Humoreska bigdatowo-literacka

Stefan Pioskowik

publikacja 25.09.2025 10:48

W świecie bajtów, wirtualnych familoków...

Humoreska bigdatowo-literacka Roman Koszowski /Foto Gość Bo choć Big Data nas śledzi jak cień, / To i tak najlepiej smakuje żur w jesienny dzień...

W świecie bajtów, wirtualnych familoków
Kaj zamiast grubów – serwery w terabajtach obłoków
Siupiymy tu, jak u Morcinka hajery,
Ino zamiast kilofa – smartfony i memy.

Big Data patrzy, jak Mickiewicz z obłoku,
„Ekraniku, ojczyzno moja” – a tu w laptopa uroku
Wyskakuje reklama: „Kup żur śląski w proszku!”
I człowiek dumo, czy to wieszcz, czy bot z kiosku

Goethe by rzekł: „Mehr Licht!”, a tu ekran świeci,
Aż baba w kuchni woło: „Zgoś to, bo dzieci
nie usną”, a Kafka by napisoł w „Procesie”,
Że człowiek dziś skazany na regulamin w necie.

Sienkiewicz pyto: „Quo vadis, człowieku cyfrowy?”
A my odpowiadamy: „Do Biedronki po towor nowy”.
Miłosz by westchnął: „Który skrzywdziłeś człowieka prostego”,
a Big Data mu na to: „Kliknij ‘Zgadzam się’, kolego”.

U nos Szewczyk pisoł ło familokach,
Dziś chałpy w chmurze – w Google’owych blokach.
Tam sąsiad nie pyto: „Pożyczycie soli?”,
Ino wysyło GIF-a z kotem z konsoli

Brecht by się śmioł: „Najpierw żarcie, potem moralność”,
A tu najpierw login, hasło, na końcu tożsamość,
I tak w tej cyfrowej, górnośląsko-niemiecko-polskiej balladzie,
Żyjemy jak w kabarecie, czasem w parodii, ale nie w zwadzie

Bo choć Big Data nas śledzi jak cień,
To i tak najlepiej smakuje żur w jesienny dzień.
I choć Goethe, Mickiewicz i Morcinek by się dziwili,
To pewnie by lajka na Facebooku zostawili.