Pożytki górskiej włóczęgi

Ks. Tomasz Horak

GN 30/2011 |

Historii odwrócić się nie da. Dlatego lepiej nie próbować.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Pół godziny samochodem i jestem w przepysznym rejonie Wysokiego Jesenika. Po godzinie wędrówki przysiadłem obok starego granicznego kamienia. Uwagę zwracał pewien szczegół. Po jednej stronie słupka litery FL. Z drugiej zaś litery BB i numer. Solidnie wykute w kamieniu. Młody chłopak, oglądając kamień, woła do taty: „BB”. Wtrącam się, objaśniając: Bistum Breslau, co znaczy Biskupstwo Wratislaw (rozmawiamy po czesku). FL zaś znaczy Fürst Lichtenstein – Książę Lichtenstein. To ostatnie pokojarzyli. Ale biskupstwa chyba nie. Siedziałem przy granicy historycznego księstwa biskupów wrocławskich. Gdy książę Jarosław Piastowicz w roku 1198 został biskupem, przekazał swoje dziedziczne ziemie biskupstwu wrocławskiemu. Były jego, zrobił, jak chciał. I tak było przez osiem wieków. Swoją drogą ten kamień znajdujący się teraz w Czechach wyznaczał równocześnie granicę metropolii gnieźnieńskiej. Ciekawe, prawda?

Przyszedł rok 1741, Prusy zajęły Śląsk – oprócz skrawka w tych właśnie górach. Tu książę biskup wrocławski był dalej poddany cesarzowi Austrii. W latach 1803 i 1810 król pruski dokonał wielkiego zamachu na majątki i pozycję Kościoła. Ale tak naprawdę wszystko diabli wzięli (a Pan Bóg dopuścił) po roku 1945. Komunistyczne rządy i Polski, i Czechosłowacji położyły kres wszystkim księstwom. Także biskupim. Jeno graniczne kamienie w górskich ostępach ostały się do dziś. Prawie pół wieku później ostatni książę biskup wrocławski kard. Bertram doczekał się powtórnego pochówku – już we wrocławskiej katedrze (w czym dopomógł GN i mój wywiad tu opublikowany).

Ostatnimi czasy biskupstwa, parafie, zakony odzyskały część zagarniętego mienia. Odzyskały sprawiedliwie – bo było ich. I niesprawiedliwie – bo tylko część oddano. Tyle że historii odwrócić się nie da. Dlatego lepiej nie próbować. Nie ma i nie będzie księstw. Biskupstwa są czym innym. Nie ma i nie będzie wielkich opactw, które były małymi państewkami – świetnie zarządzanymi z planowaniem na ponad sto lat w przyszłość. Były ośrodkami wiedzy, rolniczego i przemysłowego postępu. Opackie i biskupie lasy były utrzymane na wysokim poziomie (oj, nie to, co dziś...). Nie tylko dostarczały drzewa i zwierzyny, ale chroniły przed powodzią. Ludzie pracę mieli. Ale walec historii zniszczył wszystko. Kościołowi materialnie odebrano wiele. Ludzie Kościoła nie potrafili się w tym wszystkim odnaleźć, czemu się nie dziwię. Ale dziwię się tym, którzy dziś zbyt ochoczo zabiegają o przywrócenie dawnego majątkowego stanu Kościoła. Ewangelizacji to niepotrzebne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.