publikacja 16.06.2011 00:15
Tego, co możemy obecnie zobaczyć w telewizjach na całym świecie, jeszcze 30 lat temu nikt by się nie ośmielił pokazać – mówi Christophe Nick, producent filmu dokumentalnego „Gra śmierci”.
fot. KAMILLA STASZAK
Christophe Nick
Kamilla Staszak: Czy ma Pan telewizor?
Christophe Nick: – Oczywiście!
Po obejrzeniu Pańskich filmów „Gra śmierci” i „Czas dostępu do ludzkiego mózgu” oraz po lekturze książki „Ekstremalne doświadczenie” spodziewałam się negatywnej odpowiedzi.
– Telewizja, podobnie jak wiele innych rzeczy, może być odbierana jako coś przynoszącego pożytek lub siejącego spustoszenie w naszym życiu. Nie jestem wolny od jej negatywnego wpływu, bo zamiast sport uprawiać, wolę go oglądać. Racjonalizuję swoje lenistwo, tłumacząc sobie, że w ten sposób się relaksuję po ciężkim dniu pracy, a za bieganie wezmę się jutro. Ze względu na typ pracy, którą wykonuję, jestem jednak widzem świadomym. Udaje mi się ustrzec przed wieloma telewizyjnymi pułapkami. Niestety, wiele osób w nie wpada, gdyż szklany ekran stał się jednym z największych autorytetów naszych czasów.
Zrealizował Pan film o przygotowaniach i przebiegu teleturnieju „Strefa ekstremalna”. Pokazuje on, w jaki sposób w ciągu ostatnich 20–30 lat zmieniły się programy pokazywane w telewizjach na całym świecie, w których do celów marketingowych wykorzystuje się ludzkie instynkty. Skąd taki pomysł?
– Kilka lat temu obejrzałem jeden z odcinków teleturnieju „Najsłabsze ogniwo”. I mnie poraziło!
Co Pana w nim tak poruszyło?
– Do tej pory w tego typu produkcjach liczyła się wiedza grających. Wygrywał najlepszy i ten, któremu sprzyjało szczęście. W tej grze zwycięzcą zostawał najbardziej wyrachowany z uczestników. Ten, który wyeliminuje z gry przeciwnika. Prowadząca pozwalała sobie na wyjątkowo złośliwe i poniżające komentarze pod adresem uczestników, bo takie były założenia tego programu. Stwierdziłem, że telewizja przekroczyła kolejne tabu. Dała zgodę na upokarzanie drugiego człowieka. Pokazała, że okrucieństwo i cynizm mogą być nagradzane. Że wygrywa zły, a przegrywa ten, kto ma skrupuły. Potem przez przypadek trafiłem na książkę Milgrama „Posłuszeństwo wobec autorytetu”, w której opisano, w jaki sposób w naszym społeczeństwie funkcjonują czynniki, najczęściej wpółuświadomione, przygotowujące nas do bezkrytycznego ulegania autorytetom. W jaki sposób bezrefleksyjnie poddajemy się rozkazom, nawet tym, które oceniamy jako sprzeczne z naszymi przekonaniami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.