy na przykład o zachowaniu pomnika radzieckiego czołgu czy o nazwaniu ulic imieniem żołnierzy Armii Czerwonej. W obu przypadkach, ze względu na niezdolność władz lokalnych do samodzielnego podejmowania odpowiednich decyzji, rząd centralny musiał interweniować, co spowodowało pewną irytację w Narwie. Zakazy symboli pośrednio wspierających wojnę i przemoc są jednak nie tyle ograniczeniem praw, co długim powrotem Narwy do przestrzeni politycznej i prawnej Estonii.

– Jeśli Narwa nie może być „mostem” w kierunku Rosji, to jest prawdopodobne, że może stać się interesującym i użytecznym miejscem spotkań dla współczesnych kultur krajów, które doświadczyły imperialnych wpływów Rosji w czasach sowieckich – kontynuuje profesor i jako przykład podaje zorganizowany w tym roku w Narwie Międzynarodowy Festiwal Teatrów Wolności. Profesor podkreśla przy tym, że desowietyzacja nie oznacza derusyfikacji: teatralny festiwal był głównie rosyjskojęzyczny i pokazał, że artyści z Kazachstanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Polski i Rumunii mogą porozumiewać się w języku rosyjskim, który nie jest zagrożony w Estonii jako środek komunikacji międzykulturowej. Festiwal nie wywołał jednak zainteresowania w mieście.

– To prawda, że niewielkie zainteresowanie takim wydarzeniem kulturalnym ze strony mieszkańców Narwy jest nieco żenujące – zgadza się profesor. – Podobnie jak w poprzednich latach było więcej okazji do spotkania znajomych z Tallina niż okolicznych mieszkańców, w tym polityków z Narwy, którzy faktycznie ignorowali festiwal. Miejscowa młodzież była bardziej zainteresowana wieczornymi koncertami muzycznymi niż gorącymi politycznie dyskusjami z udziałem międzynarodowych ekspertów.

Wymyślanie Narwy na nowo przebiega więc z oporami. Organizowane w mieście imprezy często nie trafiają w gusta mieszkańców. Ich organizatorzy znajdują się w sytuacji, o której Pismo Święte powiada: „Podobni są dzieciom, które siedzą na rynku i wołają jedno do drugiego: Grałyśmy wam na piszczałce, a nie tańcowaliście; śpiewałyśmy żałobne pieśni, a nie płakaliście”.

Estonia

powstała po I wojnie światowej. Jest członkiem Unii Europejskiej i NATO. Graniczy z Łotwą od południa i z Rosją od wschodu oraz z Finlandią przez Zatokę Fińską;

jest najrzadziej zaludnionym krajem w UE. Według Eesti.pl mieszka tam około 1,3 miliona ludzi. Największą grupą narodowościową są Estończycy, którzy stanowią około 68 proc. populacji. Rosjanie stanowią drugą co do wielkości grupę narodowościową (około 26 proc.);

jest państwem, które na pomoc Ukrainie przeznaczyło największy procent swojego PKB – 1,26 proc.;

jest jednym z najbardziej zinformatyzowanych państw świata. Kraj ma również największą liczbę startupów na mieszkańca w Europie. W Estonii powstał Skype;

jest jednym z najmniej religijnych krajów na świecie. Tylko 16 proc. populacji wyznaje jakąś formę wiary (na podstawie sondażu z 2005 roku).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: