Opera w plenerze

Jarosław Jurkiewicz

publikacja 06.07.2011 07:46

Popularne arie, barwne stroje i ognisty mazur na finał przedstawienia – kilkutysięczna publiczność oklaskiwała w koszalińskim amfiteatrze przedstawienie operowe „Straszny Dwór”.

Opera w plenerze   Jarosław Jurkiewicz/GN Koszalińskie przedstawienie było adaptacją „Strasznego Dworu”, wystawianego w bydgoskiej Operze Nova, skąd również przyjechały towarzyszące solistom chór i dwudziestoosobowy balet Co roku u progu wakacji Filharmonia Koszalińska wystawia jedną z najbar­dziej znanych sztuk operowych. W poprzednich latach publiczność w amfiteatrze oklaskiwała „Traviatę” i „Trubadura” Verdiego oraz „Carmen” Bizeta. Wielkiej sztuce nie przeszkadza letnia, nieco piknikowa atmosfera. Tegorocz­ne widowisko było wyjątkowe. 25 czerwca koszalińscy muzycy i zaproszeni śpiewacy wystąpili bowiem w pełnej, czteroaktowej wersji „Strasznego Dworu” - opery narodowej, skomponowa­nej przez patrona Filharmonii, Stanisława Moniuszkę. Uczcili w ten sposób 55-lecie orkiestry.

Widownia, licząca kilka tysięcy miejsc, była wypełniona po brzegi. Tuż przed koncertem natomiast uroczyście wmurowano kamień węgielny pod budowę siedziby filharmonii (budynek powstaje w parku, w śródmieściu Koszalina, a inwestycja jest dofinansowywa­na z funduszy unijnych).

Na pokrzepienie serc

„Straszny Dwór” to pełna in­tryg i zabawnych zwrotów akcji muzyczna opowieść o polskiej tradycji szlacheckiej. Mnóstwo w niej lirycznych melodii i po­godnych scen przypominających życie XVII-wiecznej szlachty: są są­siedzkie gościny i swaty, zabawne intrygi i myśliwskie przechwałki. Ale przewodni temat skompono­wanej przez Moniuszkę opery jest jak najbardziej poważny: to tęsknota do wolnej ojczyzny.

Opera w plenerze   Jarosław Jurkiewicz/GN Koszalińskie przedstawienie było adaptacją „Strasznego Dworu”, wystawianego w bydgoskiej Operze Nova, skąd również przyjechały towarzyszące solistom chór i dwudziestoosobowy balet – W czasach rozbiorów opera krzepiła serca Polaków – mówił, cieszący się ogromnym uznaniem koszalińskich melomanów, konfe­ransjer muzyczny Andrzej Zbo­rowski, który tego wieczoru świę­tował półwiecze pracy zawodowej.

Taniec na deser

Czołowe role wykonali śpie­wacy znani koszalińskiej publicz­ności. To artyści wywodzący się z Opery Nova w Bydgoszczy, a tak­że z Warszawskiej Opery Kameral­nej i Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

– Chciałem, by to byli doborowi, sprawdzeni soliści. Bo w „Strasz­nym Dworze” mnóstwo jest zna­nych, ale niełatwych arii. One muszą dobrze zabrzmieć – zapew­niał Ruben Silva, szef artystyczny Filharmonii Koszalińskiej, który poprowadził przedstawienie zza pulpitu dyrygenckiego. Niektóre fragmenty sztuki weszły do ka­nonu operowych przebojów. Wystarczy wspomnieć arię Skołuby „Ten zegar stary”, którą w Kosza­linie mistrzowsko wykonał Jacek Greszta, czy arię Stefana uznawaną za jedną z najpiękniejszych arii tenorowych w polskiej operze. Świetnie zaprezentowali się także pozostali soliści.

Cała opera okra­szona była, oczywiście, polskim tańcem narodowym. Ognisty mazur z czwartego aktu opery tak przypadł widzom do gustu, że nagrodzili tancerzy oklaskami na stojąco. Gratulacje świętującym muzykom złożył prezydent Kosza­lina Piotr Jedliński i wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.