publikacja 21.07.2011 00:15
O kulisach powstawania filmu „Kret” opowiada reżyser Rafael Lewandowski.
east news/REPORTER/Wojciech Strożyk
Rafael Lewandowski
Edward Kabiesz: Czy inspiracją filmu były prawdziwe wydarzenia?
Rafael Lewandowski: – Nie ma w tym filmie żadnego wątku autobiograficznego. Pomysł powstał, kiedy nakręciłem dokument „Piosenka i życie”. Jest tam wątek córki górnika z kopalni „Wujek”. Kiedy chodząc po Katowicach robiłem z nią dokumentację, zrodził się pomysł na fabułę.
Czy znał Pan Śląsk przed realizacją filmu?
– Nie. Poznałem Śląsk dopiero w czasie realizacji „Piosenki i życia”. Zainteresowała mnie śląska kultura i samo miejsce. Jestem pół Polakiem, pół Francuzem. Kiedy tu przyjechałem, powiedziałem, że chcę trochę inaczej pokazać ten region. Wybraliśmy Bielsko-Białą, a ja zawsze podkreślałem, że to miasto europejskie, któremu bliżej do Wiednia niż do Warszawy. Chcieliśmy zaznaczyć, że te historie są ciągle obecne nie gdzieś tam w bardzo dalekiej dla zagranicznej publiczności przestrzeni, lecz w centrum Europy. Przecież konsekwencje komunizmu trwają do dzisiaj tu, w Środkowej Europie, a za granicą, np. we Francji, gdzie mieszkam, ten wątek jest mało znany.
Jest to film o ludziach uwikłanych w kłamstwo. W filmie oskarżenie oparte na nikłych przesłankach może doprowadzić do tragedii. Czy to nie wskutek braku lustracji?
– Chcę pokazać to, czego nie widać w gazetach czy telewizji, czyli to, co się dzieje w strefie rodzinnej. Miłość, zaufanie, mit ojca nagle zostają zagrożone. Wydaje mi się, że te sprawy cały czas ciążą, stają się ciężarem dla młodszego pokolenia. A to pokolenie często nie ma o tym pojęcia. Historia i polityka mnie nie interesuje – mówią mlodzi ludzie. Podobnie jak Paweł z filmu. Aż do momentu, kiedy zaczyna rozumieć, że jako syn domniemanego agenta też jest uwikłany.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.