Symfonia życia

Edward Kabiesz

GN 25/2011 |

publikacja 22.06.2011 00:15

„Drzewo życia” Terrence’a Malicka szuka odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące kondycji człowieka.

Symfonia życia Drzewo życia, reż. Terrence Malick, wyk.: Brad Pitt, Sean Penn, Jessica Chastain, Fiona Shaw, USA 2011

 
Każdy film Terrence’a Malicka to wydarzenie, ale „Drzewo życia”, jego ostatnie, realizowane przez wiele lat dzieło, stało się wydarzeniem szczególnym. Nie tylko dlatego, że film otrzymał grand prix w Cannes. Reżyser, wychodząc od opowieści o rodzinie z amerykańskiego środkowego Zachodu, stworzył niezwykłą, sugestywną, opartą na wspaniale fotografowanych obrazach nasyconych wieloma biblijnymi odniesieniami wizję świata, stawiając pytania o kondycję człowieka we wszechświecie. Film przełamuje narracyjne konwencje, do jakich przywykliśmy – to raczej impresyjny zbiór scen i obrazów, których znaczenia musimy doszukać się sami. Przekracza swobodnie granice przestrzeni i czasu, pokazując ludzkie doświadczenie z perspektywy osobistej, by za chwilę umieścić je w wymiarze kosmicznym, transcendentnym.

Gdzieś był, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeżeli znasz mądrość – tym cytatem z Księgi Hioba rozpoczyna swoją filmową odyseję amerykański reżyser. Oglądając „Drzewo życia”, warto przypomnieć sobie następne wersy biblijnego tekstu, które mogą nam ułatwić zrozumienie tego niełatwego w odbiorze filmu. „Kto wybadał jej przestworza? Wiesz, kto ją sznurem wymierzył? Na czym się słupy wspierają? Kto założył jej kamień węgielny ku uciesze porannych gwiazd, ku radości wszystkich synów Bożych?”. Te słowa uzasadniające wyższość rozumu Bożego nad naszym, ludzkim, stają się mottem filmu. Dzieło Malicka jest próbą zmierzenia się z tajemnicą stworzenia, ale nie z punktu widzenia filozofa, lecz twórcy obrazów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.