Przeciwko śmierci

ks. Jerzy Szymik teolog, poeta, profesor Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego

GN 22/2011 |

publikacja 01.06.2011 15:39

Dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć ... i więcej nic.. C. K. Norwid

Cesław Miłosz fot. PAP/CAF/JERZY UNDRO Cesław Miłosz

Sto lat temu, 30.06.1911 roku, urodził się Czesław Miłosz, nasz noblista sprzed 31 lat. Przyszedł na świat w Szetejniach koło Kiejdan, na Litwie, w starej rodzinie szlacheckiej, jako syn inżyniera Aleksandra Miłosza i Weroniki z Kunatów. Ochrzczony był w parafii Opitołoki. Jak pisał o pewnym poecie (a w gruncie rzeczy, w zawoalowany sposób, o samym sobie) w poemacie „Orfeusz i Eurydyka”: „swoje słowa układał przeciwko śmierci/ I żadnym swoim rymem nie sławił nicości”.

Na rok przed śmiercią podyktował wiersz „Niebo”:

Ojcze nasz, któryś jest w niebie.

Wyrażenie: „Któryś jest w niebie” nie oznacza miejsca, lecz majestat Boga i Jego obecność w sercach ludzi sprawiedliwych. Niebo, dom Ojca, stanowi prawdziwą ojczyznę, do której zdążamy i do której już należymy.

Katechizm katolicki

Jak daleko sięgam pamięcią, zawsze chciałem być w niebie.
Żyłem tutaj, wiedząc, że jestem tu tylko tymczasem.
Że kiedyś będzie mi dane wrócić do mojej niebiańskiej ojczyzny.

Nie żebym nigdy nie myślał: po śmierci nic nie ma.
Kłamali sobie świeci i prorocy, budowniczowie świątyń i mędrcy i poeci.
Nie mamy i nigdy nie mieliśmy Ojca ani domu.

Krzyk pokoleń oczekujących zmiłowania wznosił się w pustce
i zapadał w pustkę, a oni szli pod ziemię razem ze swoim złudzeniem.

Maski tragedii, tiary, liturgiczne szaty zbutwieją w bagnie tak jak kości mamuta.
Tak myślałem, ale byłem świadomy, że to przemawia do mnie głos Nicości.

Przeciwko któremu buntowały się moje ciało i krew,
a one mnie prowadziły w mojej długiej podróży wśród ludzi.

Ileż to razy czułem miłość i gniew, odrazę do nich, wdzięczność i uwielbienie.
Ich słabość ogrzewała mnie, ich siła wspierała mnie,
byli ze mną w moich snach i nocach czuwania.

Gdyby nie oni, byłbym bez obrony, patrząc na nich układałem hymny.
Na cześć łodzi bukowych, luster z wygładzonego metalu,akweduktów, mostów i katedr.

Wszystkiego, w czym wyraża się nasze podobieństwo

Do Niewypowiedzianego, naszego Ojca w Niebie.  [2003]

Ostatni wiersz, jaki napisał w swoim długim 93-letnim życiu, nosił tytuł „Dobroć”. Jego ostateczną wersję ustalił 22.12.2003 roku. Potem przerwał pisanie. Zmarł 14.08. 2004 roku w Krakowie.

Wzbierała w nim czułość tak wielka, że na widok
zranionego wróbla gotów był wybuchnąć płaczem.

Pod nienagannymi manierami światowca ukrywał
swoje współczucie dla wszystkiego co żywe.

Być może odgadywali to niektórzy ludzie,
ale na pewno wiedziały o tym w sposób dla nas tajemniczy małe ptaki,
które obsiadały mu głowę i ramiona kiedy przystanął
w parkowej alei i jadły z jego ręki, jak gdyby uległo zawieszeniu prawo nakazujące
mniejszemu chronić się przed większym,
żeby nie zostać pożartym.

Jak gdyby odwrócił się czas i znowu zajaśniały ścieżki rajskiego ogrodu.
Miałem trudności ze zrozumieniem tego człowieka
bo z tego co mówił przezierała jego wiedza o straszności świata,
raz kiedyś doznanej i odczutej aż do samych trzewi.

Zadawałem więc sobie pytanie jak zdołał poskromić
w sobie bunt i zdobyć się na pokorną miłość.
Chyba dlatego że świat choć zły ale istniejący
uznał za lepszy od nieistniejącego.

Ale także wierzył w nieskalane piękno ziemi
sprzed upadku Adama.
Którego wolna decyzja sprowadziła śmierć na ludzi i zwierzęta.

Ale to już było coś czego mój rozum nie potrafił przyjąć    

[22 grudnia 2003]

Agnieszka Kosińska, w ostatnich latach życia Miłosza (1996–2004) jego osobista sekretarka, dzisiaj także kustosz mieszkania i archiwum poety, mówiła w wywiadach, już po jego śmierci: „(...) Miłosz zawsze był przygotowany, absolutnie wszystko czytał, we wszystkim się orientował. Mówił kilkoma językami (...) tytan pracy (...) Był to człowiek nastawiony na twórczość i na minimalne straty energii (...) mobilizował się. To był fachura (...) tajemnica poezji Miłosza: ogromny ładunek liryczny, który otwiera serca i umysły każdego czułego na słowo”.

Zapamiętam, obiecuję: zawsze chcieć być w niebie; żadnym rymem nie sławić nicości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.