Wideo z kompa

Tomasz Rożek GN 26/11

publikacja 31.07.2011 01:02

Jak film, to tylko z sieci. Może jeszcze nie dzisiaj czy jutro, ale z badań wynika, że liczba osób, które materiały wideo oglądają na komputerze, a nie w telewizji czy w kinie, jest coraz większa.

Wideo z kompa Roman Koszowski Agencja GN Pomyśleć, że kiedyś filmy były nieme, a w kinie przygrywał pianista ;)

Badania na temat dostawców materiałów wideo w sieci opublikował portal interaktywnie.com. Wynika z nich, że w polskim internecie prawie 18 mln ludzi ogląda wideo. Nie chodzi tylko o filmy, ale także o programy rozrywkowe, publicystykę i wiadomości. Więcej, coraz częściej zdarza się, że pewne treści pojawiają się tylko w sieci, a ich twórcy uznają, że z telewizją czy sieciami kin w ogóle nie warto współpracować. Tak coraz częściej robią artyści. Wydając nową płytę, produkują klipy z myślą o sieci, a nie – tak jak jeszcze niedawno – z myślą o jakimś muzycznym kanale telewizyjnym. Coraz częściej zdarza się, że premiera płyty ma miejsce nie w czasie koncertu czy programu telewizyjnego, tylko na którymś z popularnych serwisów wideo.

Liczby robią wrażenie

Reklamodawcy na kampanie w sieci wydali w zeszłym roku 35 mln złotych. Ludzi, którzy szukają treści wideo w sieci jest w Polsce prawie 18 mln, a ta liczba w ciągu ostatniego roku zwiększyła się o 18 proc. Wśród polskich internautów 95 proc. ogląda wideo w sieci, a 75 proc. robi to regularnie. Te liczby muszą robić wrażenie. Według Głównego Urzędu Statystycznego, w 57 proc. polskich mieszkań jest szerokopasmowy internet. To daje ogromne możliwości. Oglądanie wideo w internecie technologicznie było możliwe także wcześniej, ale to dopiero szybka sieć dała „kopa” branży. Wolny internet powoduje, że oglądanie wideo jest irytujące, bo trzeba czekać na transfer, a obraz jest złej jakości. Z szerokopasmowym internetem tego problemu nie ma. Skoro sieć zapewnia dobrą jakość i szybkość przekazu, wideo w sieci jest dużo lepszym rozwiązaniem niż telewizja.

Ta ostatnia jest medium przestarzałym. Nie pasuje do świata, w którym technologia ma się podporządkować człowiekowi, a nie człowiek technologii. Telewizja wymaga od odbiorcy bycia w konkretnym miejscu o konkretnym czasie. Gdy o godzinie 19.30 emitowane są wiadomości, trzeba o 19.30 włączyć TV. Gdy z jakichś powodów zrobi się to o 19.40, część informacji jest stracona. Coraz częściej poszczególne kanały telewizyjne umieszczają część produkowanych przez siebie treści w sieci. I tak Wiadomości TVP czy Fakty TVN można zobaczyć na ekranie komputera w czasie dla siebie dogodnym. Niestety, większość programów umieszczanych jest w internecie z opóźnieniem. A to powoduje, że informacja, która dociera do odbiorcy, może być już nieaktualna. Mimo tego uniedogodnienia coraz więcej osób korzysta z tej możliwości.


Autobusem czy taksówką?

Drugim mankamentem TV jest to, że nie jest medium selektywnym. Oglądając jakiś program, nie ma możliwości pominięcia tych informacji, które odbiorcy nie interesują. Program umieszczony w internecie można przewijać, wte i wewte. Z tym samym programem w TV nie da się tego zrobić. Problem dotyczy nie tylko programów informacyjnych czy publicystycznych, ale także filmów. Każdemu zdarzyła się sytuacja, kiedy miał ochotę zobaczyć jakiś film, ale w TV nie było niczego interesującego. I był wybór: albo oglądam to, co jest (czyli dostosuję swoje oczekiwania do produktu), albo rezygnuję z usługi. Ten problem częściowo rozwiązuje mnogość kanałów tematycznych. Ci, którzy mają telewizję satelitarną czy kablową, w setkach oferowanych im kanałów w końcu coś dla siebie znajdą. Tyle tylko, że wraca problem pierwszy, czyli dostosowanie się do czasu nadawania. Internet te problemy rozwiązuje. Dostosowuje się z treścią i czasem jej podania do odbiorcy. Ilość możliwości jest nieograniczona, a w ogromnych zbiorach serwisów VOD (Video on Demand – wideo na żądanie) zawsze znajdzie się coś ciekawego. I to bez reklam w trakcie filmu.

Problem dostosowania się do czasu nadawania i gustów odbiorcy dostrzegły niektóre kanały telewizyjne, które umożliwiają oglądanie swoich propozycji po czasie ich rzeczywistego nadawania. Pomiędzy TV a internetem jest różnica podobna do tej pomiędzy miejskim autobusem a taksówką. W tym pierwszym bierzemy, co nam dają (siedzimy czy nie, jest klimatyzacja czy nie, jedziemy w ścisku czy nie) i dostosowujemy się do godziny „usługi”, nawet jeżeli ta średnio nam odpowiada. Taksówka dostosowuje się godzinowo do nas, a my możemy mieć wymagania i zamówić samochód np. z klimatyzacją. To porównanie jest trafne z jednym wyjątkiem. Taksówka kosztuje dużo więcej niż autobus miejski. Wideo w sieci zwykle nic nie kosztuje, a jeżeli już, to na pewno mniej niż koszt telewizji kablowej.

Niech spojrzą na radio

Z danych sta­tystycznych wynika, że Polacy najchętniej w sieci oglądają muzykę, rozrywkę i humor. Jest też jednak spora grupa, która poszukuje polityki i publicystyki. Ugruntowane na polskim rynku portale internetowe, czując skąd wieje wiatr, coraz częściej do niedawna tylko pisane informacje wzbogacają materiałami wideo. To może być krótka rozmowa z ekspertem czy politykiem, to może być też minireportaż. Coraz częściej portale uruchamiają swoje własne kanały wideo. Sprzęt niezbędny do obsługi takiej działalności jest teraz bardzo tani, a niewielkie studio można także stworzyć niewielkim kosztem. Dobrym przykładem jest serwis internetowy dziennika „Rzeczpospolita”. Na jego stronach internetowych sekcja wideo jest bardzo rozbudowana. Można w niej zobaczyć profesjonalne programy publicystyczne, debaty i wywiady, które nigdy nie pojawiły się w tradycyjnej TV.  A więc co z tradycyjną telewizją? Im szybciej przejdzie ona w internet, tym lepiej dla niej i dla nas, czyli widzów. Liczba odbiorców wideo w sieci będzie rosła. Tym bardziej że zbliżamy się do kolejnego progu technologicznego, a mianowicie wideo w urządzeniach przenośnych. Jeżeli szefowie poszczególnych kanałów nie zorientują się, jakie są oczekiwania ich klientów, przepadną z kretesem. A jeżeli się boją, niech spojrzą na radio. Nawet najmniejsze rozgłośnie radiowe w całości udostępniają swój sygnał w sieci. I jest im z tym dobrze.

Z raportu Badania Internetowego Audytorium Radia, stworzonego przez instytut Millward Brown SMG/KRC, wynika, że 6 na 10 internautów przynajmniej raz w tygodniu słucha radia internetowego, a z tych, którzy słuchają, aż 18 proc. słucha dłużej niż 5 godzin dziennie (87 proc. słucha ponad godzinę dziennie). Tylko 30 proc. z tych, którzy korzystają z radia w sieci, słucha stacji, której nie ma w tradycyjnym eterze i można ją znaleźć tylko w sieci. Pozostali przez sieć słuchają stacji, której mogliby słuchać także przez tradycyjny odbiornik radiowy.